Takie życie, to żadne życie (...). Czuje się tak, jakby całe moje ciało było przeciwko mnie (...), Nawet najprostsza czynność staje się dwa razy trudniejsza - tak mówią ci, których dotknęła ta choroba. W Polsce to już nawet 2 mln osób. Wbrew stereotypom dotyka nie tylko palaczy i nie tylko mężczyzn w starszym wieku.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
POChP to choroba przewlekła, którą można leczyć i zahamować jej postęp
Początkowo objawy choroby często są lekceważone, dlatego wykrywana jest z opóźnieniem
Dotyczy - wbrew stereotypom - nie tylko starszych mężczyzn palących papierosy
Przewlekła Obturacyjna Choroba Płuc (POChP), bo o niej mowa, to jedna z głównych przyczyn przewlekłej chorobowości i umieralności na świecie. Z tą chorobą żyje ponad 250 mln osób. Dynamika rosnących zachorowań jest ogromna.
Jak szacowała Światowa Organizacja Zdrowia do 2030 r. POChP stanie się trzecią przyczyną zgonów w populacji ogólnej. Niestety już osiągnęła ten niechlubny awans w rankingu największych zabójców.
Jednak wcześnie wykryta i dobrze leczona daje szansę na spowolnienie jej postępu. Dlatego tak ważna jest świadomość na temat tej choroby. Jej wczesne objawy są często lekceważone, a pacjenci szukają pomocy u specjalisty dopiero wtedy, gdy się duszą lub nie mogą wejść na 1. piętro.
Choroba może przybierać różne postaci; od lekkiej, przez umiarkowaną po ciężką, gdy codzienne funkcjonowanie wymaga stałego podłączenia do koncentratora tlenu lub respiratora.
W Polsce na POChP choruje ok. 2 mln osób, ale tylko 600 tys. jest pod opieką lekarzy. To średnio jedna na 10 osób po 40. roku życia. Rocznie z powodu tej choroby w Polsce umiera 15 tys. osób. Na świecie w ciągu godziny - 36 osób.
A problem - w przeciwieństwie do chorób serca czy onkologicznych - spychany jest na margines.
Nie mamy świadomości
Świadomość o tej chorobie i jej konsekwencjach wciąż jest bardzo niska. Zaledwie jedna na 10 osób w Polsce umie prawidłowo rozszyfrować skrót POChP.
Wciąż panuje przekonanie, że chorują tylko starsi mężczyźni palący papierosy. To mit!
Mimo że POChP wpływa na tak dużą liczbę zgonów, ten temat, w przeciwieństwie do chorób serca czy onkologicznych, jest spychany na margines.
Prof. Joanna Chorostowska-Wynimko - kierownik Zakładu Genetyki i Immunologi Klinicznej Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie, ocenia, że obraz i rozumienie tej choroby w ostatnich latach zmienia się.
– To choroba, która nie jest wyrokiem, aczkolwiek jest poważna. Można jej zapobiegać i można ją skutecznie leczyć – przekonuje. Dzięki takiej świadomości można ograniczyć tragiczne statystyki.
Jak mówi ekspertka, POChP dotyczy głównie układu oddechowego, ale dotyka całego organizmu. Obciążone jest m.in. serce, ale także sfera emocji, bo pacjenci czują się wykluczeni społecznie, gdy poruszanie się, wyjście poza dom, staje się ogromym wysiłkiem.
Dr n. med. Rafał Dobek z II Kliniki Chorób Płuc Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie także zwraca uwagę, że mimo zatrważających statystyk, nie wymienia się POChP, jako groźnej choroby płuc.
– Nawet wśród lekarzy POChP nie funkcjonuje jako problem zdrowia publicznego, bo to nie choroba dynamiczna, ale przewlekła – zaznacza dr Rafał Dobek.
Według niego kaszel z wykrztuszaniem, w przypadku palaczy traktuje się jako skutek palenia, a duszność w trakcie wysiłku - jako naturalny objaw starzenia się. Niestety, większość pacjentów zgłasza się do lekarza wtedy, gdy choroba jest już bardzo zaawansowana.
Polskie Towarzystwo Chorób Płuc buduje więc koalicję na rzecz chorób płuc, której podstawowym celem będzie właśnie budowanie świadomości społecznej oraz świadomości decydentów.
Palacze są stygmatyzowani, a przyczyn jest więcej
POChP w świadomości społecznej istnieje jako choroba osób palących.
– Stygmatyzuje się tych chorych, którzy palili. Słyszą: paliłeś, to jesteś chory –
podkreśla prof. Joanna Chorostowska-Wynimko.
Wyjaśnia, że faktycznie palenie papierosów jest główną przyczyną rozwoju POChP. Ostrzega przed "nowymi formami palenia", po które najchętniej sięga obecnie młode pokolenie.
Jednak jest wiele innych czynników powodujących rozwój tej choroby u osób, które nigdy nie paliły. Na tej liście jest m.in. zanieczyszczenie powietrza.
Nowa definicja
Wraz ze wzrostem świadomości na temat tej choroby, zmienia się także jej definicja.
Najnowsza z 2022 r. mówi, że POChP to choroba powszechna, której można zapobiegać i skutecznie ją leczyć. Charakteryzuje ją obecność uporczywych objawów ze strony układu oddechowego i ograniczenie przepływu powietrza w drogach oddechowych i/lub zaburzenia struktury pęcherzyków płucnych zwykle spowodowane działaniem szkodliwych substancji, gazów, jak również czynników osobniczych takich jak nieprawidłowy rozwój płuc.
Jak zwraca uwagę prof. Joanna Chorostowska-Wynimko, w obecnej definicji nie wymienia się już palenia papierosów odrębnie jako czynnika ryzyka, ale mowa jest o substancjach szkodliwych.
Kolejny mit dotyczy wieku chorych. POChP wbrew powszechnemu myśleniu nie jest tylko chorobą osób starszych. Zwiększone ryzyko POChP - jak wyjaśnia prof. Joanna Chorostowska-Wynimko - formułuje się już we wczesnym okresie, nawet w okresie dzieciństwa.
Dlatego wczesna interwencja ma wpływ na to, czy choroba się ujawni i w jakim momencie życia, a także jak szybko będzie postępować.
– Szalenie istotne jest np. stworzenie takiego środowiska dziecku, aby nie było eksponowane na dym tytoniowy, wczesne rozpoznanie choroby, wykonanie spirometrii jak najwcześniej, gdy pojawiają się objawy, a nie gdy już nie jestem w stanie wejść na 1. piętro – przekonuje ekspertka.
Leczenie spersonalizowane
Badania, takie jak spirometria, ocena ubytku w płucach, ocena duszności, ale także liczba zaostrzeń choroby i ich rodzaj, to m.in. podstawa doboru indywidualnej terapii dla chorego.
– Leczenie i strategię postępowania opieramy na ocenie tego, jak bardzo choroba angażuje organizm pacjenta, jak częste i ciężkie są zaostrzenia choroby – wyjaśnia prof. Joanna Chorostowska-Wynimko.
Stąd tak duża rola monitorowania zaostrzeń, czyli nasilenia duszności czy kaszlu z wykrztuszaniem, które wymagają dodatkowego leczenia, a niekiedy hospitalizacji. Często jednak pacjenci stosują wówczas samoleczenie lub leczą zaostrzenia u innego lekarza, nie zgłaszając tego do swojego lekarza prowadzącego.
Według dra Rafała Dobka "umyka" w ten sposób nawet 40 proc. zaostrzeń. A każde zaostrzenie powoduje ubytek w płucach. Chory nie wraca nigdy do stanu sprzed zaostrzenia.
Indywidualne podejście
Zmiany w definicji i klasyfikacji wpłynęły na inne podejście do leczenia. POChP to bowiem niejednorodna choroba, a mechanizm jej rozwoju może być różny. Stąd algorytmy leczenia dla różnych grup chorych.
– To leczenie dynamiczne, które modyfikujemy w zależności m.in. od tolerancji leczenia i jego skuteczności. To podejście wymaga dobrej współpracy między lekarzem i chorym - podkreśla prof. Joanna Chorostowska – Wynimko.
Ta dobra współpraca polega też m.in. na ocenie przez lekarza tego, czy pacjent dobrze opanował technikę inhalacji. Ważny jest aktywny udział pacjenta w tym procesie.
Nieleczone lub niewłaściwie leczone POChP doprowadza bowiem do inwalidztwa oddechowego. A tego w większości przypadków można uniknąć. W dużym stopniu lekarze są w stanie leczyć chorobę i spowolnić jej przebieg.
Dr Rafał Dobek widzi też inne przyczyny zbyt późnego rozpoznania i nieleczenia choroby. Jak wylicza, dostęp do spirometrii jest utrudniony, brakuje wczesnego rozpoznania, programów przesiewowych, ale także dobrej komunikacji między lekarzami POZ i specjalistami innych dziedzin medycyny.
– W chwili rozpoznania 50 proc. pacjentów z POChP ma już stopień umiarkowanej obturacji. Niestety aż 26 proc. jest na etapie ciężkiej obturacji, a zaledwie 19 proc. - obturacji łagodnej – podaje ekspert.
POChP a system opieki zdrowotnej
POChP to też choroba, która ma duży wpływ na system opieki zdrowotnej. Rocznie - jak wynika z danych NFZ - z tego powodu dochodzi do 67 tys. hospitalizacji, a ok. 9,5 proc. pacjentów z POChP trafia do szpitala ponownie w ciągu miesiąca od hospitalizacji, zaś 10 proc. umiera w ciągu 90 dni od wypisu.
Statystyki dotyczące zgonów z powodu POChP są jednak niedoszacowane, bo wielu chorych umiera na zawał lub udar będące powikłaniem.
Systemowym wyzwaniem jest też zmiana organizacji opieki zdrowotnej i przesuwanie ustabilizowanych pacjentów pod opiekę lekarzy medycyny rodzinnej. Pulmonologów w Polsce jest bowiem tylko ok. 1 tys.
– Pacjenta z ustawionym leczeniem może przejąć lekarz POZ i kierować do specjalisty tylko w przypadku zaostrzenia – uważa prof. Joanna Chorostowska-Wynimko. To odblokowałoby dostęp do pulmonologów dla kolejnych pacjentów z podejrzeniem POChP.
Okazją do podnoszenia świadomości o chorobie jest obchodzony co roku Światowy Dzień POChP (15 listopada). W tym roku hasło przewodnie to "Lungs for life", bo płuca służą nam przez całe życie.
POChP to choroba, która charakteryzuje się utrwalonym, zazwyczaj postępującym ograniczenie przepływu powietrza przez dolne drogi oddechowe. Jest ono wywołanie przez przewlekły stan zapalny toczący się w błonie śluzowej dróg oddechowych wskutek palenia papierosów, wdychania zanieczyszczonego powietrza lub ekspozycji na pyły i szkodliwe substancje chemiczne. W efekcie pojawia się przewlekły kaszel z wykrztuszaniem, ograniczenie tolerancji wysiłku i duszność.
Dziennikarka działu Zdrowie. Ta tematyka wciągnęła mnie bez reszty już kilka lat temu. Doświadczenie przez 10 lat zdobywałam w Polskiej Agencji Prasowej. Następnie poznawałam system ochrony zdrowia „od środka” pracując w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. Kolejnym przystankiem w pracy zawodowej był powrót do dziennikarstwa i portal branżowy Polityka Zdrowotna. Moja praca dziennikarska została doceniona przez Dziennikarza Medycznego Roku 2019 w kategorii Internet (przyznawaną przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia) oraz w 2020 r. II miejscem w tej kategorii.