nt_logo

To najskuteczniejszy lek na COVID-19, lek ratujący życie, a w Polsce wciąż bez refundacji

Beata Pieniążek-Osińska

16 czerwca 2023, 11:47 · 7 minut czytania
To lek, który ratuje życie, dostępny już w innych krajach - mówią o przeciwwirusowym leku na COVID-19 przyjmowanym w domu eksperci od chorób zakaźnych. Przypominają, że pandemia COVID-19 się nie skończyła, a choroba nadal najgroźniejsza jest dla osób starszych, z wieloma chorobami, z obniżoną odpornością. Dlatego lek, który skutecznie hamuje namnażanie się wirusa, a tym samym ogranicza ciężki przebieg, hospitalizacje oraz zgony, powinien zostać objęty refundacją.


To najskuteczniejszy lek na COVID-19, lek ratujący życie, a w Polsce wciąż bez refundacji

Beata Pieniążek-Osińska
16 czerwca 2023, 11:47 • 1 minuta czytania
To lek, który ratuje życie, dostępny już w innych krajach - mówią o przeciwwirusowym leku na COVID-19 przyjmowanym w domu eksperci od chorób zakaźnych. Przypominają, że pandemia COVID-19 się nie skończyła, a choroba nadal najgroźniejsza jest dla osób starszych, z wieloma chorobami, z obniżoną odpornością. Dlatego lek, który skutecznie hamuje namnażanie się wirusa, a tym samym ogranicza ciężki przebieg, hospitalizacje oraz zgony, powinien zostać objęty refundacją.
Jedyny skuteczny lek hamujący namnażanie wirusa, a tym samym ciężki przebieg, hospitalizacje i zgony z powodu COVID-19 pozostaje w Polsce bez refundacji Jakub Kaminski/East News

Nieoficjalnie pandemia COVID-19 w Polsce została odwołana, a rezygnacja z masowego testowania spowodowała, że statystyki dotyczące liczby zachorowań i zgonów są niedokładne. Tymczasem wirus nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. WHO odwołała globalne zagrożenie, ale nie odwołała pandemii. Choruje nadal wiele osób, a część - niestety umiera. COVID-19 jest jedną z wiodących przyczyn zgonów na świecie.


Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że tylko w Polsce w marcu wykryto ponad 70 tys. zakażeń koronawirusem, a prawie 400 osób zmarło z powodu COVID-19 lub jego współistnienia z innymi schorzeniami. W tym samym czasie z powodu grypy zmarły cztery osoby.

– COVID-19 nie można traktować jak grypy, bo liczba zgonów z powodu COVID-19 jest znacznie wyższa niż przy grypie – przestrzega prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, biolożka z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie.

COVID-19, szczególnie dla osób starszych i z osłabioną odpornością, nadal stanowi śmiertelne zagrożenie.

Mamy narzędzia do zarządzania tą chorobą - mamy szczepionki, a także skuteczną terapię w leczeniu choroby COVID-19 zarejestrowaną przez FDA i EMA.

Potrzebny jest tandem, a nawet trio

W Polsce dostępne są szczepienia przeciw COVID-19, jednak na kolejne dawki przypominające jest coraz mniej chętnych osób. Same szczepionki nie wystarczą jednak do ochrony przed pandemią i jej skutkami. Szczepienia ochronne i leczenie antywirusowe najnowszej generacji, muszą działać w tandemie, a nawet w trio z powszechną edukacją, aby złagodzić skutki wirusa Sars-Cov-2.

Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska przypomina, że wniosek refundacyjny na lek antywirusowy Paxlovid czeka od lutego.

– To lek antywirusowy, ratujący życie, który hamuje namnażenie się wirusa. Jest skuteczny w 85 proc. Co ważne, to lek doustny do stosowania w domu przez pięć dni. Ale lekarze nie mogą go na razie przepisywać na receptę refundowaną – tłumaczy.

Zdecydowanej większości osób, które by potrzebowały tego leku zwyczajnie nie stać na wykupienie tej terapii bez refundacji, bo jej koszt to ok. 6 tys. zł. Ważne jest też, aby lek podać jak najwcześniej, w ciągu pięciu dni od wystąpienia pierwszych objawów choroby, aby zahamować rozwój wirusa.

Smutne statystyki

Terapia pozostaje więc niedostępna dla polskich seniorów i chorych przewlekle. To właśnie ich niestety choroba dotyka najciężej. Osoby starsze z racji chorób towarzyszących, są bardziej narażone na ciężki przebieg COVID-19 i zgony. Odzwierciedlają to smutne statystyki.

– Od lutego mieliśmy ok. 13 tys. zgonów z powodu COVID-19. Ilu tych zgonów można byłoby uniknąć, gdyby lek był dostępny dla polskich pacjentów i te osoby dostałyby odpowiednio wcześnie Paxlovid? – zastanawia się prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska podkreślając, że jest to lek ratujący życie.

Drugi z leków to Molnupiravir, terapia o inny mechanizmie działania, do stosowania w szpitalach. Był dostępny przez pewien czas w naszym kraju, ale jego zapasy się skończyły. Skuteczność tej terapii jest jednak niższa - na poziomie ok. 30 proc.

Long-covid też można uniknąć

Ekspertka zwraca ponadto uwagę na efekt long-covid, który zgłasza nawet od 20 do 50 proc. osób, które chorowały. Np. w Brazylii aż 27 proc. pielegniarek, które przeszły COVID-19 cierpi na długotrwałe objawy.

Jak zaznacza prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, powikłania częściej utrzymują się u osób, które ciężej przechorowały COVID-19, ale long-covid nie omija też tych, którzy przeszli zakażenie łagodniej, a nawet bezobjawowo. Do tego ryzyko długotrwałych objawów nasila się wraz z kolejnymi reinfekcjami, które zwłaszcza omicron daje często.

Wczesne opanowanie choroby z pomocą skutecznego leku antywirusowego, pomaga ograniczyć liczbę chorych z ciężkim przebiegiem choroby, a tym samym osób, które jeszcze przez wiele miesięcy po chorobie, zmagają się z jej dokuczliwymi skutkami.

- Paxlovid to lek przyczynowy, a nie objawowy. Jeżeli zostanie podany odpowiednio szybko, to objawy skracają się do jednego dnia, spada ryzyko ciężkich objawów i zgonów - tłumaczy ekspertka.

Także prof. Joanna Zajkowska, zastępca kierownika Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku podkreśla rolę Paxlovidu, jako jedynej skutecznej terapii i narzędzia do walki z COVID-19 oraz jego skutkami w postaci long-covid.

COVID-19 nie jest łagodną infekcją i nie znika definitywnie z przechorowaniem, ale u wielu osób zostawia trwałe ślady w organizmie, nie omijając układu oddechowego, sercowo-naczyniowego, ale także nerwowego czy odpornościowego.

Z kolei osłabiony układ odpornościowy to uchylona furtka dla wielu innych groźnych chorób, z którymi coraz częściej musimy się mierzyć. Mówi się już o epidemii nowotworów, lub chorób autoimmunologicznych, które najcześciej pojawiają się u osób starszych, ale nie omijają też coraz młodszych osób.

Mniej hospitalizacji i zgonów

Leczenie ambulatoryjne COVID-19 u pacjentów, u których występuje ryzyko ciężkich powikłań jest zalecane w wytycznych klinicznych w leczeniu pacjentów z wysokim ryzykiem progresji do ciężkiego przebiegu COVID-19.

Doustna 5-dniowa terapia Paxlovidem jest już dostępna - jak wylicza prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska - bezpłatnie w Stanach Zjednoczonych dla osób ubezpieczonych, ale także w wielu krajach europejskich, w tym m.in. za symboliczną odpłatnością, "za cenę tzw. przysłowiowego obiadu" u naszych sąsiadów, czyli w Niemczech. W sumie lek ten jest dopuszczony lub zatwierdzony w ok. 70 krajach.

Terapia ambulatoryjna ogranicza bowiem rozwój ciężkich przypadków choroby, a co za tym idzie liczbę niepotrzebnych hospitalizacji i konieczność utrzymywania systemu specjalnych łóżek dla pacjentów COVID-owych.

Lek był też podawany w wybranych szpitalach w Polsce, ale zapasy były ograniczone, a w placówkach zostały nieliczne opakowania.

Trudno też znaleźć go w aptekach. – Nawet jeżeli jest dostępny gdzieś fizycznie, to nie finansowo. Jeżeli kuracja 5-dniowa kosztuje ok. 6 tys. zł, to wielu pacjentów po prostu rezygnuje, bo ich na ten lek nie stać – dodaje prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.

Jak działa Paxlovid?

Lek ten powinien też być stosowany na wcześniejszym etapie choroby, jak najwcześniej, tuż po jej rozpoznaniu, właśnie po to, aby zapobiec jej zaostrzeniu i konieczności hospitalizacji.

Terapia ta jest przeznaczona do leczenia COVID-19 u osób dorosłych z łagodnym lub umiarkowanym przebiegiem choroby, u których istnieje ryzyko ciężkiego przebiegu choroby lub hospitalizacji.

Terapia ta stanowi swojego rodzaju przełom w leczeniu COVID-19. Tuż po wybuchu pandemii rozpoczął się wyścig z wirusem i poszukiwania przez naukowców szczepionki oraz skutecznego leku. Szczepionki udało się opracować nieco wcześniej, a potem pojawił się też game changer w postaci leku Paxlovid.

Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska wyjaśnia, że Paxlovid składa się z dwóch substancji aktywnych: nirmatrelviru i ritonaviru. Lek hamuje główną proteazę wirusową, enzym niezbędny dla namnażania się SARS-Cov-2. Bez enzymu wirus nie może powielać swojego materiału genetycznego.

Co istotne, prof. Joanna Zajkowska potwierdza, że lek jest tak samo skuteczny niezależnie od mutacji, bo uderza w tę część wirusa, która nie podlega mutacji i jest wspólna dla wszystkich wariantów.

Lek ten może więc być skuteczny także wobec innych wariantów koronawirusa, a także wobec innych ludzkich koronawirusów.

Okienko terapeutyczne

Ważne jest "okienko terapeutyczne", czyli podanie leku jak najwcześniej, gdy wirus Sars-Cov-2 się namnaża. U każdego pacjenta z COVID-19 może bowiem szybko nastąpić progresja choroby i ryzyko wystąpienia poważnych powikłań. Choroby współistniejące, takie jak choroby układu sercowo-naczyniowego, cukrzyca, otyłość lub nowotór, to niezależne czynniki ryzyka progresji do ciężkiego przebiegu COVID-19.

– Zdecydowanie Paxlovid jest lekiem skuteczniejszym od Molnupiraviru i lepszym ze względu na mechanizm działania – wyjaśnia prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.

Realnie dostępny, czyli refundowany lek antywirusowy przyjmowany doustnie w domu pomógłby więc istotnie ograniczyć liczbę ciężkich przypadków, a więc też zgonów z powodu COVID-19.

O ile zmniejszyło się zagrożenie zakażenia Sars-Cov-2 na poziomie globalnym, o tyle wirus wywołujący COVID-19 nadal jest zagrożeniem na poziomie indywidualnym.

Uczyć się na błędach, wyciągać wnioski, przygotować na nieznane

Wirus Sars-Cov-2 pokazał już wiele swoich mutacji i fal. Nie jest chorobą sezonową jak grypa, a jego mutacje mogą zostać z nami na długo.

Błędem jest myślenie, że do jesieni nie mamy się czego obawiać, bo to wtedy jest sezon infekcyjny. Wirus w ubiegłym roku atakował ze zdwojoną siłą właśnie w wakacje nie czekając na jesień.

Wariant omikron, przez wielu nazywany łagodniejszym niż delta, w statystykach już tak dobrze nie wypada. Atakuje wprawdzie górne, a nie dolne drogi oddechowe, jednak ze względu na wysoką transmisję, zachorowało znacznie więcej osób, w tym osoby starsze i z wielochorobowością, a więc także ciężkich przypadków i zgonów, było więcej.

Nie ma na co czekać, ale trzeba konsekwentnie realizować politykę szczepień ochronnych, zapewnić dostępność nowoczesnych leków antywirusowych dla tych, którzy zachorują, a także nie ustawać w edukacji na temat roli profilaktyki. Aktywne leczenie przeciwwirusowe Paxlovidem w grupach podwyższonego ryzyka to również forma profilaktyki chorób zakaźnych oraz chorób układu oddechowego i long-covid.

– Bardzo czekamy, aby ten lek był dostępny. Rzeczywiście w wielu krajach jest już dostępny i widać tam same korzyści. Jest dostępny na poziomie podstawowej opieki zdrowotnej, czyli podawany przy pierwszych objawach, gdy zapobiega rozwojowi choroby i hospitalizacji. Na razie myślimy o refundacji dla grup ryzyka, natomiast ideałem byłaby refundacja dla wszystkich. To zmniejszy transmisję wirusa, absencję chorobową, bo młodzi ludzie też chorują i idą na zwolnienia, transmitują dalej tego wirusa – przekonuje prof. Joanna Zajkowska.

"To lek ratujący życie"

Kolejne narzędzia, takie jak dostępne już leczenie hamujące namnażanie się wirusa, mogą pomóc lepiej radzić sobie z chorobą, która zaskoczyła trzy lata temu cały świat. To szansa na uratowanie setek pacjentów.

– Ten lek powinien być w całości refundowany, przede wszystkim dla grup ryzyka. Nie ma się nad czym zastanawiać, bo to lek ratujacy życie – przekonuje prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.

Jak dodaje, jako wirusolog, jako naukowiec, nie rozumie, że decyzja dotycząca refundacji jedynego skutecznego leku przeciw COVID-19, jeszcze nie zapadła.

– Od lutego słyszymy, że lek poddawany jest ocenie, a mamy już czerwiec. To duże zaniedbanie ze strony rządzących, że z pozycji pacjenta lek nie jest dostępny, bo barierą jest cena – uważa i przypomina, że w innych krajach lek został już dopuszczony i finansowany.

Również prof. Joanna Zajkowska, ocenia, że to lek niezbędny, bo ratujący życie.

– To lek potrzebny, bo nie mamy żadnego innego, nie mamy żadnej alternatywy. To jedyny lek, który trafia w nowe warianty, w całą familię omicrona, a nie wiemy jakie będą dalsze mutacje, ale prawdopodobnie krewniacy omicrona. Ten lek uderza w tę część wirusa, która nie podlega mutacji, więc jest jedynym lekiem w tej chwili na rynku o tak wysokiej skuteczności – argumentuje prof. Joanna Zajkowska.

Na razie, jak dodaje pacjent, który ma rozpoznany COVID-19 i dostanie receptę od lekarza POZ, musi znaleźć aptekę, która ma na stanie ten lek, ale też musi zapłacić pełną cenę bez refundacji, czyli 6 tys. zł. To wciąż stanowi istotną barierę w dostępie do leku, który ratuje życie.