Julia Wieniawa przyznała, że ostatnio po imprezowym weekendzie miała kaca. Pokazała też, jak sobie z nim poradziła. Według lekarza medycyny rodzinnej lepsza byłaby jednak profilaktyka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Młoda aktorka i piosenkarka, jak zasugerowała w weekendowym wpisie na InstaStory, nieco przeholowała z zabawą. Najpierw występowała na popularnym Orange Warsaw Festival, a kolejnego dnia świętowała urodziny swojego chłopaka Nikodema Rozbickiego.
"A wgl to dobru after był wczoraj hehe. Urodzinki mojego Nikusia" - napisała 23-latka, dodając zdjęcie z dwojgiem znajomych, na którym widzimy ją w odbiciu w lustrze, jak pozuje ze zmrużonymi oczami, wystawionym językiem.
Po takim imprezowym maratonie postanowiła ratować swoje samopoczucie z pomocą medyków, jednak we własnym domu. Zamówiła kroplówkę, co zrelacjonowała na swoim Instagramie.
"Kacdoktor nas dziś ratuje” - napisała Julia Wieniawa pod zdjęciami, na których leży na kanapie podłączona do kroplówki. Po minie można wnioskować, że była mocno przemęczona po zabawie i nie czuła się najlepiej. Zaś podpis jasno wskazuje, że dopadł ją po prostu kac.
Komentarze internautów nie były zbyt przychylne dla gwiazdy. "I czym tu się chwalić, żenujące", "Ale wstyd", "Kroplówka po balandze - toż to już poważne uzależnienie", "Żenada", "Rozumiem wyjść i się zabawić, ale nie doprowadzić się do stanu wymagającego kroplówki następnego dnia...".
Ostatecznie aktorka zdjęła wpis z Instagrama.
Lekarz ostrzega przed skutkami nadużywania alkoholu
O taki sposób ratowania się "na kacu" zapytaliśmy dra Michała Sutkowskiego, lekarza medycyny rodzinnej i przewodniczącego warszawskiego oddziału Kolegium Lekarzy Rodzinnych.
- Promowania takich zachowań w ogóle nie powinno być. Alkohol to coś, czego w jakiejkolwiek postaci promować nie należy - komentuje dr Michał Sutkowski.
Pytany o to, czy takie kroplówki działają, potwierdza, że jest to jeden ze sposobów, aby podnieść samopoczucie na kacu.
– To nie jest jakieś spektakularne działanie, ale tutaj wszystko działa: czas, witaminy i płyny, a czasem jeszcze dodatek leków przeciwbólowych - wyjaśnia lekarz.
Zastrzega, że jest to leczenie o charakterze objawowym, a - jak przekonuje - "najlepsza jest jednak zawsze profilaktyka".
Ostrzega też, że spożywanie alkoholu, zwłaszcza w nadmiarze, zdecydowanie szkodzi zdrowiu, szczególnie gdy staje się to przewlekłe.
Coraz powszechniejsza usługa
Sprawdziliśmy też koszt "kroplówki na kaca" z dojazdem do domu.
Za taką usługę podania w formie kroplówki elektrolitów, witamin czy glukozy zapłacimy kilkaset złotych. W zależności od składu wlewu i firmy może to być od 400 do nawet 850 złotych. Cały zabieg trwa od ok. 40 minut, do godziny.
Firmy oferujące takie usługi reklamują się, przekonując, że pomogą wyleczyć kaca, nudności, wymioty i ból głowy. Kroplówka uzupełnia poziom płynów oraz elektrolitów łagodząc tym samym objawy kaca, które występują na skutek odwodnienia organizmu oraz toksyn, które zostały do niego wprowadzone. Alkohol bowiem działa na nas odwadniająco; tracimy płyny, ale też elektrolity.
Firmy oferujące "kroplówki na kaca" to nie nowość na polskim rynku. W każdym większym mieście można spotkać już kliniki zajmujące się tego rodzaju usługami na miejscu, ale też oferujące kroplówki "z dojazdem", czyli w domu klienta.
Korzystają z nich ci, którzy chcą szybciej pozbyć się kaca i których stać na wydatek kilkuset złotych. Uzupełnić płyny i elektrolity można przecież też w bardziej tradycyjny sposób, czyli wypijając odpowiednią ilość płynów oraz przyjmując suplementy. Według firm oferujących kroplówki, jest to jednak wówczas znacznie wolniejszy proces.
Co istotne, decydując się na taką kroplówkę, warto wybierać kliniki, które są zarejestrowane jako podmioty medyczne. Ważne też, aby usługę wykonywał specjalista medyczny, zwykle pielęgniarka lub ratownik medyczny, z zachowaniem odpowiednich procedur i sterylnych warunków.
Dziennikarka działu Zdrowie. Ta tematyka wciągnęła mnie bez reszty już kilka lat temu. Doświadczenie przez 10 lat zdobywałam w Polskiej Agencji Prasowej. Następnie poznawałam system ochrony zdrowia „od środka” pracując w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. Kolejnym przystankiem w pracy zawodowej był powrót do dziennikarstwa i portal branżowy Polityka Zdrowotna. Moja praca dziennikarska została doceniona przez Dziennikarza Medycznego Roku 2019 w kategorii Internet (przyznawaną przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia) oraz w 2020 r. II miejscem w tej kategorii.