Smażony karp, krokiety, kapusta z grzybami, sałatki z majonezem, sernik czy makowiec - to tylko część tradycyjnych potraw, które znajdą się za kilka dni na świątecznych stołach. Do tego siedzenie przy stole od śniadania przechodzącego w obiad, a potem kolację. Jak przetrwać ten czas i czy jest szansa na to, by w efekcie nie przytyć? Które potrawy wybierać, a których lepiej unikać?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Święta to nie czas, gdy powinniśmy rezygnować z tradycyjnych potraw
Ten szczególny czas nie jest jednak usprawiedliwieniem dla objadania się
Tradycyjne potrawy można też nieco "odchudzić" lub zrezygnować z kolejnej dokładki makowca
Czy w święta możemy sobie bezkarnie pofolgować i zajadać się bez żadnych konsekwencji? Czy są potrawy, których lepiej unikać lub które zachowując tradycję, można jednak nieco "odchudzić"? O to zapytałam dietetyka klinicznego Kamila Paprotnego.
Zdradził nam czym się kierować i czego unikać, aby przetrwać za stołem nadchodzące święta.
Ciekawe, która ze świątecznych potraw jest najgorszym wrogiem szczupłej sylwetki. Które z kolei ze świątecznych potraw nas jednak nie utuczą?
Kamil Paprotny: Te, których nie zjemy (odpowiada ze śmiechem dietetyk).
Jednak są potrawy cięższe i lżejsze, bardziej i mniej tłuste, bardziej i mniej kaloryczne.
Te potrawy, które będą smażone, będą na pewno dużo gorzej przez nas trawione i znoszone. Także te, które mają pokaźną ilość błonnika, a więc przede wszystkim te z grzybami, bo grzyby mają go sporo. Te produkty i potrawy będą cięższe niż inne lżejsze produkty, które mają mniej tego błonnika.
Na pewno kapusta z grzybami to jest taka potrawa, która jest dość ciężka. Kapusta - wiadomo - wzdyma, a grzyby są wysokobłonnikowe.
Co jeszcze?
Na pewno panierowane potrawy będą gorszym wyborem. Przy tych panierowanych potrawach powinniśmy trochę uważać. Nie chodzi o to, aby ich nie jeść, ale o to, aby patrzeć na nie jako produkty cięższe.
Oczywiście gorszym wyborem będą też wszelkie potrawy wysokotłuszczowe, bo ten tłuszcz będzie powodował, że to będą potrawy ciężkie.
Tu wiele zależy też od tego, jaki tłuszcz jest dodany i w jakiej ilości. Są takie produkty, które będą premiowane jako tłuszczowe. To będą przede wszystkim śledzie, łosoś, tłuste ryby, ryby w oliwie z oliwek, w zdrowych tłuszczach. Takie produkty będą lepszym wyborem dla naszego zdrowia.
A co z deserami?
Na pewno po wigilii pojawi się na stole też ciasto i słodkie produkty.
Te produkty, które są bardzo słodkie, które tego cukru mają więcej, to znów są takie produkty, przy których z racji ich smaku, możemy się trochę zatracić i zjeść ich bardzo dużo. Przez co ten bilans kaloryczny może być wyższy.
A co będzie lepsze: sernik czy makowiec?
Sernik będzie zdecydowanie lepszym wyborem niż makowiec.
Jeżeli jest domowej roboty na twarogu, to będzie dla nas lepszy. Z kolei mak może dawać dość potężne zgagi, więc osoby, które mają tendencję do zgagi, muszą na to bardzo uważać.
Czy trzy dni diety opartej na tradycyjnych świątecznych potrawach sprawi, że przytyjemy?
Wątpię. To są trzy dni, więc raczej nie powinniśmy się martwić o to, że jakoś istotnie przytyjemy.
Co jednak nie oznacza, że nie powinniśmy patrzeć na to, ile i czego jemy. Bo możemy się po prostu przejeść i to nie będzie zdrowe podejście.
Jeżeli jednak dbamy o sylwetkę, chcemy uważać na kalorie, to czy trzeba zrezygnować z tradycyjnych świątecznych potraw, czy można je nieco odchudzić?
Najlepiej, jeżeli zmienimy wtedy smażenie na pieczenie. Możemy te tradycyjne kwestie nieco zmienić czy naginać. Zdecydowanie więc łosoś pieczony, a nie obsmażany, śledzie w zalewach, a nie panierowane w occie. To zdecydowanie będzie lżejszy wybór.
Jednak tu pojawia się pytanie: jaki jest nasz cel? Czy warto to robić? Moim zdaniem nie. Większość osób w święta nie chce martwić się tym, żeby jedzenie było super dietetyczne, więc trzeba to rozgraniczyć też w kategoriach psychologicznych.
To są jednak święta, gdy po prostu to jedzenie jest inne, zawsze było inne i będzie inne. A święta są przecież od świętowania i odpoczywania, a nie stresowania się jedzeniem.
Czyli możemy sobie pofolgować?
Musimy tu znaleźć balans, bo nie chodzi też o to, aby się niczym nie przejmować. Nie chodzi o to, aby zjeść tony jedzenia, bo to są święta.
Chodzi raczej o to, że to są święta, więc mogę zjeść tradycyjne potrawy, których nie jem na co dzień.
Nie idźmy na pewno w to, że w święta możemy jeść wszystko i w każdej ilości.
Jednak te trzy dni nas nie zgubią i możemy pozwolić sobie na nieco więcej?
Myślę, że nie. To nie będzie miało super wielkiego wpływu na naszą sylwetkę i zdrowie, jeżeli oczywiście mówimy o osobach zdrowych.
Pamiętajmy, że święta są od świętowania i odpoczywania, a nie stresowania się jedzeniem.
Dziennikarka działu Zdrowie. Ta tematyka wciągnęła mnie bez reszty już kilka lat temu. Doświadczenie przez 10 lat zdobywałam w Polskiej Agencji Prasowej. Następnie poznawałam system ochrony zdrowia „od środka” pracując w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. Kolejnym przystankiem w pracy zawodowej był powrót do dziennikarstwa i portal branżowy Polityka Zdrowotna. Moja praca dziennikarska została doceniona przez Dziennikarza Medycznego Roku 2019 w kategorii Internet (przyznawaną przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia) oraz w 2020 r. II miejscem w tej kategorii.