Epilepsja (zwana popularnie padaczką) to choroba neurologiczna. Skąd się bierze? Niektórzy nauczyciele uważają, że z opętania. Tak, takie odpowiedzi padły w ankiecie przeprowadzonej przez fundację zajmującą się problemem epilepsji w szkołach. I to nie gdzieś w odległych Stanach czy nawet Wielkiej Brytanii, ale u nas, w Polsce.
W polskich szkołach może być nawet 40-50 tysięcy uczniów z padaczką (czyli epilepsją). To oznacza, że praktycznie każdy nauczyciel prędzej czy później spotka się z takim uczniem. Wyniki ankiety przeprowadzonej przez projekt EpiSchool wśród polskich nauczycieli to potwierdzają – 30 procent pedagogów miało takiego ucznia.
Oby to nie byli ci sami, którzy wśród przyczyn tej choroby wymieniają... opętanie. Taka odpowiedź pojawiła się w ankiecie a nauczyciele mieli się z nią albo zgodzić, albo zaprzeczyć. Mogli też stwierdzić, że nie wiedzą jaka.
Rozkład odpowiedzi jest zaskakujący: tak – 4 procent, nie – zaledwie 54 procent, nie wiem – aż 40 procent. Ta ostatnia odpowiedź powinna być traktowana niemal na równi z tak, bo przecież jedyną reakcją na taką bzdurę może być ostre zaprzeczenie. Niestety w polskiej szkole to nie powszechna reakcja. Czasami aż strach puścić dzieci do szkoły.
W naTemat już pisaliśmy o problemach, jakie mają w szkołach dzieci chorujące na epilepsję. Źle sypiają w nocy, w związku z czym w ciągu dnia często odczuwają senność. Co więcej, mali epileptycy przeważnie słabo radzą sobie w szkole. Chociaż oba problemy niewątpliwie są ze sobą powiązane, związek ten okazuje się bardziej skomplikowany, niż dotychczas przypuszczano.
Więcej o problemie epilepsji w szkołach oraz o wynikach ankiety EpiSchool w materiale Magdaleny Hykawy w sobotnich "Wydarzeniach" Polsatu