Kolejna zasłużona dla Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich osoba składa legitymację na znak protestu przeciwko obecnemu zarządowi organizacji. Niestety odejście Magdaleny Bajer tylko pogarsza sprawę.
Magdalena Bajer napisała list do zarządu głównego SDP z prośbą o skreślenie jej z listy członków Stowarzyszenia: „Moja prośba spowodowana jest absolutną niezgodą z postępowaniem obecnych władz Stowarzyszenia, do którego należę od kilku dziesięcioleci”.
W podniosłym tonie zadeklarowała: „Mając głębokie przekonanie o tym, że dziennikarstwo jest służbą – społeczeństwu, ale i suwerennemu, demokratycznemu państwu, na którego powstanie czekały, przygotowując się do niepodległości i pełnej suwerenności, pokolenia Polaków – nie mogę być członkiem organizacji, której władze temu przeczą”. Dodajmy, że Magdalena Bajer była przewodniczącą Rady Etyki Mediów od jej powstania w 1995 aż do 2011 roku.
Co się stało?
Po pierwsze Bajer krytykuje prezesa SDP Krzysztofa Skowrońskiego za dwukrotne poprowadzenie konferencji PiS (24 września Skowroński prowadził spotkanie władz partii z ekonomistami w Polskiej Akademii Nauk; potem, 1 października pełnił rolę gospodarza konferencji w siedzibie SDP, na której Jarosław Kaczyński przedstawił prof. Piotra Glińskiego jako kandydata na premiera). Prezes SDP nie powinien mieszać się w politykę.
Drugi powód dotyczy sprawy, która jest może mniej znana opinii publicznej, ale w środowisku została zauważona. Chodzi o Teresę Bochwic, członkini zarządu głównego SDP. Zachęcała ona do obejrzenia rosyjskich zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej i sugerowała – jak pisze Bajer – że ta tragedia nie była katastrofą.
Po trzecie – i to jest rzecz najświeższa – Bajer nie chce przyłączać się do obrony dziennikarza „Rzeczpospolitej” Cezarego Gmyza oraz innych osób zwolnionych z pracy w redakcji po artykule o trotylu na wraku prezydenckiego tupolewa. Wsparcia Gmyzowi udzielił zarząd główny SDP w dwóch oświadczeniach podpisanych przez prezesa Krzysztofa Skowrońskiego i sekretarza generalnego Stefana Truszczyńskiego.
Niestety odejście Magdaleny Bajer tylko pogarsza sprawę.
Bo to kolejny raz, kiedy wieloletni członek Stowarzyszenia rzuca legitymację. Niedawno z SDP wystąpił Andrzej Bober na znak protestu przeciw nominowaniu Cezarego Łazarewicza, dziennikarza „Newsweeka” do antynagrody Hiena Roku za tekst o ojcu braci Kaczyńskich. Nic z jego oburzenia i wystąpienia nie wyniknęło. Nic oprócz tego, że Stowarzyszenie jest słabsze o jeden krytyczny głos z wewnątrz. Dziś jest słabsze o następny.
Oburzone osoby, które z hukiem występują ze Stowarzyszenia, potwierdzają niejako obiegową opinię, że SDP pod wodzą Skowrońskiego jest już tylko przybudówką PiS, koniec i kropka. A to nie jest prawda, przynajmniej nie do końca. Dość przypomnieć, że po proteście wewnątrz Stowarzyszenia prezes Skowroński publicznie przeprosił za poprowadzenie konferencji PiS.
Wynikają z tego dwa wnioski: w SDP są osoby, które nie zgadzają się z działaniami zarządu, czyli organizacja nie jest propisowskim monolitem; oraz – można skutecznie walczyć o apolityczność Stowarzyszenia. Trzeba tylko w nim być.
Ci, którzy występują, obrażają się na rzeczywistość. Obecny zarząd został wybrany w demokratycznym głosowaniu. I w głosowaniu może zostać zmieniony. Reguły są proste: należy przekonać większość do innych kandydatur. Zastanawiam się, czy gdyby szefem SDP został Grzegorz Cydejko (publicysta magazynu „Forbes”, ostatnio nagrodzony w konkursie im. Władysława Grabskiego dla dziennikarzy ekonomicznych) albo Krzysztof Bobiński (były wieloletni korespondent „Financial Times” w Polsce), to zwolennicy PiS by rzucali legitymacjami? Nie, walczyliby o swoje prawo do głosu w różnorodnym stowarzyszeniu dziennikarzy.
Teraz środowisko dziennikarskie różni się na tyle, że nawet szef Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP Wiktor Świetlik wydał oświadczenie, w którym wyraża oburzenie brakiem solidarności dziennikarskiej ze zwalnianymi z „Rzeczpospolitej”. Oburzenie brakiem solidarności – to jest naprawdę zabawne. Czy Magdalena Bajer czuje się zmuszona popierać kogoś wbrew własnej woli? Nie sądzę. Wierzę natomiast, że warto się starać, by SDP było apolityczne i działało na rzecz środowiska dziennikarskiego. Takie Stowarzyszenie ma sens.