nt_logo

Pacjenci z bólem ucha jadą na SOR, a przecież jest nocna opieka. MZ ma pomysł, lekarze oburzeni

Beata Pieniążek-Osińska

11 lipca 2022, 11:32 · 4 minuty czytania
Nocna opieka zdrowotna od lat nie może doczekać się dobrego modelu. Zmian było już kilka, a niektórzy pacjenci wciąż nie wiedzą, że mogą z takiej pomocy skorzystać, więc z bólem ucha czy gardła wieczorem lub w nocy jadą prosto na SOR. Temat znowu wraca. Ministerstwo Zdrowia zaproponowało swój pilotaż, ale pomysł przedstawiła też działająca przy premierze Rada ds. COVID-19. Sugeruje, że to POZ powinien przejąć dyżury w nocy. Lekarze oceniają, że taki pomysł jest nierealny i kompromituje rządowych ekspertów.


Pacjenci z bólem ucha jadą na SOR, a przecież jest nocna opieka. MZ ma pomysł, lekarze oburzeni

Beata Pieniążek-Osińska
11 lipca 2022, 11:32 • 1 minuta czytania
Nocna opieka zdrowotna od lat nie może doczekać się dobrego modelu. Zmian było już kilka, a niektórzy pacjenci wciąż nie wiedzą, że mogą z takiej pomocy skorzystać, więc z bólem ucha czy gardła wieczorem lub w nocy jadą prosto na SOR. Temat znowu wraca. Ministerstwo Zdrowia zaproponowało swój pilotaż, ale pomysł przedstawiła też działająca przy premierze Rada ds. COVID-19. Sugeruje, że to POZ powinien przejąć dyżury w nocy. Lekarze oceniają, że taki pomysł jest nierealny i kompromituje rządowych ekspertów.
Obecnie organizacja nocnej opieki podlega pod szpitale w sieci. Pacjenci wolą jednak szukać pomocy na szpitalnych SOR-ach. Andrzej Zbraniecki/East News
  • System nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej wymaga zmian, bo nie funkcjonuje dobrze
  • Eksperci z działającej przy premierze Rady ds. COVID-19 proponują, aby to lekarze POZ przejęli nocną i świąteczną opiekę zdrowotną
  • Lekarze rodzinni mówią, że ze względów kadrowych to nierealne

"Wieczorynka", jak nazywana jest nocna i świąteczna opieka zdrowotna, jest niezbędna, bo zdarza się, że właśnie wieczorem lub w nocy dopada nas np. ból ucha czy brzucha. Jeżeli jest zbyt silny, by czekać do rana, gdy przyjmie nas lekarz rodzinny, ale też nie jest to stan zagrażający życiu, żeby jechać z tym na SOR, na pomoc można liczyć właśnie w ramach NOL.

Wielu pacjentów woli jednak jechać prosto na SOR, bo uważają, że tam lekarze zajmą się nimi bardziej kompleksowo. Prowadzi to do tego, że czekać muszą tam niekiedy nawet kilka godzin w kolejce na przyjęcie. Obowiązkowy triage dzieli bowiem pacjentów na tych bardziej pilnych i mniej pilnych, i w takiej kolejności są przyjmowani.

Część osób przyjeżdża na SOR z trywialnymi dolegliwościami, bo po prostu nie wiedzą, że funkcjonuje coś takiego jak NOL.

Nocną i świąteczną opiekę zdrowotną (NiŚOZ) obecnie realizują szpitale, które są w sieci szpitali. Często więc SOR i NOL są w jednym szpitalu, ale np. na różnych piętrach lub w innych skrzydłach. Jeśli szpital nie ma do tego warunków, zleca to zadanie podwykonawcy. Dlatego placówki NOL funkcjonują nie tylko przy szpitalach.

Ministerialny pomysł na teleplatformę

Ideą NOL było to, aby pacjenci wieczorem i w nocy nie jechali na SOR lub nie wzywali pogotowia w sytuacji, gdy pojawią się nagle takie dolegliwości jak np. gorączka czy skoki ciśnienia. Jednak obecny system nie spełnia tych celów. Dlatego pojawiają się kolejne pomysły na zmiany.

Niedawno swoją propozycję przedstawiło Ministerstwo Zdrowia. Zakłada ona funkcjonowanie i współdziałanie dwóch elementów: centralnej platformy pierwszego kontaktu oraz centrów medycznej pomocy doraźnej.

Co z pilotażem MZ?

Projekt rozporządzenia Ministra Zdrowia ws. takiego pilotażu 8 lutego trafił do konsultacji publicznych. Zakładał trwający pół roku pilotaż w pięciu powiatach, jednak projekt wciąż jest na etapie uzgodnień.

W myśl projektu, w pierwszej kolejności pacjent miałby korzystać z telefonicznej konsultacji lub teleporady zapewnianej przez specjalną platformę, a dopiero w przypadku, gdy pomoc udzielona przez platformę jest niewystarczająca albo stan zdrowia pacjenta wymaga osobistego kontaktu z lekarzem – ze świadczeń centrum.

Za pomocą platformy udzielane miałyby być teleporady - przez pielęgniarkę, położną oraz lekarza (pod numerem: 800 137 200). Natomiast centra miałyby zapewniać nie tylko świadczenia z zakresu nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej, ale także wybrane świadczenia z zakresu ambulatoryjnej opieki specjalistycznej.

Centra te miałyby działać od poniedziałku do piątku w godzinach między 18:00 a 24:00 oraz w soboty, niedziele i inne dni ustawowo wolne od pracy w godzinach od 8:00 do 24:00. Po północy pozostałby wyłącznie kontakt telefoniczny z platformą. Taki model ma zostać przetestowany w pilotażu.

Teleplatforma Pierwszego Kontaktu działa już od połowy ubiegłego roku i z takiej formy pomocy korzysta już w nocy i w święta część pacjentów. Niestety tylko tych, którzy o takiej możliwości wiedzą, a nie jest to wiedza powszechna.

Rządowi eksperci ds. COVID i ich pomysły na nocną opiekę

Do tematu nocnej opieki postanowili podejść także eksperci z Rady ds. COVID-19 działającej przy premierze. Gdy sytuacja pandemiczna uspokoiła się, Rada wydała stanowisko, w którym pisze o niezbędnych, jej zdaniem zmianach w POZ, w tym w funkcjonowaniu NOL.

Rządowi eksperci proponują, żeby organizacja prowadzonej nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej wróciła pod skrzydła Podstawowej Opieki Zdrowotnej (POZ), bo obecny system powoduje dziurę w ciągłości udzielania świadczeń zdrowotnych od godziny 18 do 8 następnego dnia, a pacjent jest wówczas zmuszany do szukania pomocy w obcym dla niego środowisku. Powinien być zaś pod opieką swojego lekarza rodzinnego.

Lekarze rodzinni nie chcą nocnych zadań

Lekarze rodzinni przyznają, że obecny system NOL nie działa dobrze, ale nie chcą powrotu do organizowania przez nich nocnej i świątecznej opieki lekarskiej.

Lekarze Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia szczegółowo przeanalizowali stanowisko Rady ds. COVID-19. - Nasz wniosek jest jeden. Stanowisko to kompromituje jego autorów jako rządowych ekspertów - uważa Bożena Janicka, prezes PPOZ.

Ze stanowiska wynika m.in., że to na lekarzu rodzinnym powinna spoczywać opieka nad pacjentami "wieczorynki”, a więc opieka ta miałaby być świadczona przez lekarzy rodzinnych całodobowo.

Jak podkreśla Bożena Janicka, nie wiadomo dlaczego i na czyje zlecenie zostało opracowane to stanowisko i dodaje, że autorem jest prof. Jacek Różański, klinicysta, nefrolog, transplantolog z PAM, czyli osoba, która prawdopodobnie nigdy nie pracowała w Podstawowej Opiece Zdrowotnej, nie zna więc specyfiki funkcjonowania POZ.

Ponadto Rada ds. COVID-19 - jak zwraca uwagę prezes PPOZ - nie została przecież powołana do tego, aby wypowiadać się na temat funkcjonowania POZ.

Lekarze z PPOZ swój komentarz w tej sprawie przesłali do premiera Mateusza Morawieciego.

Pomoc w POZ non stop. Czy to realne?

Niejednokrotnie lekarze POZ podkreślali w ostatnim czasie, że są już mocno przeciążeni pracą, dodawane są im nowe zadania. Jednocześnie przy rosnących potrzebach, lekarzy rodzinnych ubywa, bo to starzejąca się grupa zawodowa. Część przechodzi na emerytury, a część umiera.

Już obecnie trudno jest z powodu braków kadrowych zapewnić dostęp do lekarza rodzinnego w ciągu dnia, więc kto z nich miałby dyżurować jeszcze w nocy?

Jak podkreśla Prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie Jacek Krajewski, to nie jest realne, aby lekarz POZ oprócz dziennej praktyki, także w nocy miał być dostępny dla pacjentów. Liczba lekarzy tej specjalności jest po prostu zbyt mała.

W realiach kadrowych, które mamy obecnie, nie jest to możliwe, chyba, że chcielibyśmy rozlegulować pracę POZ. Nie da się tym samym zespołem obsłużyć pacjentów także w nocy.Jacek KrajewskiPrezes Federacjia Porozumienie Zielonogórskie

Jak ocenia, propozycja, aby lekarz rodzinny, który stale opiekuje się pacjentem, także w nocy miał do niego jeździć lub przyjmować go w swoim gabinecie, to nieporozumienie.

- Nie ma fizycznie takiej możliwości, aby zorganizować nocną opiekę w ramach NOL przy szczupłości kadr, z jaką mamy do czynienia - argumentuje Jacek Krajewski.

Pacjenci nadużywają systemu

Według niego, problemem w organizacji NOL pozostaje to, że gdy placówki NOL zorganizowane są przy szpitalach, to wielu pacjentów jadąc tam, woli udać, się do SOR-u, bo liczą tam na bardziej kompleksową opiekę.

Ponadto - jak mówi Jacek Krajewski - pacjenci wiedzą, że to na SOR mogą uzyskać pełną diagnostykę i myślą sobie: Po co czekać, samemu chodzić na różne badania, skoro można zgłosić się na SOR.

Dodaje, że nie jest też tak łatwo odesłać pacjenta z SOR, bo w przypadku wielu objawów, z którymi się oni zgłaszają, odesłanie mogłoby okazać się ryzykowne.