Jeszcze przed pandemią wiadomo było, że zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży pogarsza się. Coraz więcej dzieci potrzebuje pomocy, a miejsc gdzie mogłyby ją otrzymać - brakuje. Stąd reforma i stworzenie nowego poziomu, czyli poradni środowiskowej opieki psychologicznej i psychoterapeutycznej, aby dzieci nie trafiały wprost na oddziały psychiatryczne. Przez pandemię pomocy potrzebuje jeszcze więcej młodych ludzi, a do specjalistów trafiają coraz młodsi pacjenci.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Minister zdrowia Adam Niedzielski w ubiegłym tygodniu zapowiedział kolejne zmiany w reformie psychiatrii dziecięcej i podsumował te, które już wdrożono.
- Pandemia to nie tylko powikłania płucne, ale także wielka trauma w zdrowiu psychicznym dzieci - przyznał i podał, że zapotrzebowanie na opiekę psychologiczną i psychoterapeutyczną wzrosło nawet 2,5 krotnie od 2019 r.
Zapewniał, że to jeden z priorytetów i przypomniał, że jeszcze przed pandemią przygotowano projekt reformy niewydolnego systemu opartego o szpitale i opiekę psychiatryczną.
Stąd stworzenie modelu trzystopniowego, gdzie pierwszy poziom to sieć Poradni Środowiskowej Opieki Psychologicznej i Psychoterapeutycznej dla dzieci i młodzieży.
Takich ośrodków powstało do tej pory 343, a docelowo ma być ich ok. 400 (co najmniej jeden w każdym powiecie). To poradnie, gdzie dzieci i rodzice mogą otrzymać wsparcie psychologów i terapeutów środowiskowych.
II poziom to oddziały dzienne szpitali i poradnie zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. Tych ośrodków - jak przyznaje minister zdrowia - nadal brakuje. Z kolei III poziom, to specjalistyczne szpitalne oddziały całodobowe.
Według autorów reformy problemem jest m.in. brak kadr, stąd pomysł, aby podzielić ośrodki na dwie kategorie i dla części zmniejszyć wymagania dotyczące personelu, np. liczby specjalistów.
Resort zapowiada więc zmiany w modelu, aby zwiększyć dostępność. Jednak tu powstają wątpliwości, co wówczas z jakością tej opieki. Szczegółów na razie brak.
6 proc. wszystkich prób samobójczych
O zdrowiu psychicznym dzieci i młodzieży dyskutowali również we wtorek popołudniu posłowie z podkomisji stałej ds. zdrowia psychicznego. Swoje działania oraz dane dotyczące skali problemu prezentowali przedstawiciele resortu zdrowia, edukacji, rodziny, pracy i polityki społecznej, a także Rzecznik Praw Pacjenta i Rzecznik Praw Dziecka.
Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski podał, że próby samobójcze wśród dzieci i młodzieży do 19. roku życia stanowią aż 6 proc. wszystkich prób samobójczych, a połowa nastolatków, która przeżyje próbę, ponawia ją w ciągu roku. Jest to więc grupa najwyższego ryzyka.
Według M. Miłkowskiego, najważniejszym czynnikiem, który może chronić młodzież przed takimi zachowaniami, jest pozytywną więź z dorosłym.
77 proc. wzrost
Dominik Marciniak z biura Rzecznika Praw Pacjenta przytoczył zaś dane statystyczne, które jasno pokazują narastanie skali problemu.
W 2020 r. były bowiem 843 próby samobójcze wśród dzieci i młodzieży, podczas gdy rok później było ich niemal dwukrotnie więcej - 1496, z czego niestety 127 zakończyło się śmiercią. To 77 proc. wzrost w ciągu roku.
Coraz młodsi pacjenci
Niepokojącym zjawiskiem - na co zwracał uwagę Mikołaj Pawlak, Rzecznik Praw Dziecka - jest też to, że problemy dotyczą niestety coraz młodszych dzieci.
Jak podał, w 2020 r. w grupie wiekowej od 7 do 12 lat było 29 zgłoszeń o próbach samobójczych, a w 2021 r. było już 51 takich przypadków.
- To bardzo alarmujące dane, które wskazują na konieczność podejmowania kolejnych pilnych działań w zakresie interwencji kryzysowej i profilaktyki wśród dzieci i młodzieży, ale także psychoedukacji wśród rodziców i nauczycieli. To oni pierwsi mogą zwrócić uwagę na niepokojące sygnały w zachowaniu dzieci - uważa RPD.
W związku z tymi danymi Rzecznik Praw Pacjenta apelował do placówek, które mają oddziały psychiatryczne dla dzieci i młodzieży, aby dokonały przeglądu procedur wewnątrzszpitalnych i oceniły stopień ich realizacji, przede wszystkim w kontekście bezpieczeństwa pacjentów - z akcentem na zachowania samobójcze.
Z kolei Mikołaj Pawlak podkreślał w tym kontekścię rolę telefonu zaufania, który może być niekiedy ostatnią deską ratunku i uratować życie. Przypomniał, że prowadzony przez biuro RPD dziecięcy telefon zaufania, jako rodzaj poradni pierwszego kontaktu, od 2020 r. w obliczu pandemii, działa całą dobę. Eksperci, psychologowie, pedagodzy i prawnicy tylko w 2021 r. odebrali ponad 39 tys. połączeń telefonicznych i prawie 10 tys. czatów internetowych.
Posłanka Elżbieta Płonka (PiS), również mówiła o tym, że problem dotyka coraz młodszych dzieci. Według niej, "dramatem jest obniżenie wieku potrzeb leczenia dzieci na oddziale psychiatrycznym do 5, a nawet 3 lat. To zaskakuje służbę zdrowia".
Skąd rosnąca skala problemów?
Posłowie rozmawiali także o przyczynach narastających problemów psychicznych dzieci i młodzieży.
D.Marciniak z biura Rzecznika Praw Pacjenta mówił o pogorszeniu kondycji psychicznej w związku z pandemią. Jak wyliczał, w tym okresie nasiliły się konflikty rodzinne, przemoc domowa, miało miejsce zakłócenie nauki, dzieci uzależniały się od komputera, miały problemy z powodu izolacji społecznej.
Z kolei według posłanki E. Płonki za rosnąca skalę zjawiska odpowiada kryzys rodzinny o charakterze długofalowym.
- Nasilająca się ilość rozwodów. Dorośli myślą o sobie, a dziecko jest w tym wszystkim wykorzystywane - mówiła. Zwracała uwagę na "przepychanki" rozstających się rodziców o opiekę nad dzieckiem.
Do tego odniósł się W. Kowalski z ministerstwa edukacji, którzy stwierdził, że "może by trzeba było wrócić do tych zapisów kodeksu rodzinnego, gdzie było zapisane, ze rozwód jest niemożliwy do orzeczenia w przypadku, gdyby na tym miało ucierpieć dobro małoletnich dzieci z tego związku".
- Szczerze przyznam, że nie znam dziecka, które nie ucierpiało w wyniku rozwodu rodziców i to też jest waga zajęć i znaczenie zajęć do wychowania w rodzinie, które przez wiele środowisk jest traktowane bardzo po macoszemu - stwierdził przedstawiciel MEiN.
Lockdown a wycofanie społeczne
Ponadto wskazywał też na inne powody rosnącej skali zaburzeń. Przekonywał, że wiele dzieci po okresie lockdownu jest wycofanych społecznie, stąd dodatkowe środki na zajęcia terapeutyczne w szkołach. W tym roku m.in. na ten cel zabezpieczono 700 mln zł, z czego już uruchomiono 180 mln zł.
Środki te mają też być wykorzystane na wdrożenie od 1 kwietnia standaryzacji zatrudnienia w szkołach i placówkach nauczycieli specjalistów, psychologów, pedagogów. Liczba etatów i godzin ma być uzależniona wprost od liczby uczniów w danej szkole.
W ciągu trzech lat przewidziano wzrost etatów specjalistów o 30 tys. - To jest już jakiś progres tej sytuacji, jaką mamy obecnie - mówił W. Kowalski jednocześnie przyznając, że nie jest to przesądzone, bo na razie jest wciąż na etapie projektu ustawy.
Niezbyt pocieszające było w całej dyskusji stwierdzenie przedstawiciela Rzecznika Praw Pacjenta o tym, że dane WHO potwierdzają, iż problemy psychiczne dzieci i młodzieży to narastający problem globalny.
Tym bardziej trzeba więc podejmować wszelkie działania, aby ograniczyć skalę zjawiska.
Dziennikarka działu Zdrowie. Ta tematyka wciągnęła mnie bez reszty już kilka lat temu. Doświadczenie przez 10 lat zdobywałam w Polskiej Agencji Prasowej. Następnie poznawałam system ochrony zdrowia „od środka” pracując w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. Kolejnym przystankiem w pracy zawodowej był powrót do dziennikarstwa i portal branżowy Polityka Zdrowotna. Moja praca dziennikarska została doceniona przez Dziennikarza Medycznego Roku 2019 w kategorii Internet (przyznawaną przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia) oraz w 2020 r. II miejscem w tej kategorii.