nt_logo

Koniec z podziemiem boreliozowym? Diagności laboratoryjni nie będą robić tego badania

Beata Pieniążek-Osińska

25 lipca 2023, 10:10 · 4 minuty czytania
Sezon na kleszcze trwa, a wraz z nim sezon na naciągaczy, którzy proponują przewlekłą antybiotykoterapię, zioła na wszystko, biorezonanse, szklane kule itd. A to wszystko często na podstawie badania kleszcza. Nie dajcie się nabrać. Samorząd diagnostów laboratoryjnych wydał jasną opinię.


Koniec z podziemiem boreliozowym? Diagności laboratoryjni nie będą robić tego badania

Beata Pieniążek-Osińska
25 lipca 2023, 10:10 • 1 minuta czytania
Sezon na kleszcze trwa, a wraz z nim sezon na naciągaczy, którzy proponują przewlekłą antybiotykoterapię, zioła na wszystko, biorezonanse, szklane kule itd. A to wszystko często na podstawie badania kleszcza. Nie dajcie się nabrać. Samorząd diagnostów laboratoryjnych wydał jasną opinię.
Badanie kleszcza czy biorezonans – to pieniądze wyrzucone w błoto. Tak nie diagnozuje się boreliozy. Adam Nocon/REPORTER/ East News

Komisja ds. parazytologii medycznej oraz Zespół ds. mikrobiologii medycznej Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych przedstawiły wspólną negatywną opinię na temat wykonywania badań kleszczy na obecność patogenów chorób transmisyjnych (wirusów, bakterii, pasożytów) w medycznych laboratoriach diagnostycznych.


Niektórzy, gdy ugryzie ich kleszcz i uda im się tego kleszcza wyciągnąć, decydują się na badanie insekta w kierunku boreliozy. Takie badania wykonują także niektóre medyczne laboratoria diagnostyczne. Trzeba jednak za nie zapłacić kilkaset złotych, a to, że u kleszcza wykryje się obecność krętków Borrelii, nie oznacza, że ugryziony człowiek choruje na boreliozę. Aby potwierdzić boreliozę musza pojawić się objawy kliniczne, a zakażenie można potwierdzić badając przeciwciała po kilku tygodniach od ugryzienia. Tu również eksperci ostrzegają przed nadinterpretacją wyników.

Jednak w Polsce rozwinęło się podziemie boreliozowe. Niekiedy lekarze, a niekiedy osoby niemające nic wspólnego z medycyną, tworzą alternatywny system opieki nad pacjentami, którzy podejrzewają u siebie boreliozę. Przekonują pacjentów, np. na podstawie badania kleszcza, że ci cierpią na boreliozę. Przekonują ponadto, że tylko tu da się tę chorobę faktycznie zdiagnozować oraz leczyć. Chorzy czasem miesiącami, a nawet latami przyjmują bez potrzeby liczne antybiotyki, co ma negatywny wpływ na ich zdrowie. Wszystko to oczywiści odbywa się komercyjnie, a proponowana diagnostyka i terapie mogą kosztować kilka lub kilkanaście tysięcy złotych.

Niektóre niemedyczne gabinety, żerując na strachu pacjentów przed boreliozą, proponują też leczenie ziołami czy biorezonans, albo inne nieskuteczne, niesprawdzone i niemedyczne metody.

Kleszcz to nie materiał biologiczny do badania

Środowisko diagnostów laboratoryjnych mówi dość. Jasno wskazuje, że, badanie kleszcza w medycznym laboratorium jest niezgodne z przepisami, bo kleszcz to nie materiał biologiczny w przypadku badań dotyczących ludzi.

W myśl ustawy o medycynie laboratoryjnej, badanie materiału zwierzęcego w laboratoriach badających materiał kliniczny pobrany od pacjentów jest niezgodne z art. 2 pkt 3.

Stanowi on, że materiałem biologicznym są "komórki, tkanki, narządy lub ich części, wydzieliny, wydaliny, płyny ustrojowe pochodzące od człowieka pobrane dla celów profilaktycznych, diagnostycznych, leczniczych, sanitarno-epidemiologicznych i oceny zgodności tkankowej in vitro" - przypominają eksperci w opinii.

"Badanie kleszczy na obecność patogenów wywołujących choroby transmisyjne nie może być uznane za badanie diagnostyczne i nie jest rekomendowane przez gremia naukowców i specjalistów w dziedzinie chorób zakaźnych (np. Polskie Towarzystwo Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, Infectious Diseases Society of America) a także instytucje oficjalne, w tym Centers of Disease Control and Prevention (CDC) i European Centre for Disease Prevention and Control (ECDC)" - czytamy w opinii.

Wynik badania kleszcza nie może być podstawą leczenia pacjenta

Jak wyjaśniono w opinii, "stawonogi, w tym kleszcze, zgodnie z wyżej wymienioną ustawą nie są materiałem do badań w medycznym laboratorium diagnostycznym, a uzyskane w toku badania wyniki, w tym identyfikacja patogenów chorób odkleszczowych, nie mogą być podstawą do wprowadzenia jakiejkolwiek terapii przeciwdrobnoustrojowej u pacjenta".

Zgodnie z dobrą praktyką kliniczną pacjenta leczy się po uzyskaniu wiarygodnych przesłanek takich jak ocena kliniczna lub/i wyniki badań medycyny laboratoryjnej z materiału pobranego od pacjenta z wykorzystaniem zwalidowanej metody diagnostycznej, po rozpoznaniu choroby przez lekarza (...) - nie pozostawiają złudzeń eksperci.

W związku z tym badania kleszczy nie powinny być wykonywane w medycznych laboratoriach diagnostycznych.

Badania kleszczy są natomiast wykonywane w ramach prac naukowych epidemiologicznych i są prowadzone w laboratoriach uznanych ośrodków naukowych. Jednak wyniki tych badań nie mogą być opatrzone podpisem diagnosty laboratoryjnego z numerem Prawa Wykonywania Zawodu Diagnosty Laboratoryjnego (PWZDL) oraz nie mogą być rejestrowane w ewidencji wyników badań medycznych.

Jak zalecają eksperci, pacjent zgłaszający chęć badania kleszcza powinien zostać poinformowany o wspólnym stanowisku Komisji ds. parazytologii medycznej oraz Zespołu ds. mikrobiologii medycznej i o tym, że Polskie Towarzystwo Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych (PTEiLChZ) zaleca rozpoznawanie boreliozy i innych chorób odkleszczowych na podstawie charakterystycznych objawów klinicznych, potwierdzonych odpowiednimi badaniami laboratoryjnymi.

Koniec z podziemiem boreliozowym?

Monika Pintal-Ślimak, prezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych, zapowiada, że to nie koniec działań na rzecz pacjentów. "Dziękuję, to dopiero początek Naszych działań. Bezpieczeństwo pacjenta jest dla nas najważniejsze" - napisała na swoim profilu na Twitterze szefowa samorządu diagnostów laboratoryjnych. Eksperci od chorób zakaźnych mają nadzieję, że to stanowisko przyczyni się do zakończenia działań "podziemia boreliozowego", bo wielu pacjentów bez potrzeby przechodzi np. długotrwałą antybiotykoterapię, która nie jest obojętna dla ich zdrowia.

"Szanowni Państwo, Badanie kleszcza na obecność krętków Borrelii, a następnie na tej podstawie aplikowanie antybiotyku jest częstą praktyką w 'podziemiu boreliozowym'. Nie ma to żadnego uzasadnienia medycznego i jak się okazuje także uzasadnienia formalnego (...) " - komentuje na Facebooku prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.

Jak ostrzega "nadmierna, a tym bardziej nieuzasadniona antybiotykoterapia grozi powstaniem szczepów bakterii opornych na antybiotyki. To jest niebezpieczne dla nas wszystkich". Niedawno ekspertka tłumaczyła, że zakażenie kleszcza nie jest równoznaczne z zakażeniem człowieka, a badanie kleszcza czy biorezonans – to pieniądze wyrzucone w błoto.