30-latkowie, a niekiedy nawet nastolatkowie mają dziś problem ze zrobieniem zwykłego przysiadu. "Siedzenie nas wykańcza" - alarmuje fizjoterapeuta w najnowszym podcaście "Zdrowie bez cenzury". A sprawność można odzyskać i zachować dzięki regularnej aktywności. Wystarczy naprawdę niewiele, a pierwsze efekty odczujesz i zobaczysz już po kilku tygodniach. Czas wstać z kanapy i rozruszać stawy.
Dziennikarka działu Zdrowie. Ta tematyka wciągnęła mnie bez reszty już kilka lat temu. Doświadczenie przez 10 lat zdobywałam w Polskiej Agencji Prasowej. Następnie poznawałam system ochrony zdrowia „od środka” pracując w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. Kolejnym przystankiem w pracy zawodowej był powrót do dziennikarstwa i portal branżowy Polityka Zdrowotna. Moja praca dziennikarska została doceniona przez Dziennikarza Medycznego Roku 2019 w kategorii Internet (przyznawaną przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia) oraz w 2020 r. II miejscem w tej kategorii.
Napisz do mnie:
beata.pieniazek@natemat.pl
Do lekarzy i fizjoterapeutów z problemami, które kiedyś dotykały seniorów, trafiają dziś już 30-latkowie. Nie są w stanie zrobić zwykłego przysiadu. Czy można odzyskać sprawność i dlaczego warto to zrobić?
O tym w najnowszym podcaście "Zdrowie bez cenzury" opowiada Jacek Grabowski, fizjoterapeuta, założyciel i współwłaściciel CRS Clinic.
– Wydaje się, że kluczowe jest poczucie właściwej motywacji. Jesteśmy zaganiani, zmęczeni, chcemy odpocząć, ale odpoczynek zazwyczaj jest bierny. Nie chodzi o to, aby wstać raz w tygodniu i zrobić coś fajnego. Powrót do sprawności ma w sobie nutę systematyczności – mówi Jacek Grabowski.
Jak dodaje, motywacja oparta na chęci zrzucenia kilku nadmiarowych kilogramów może być zbyt słaba. Lepsza będzie motywacja oparta na oczekiwaniach dotyczących własnego zdrowia.
– Mam 30, 40 lat, a już czuję, że coś się zmienia. Trudniej się schylić, boli biodro, kręgosłup (...), a to można odwrócić. Jeżeli chcę to odwrócić, to muszę dwa, trzy razy w tygodniu zacząć systematycznie coś robić – radzi fizjoterapeuta.
Jak dodaje, "siedzenie nas wykańcza", a nasze ciało ma nam służyć przez wiele lat. Wprawdzie medycyna dynamicznie się rozwija, a nie da się oszukać podstawowych rzeczy.
Weekendowy wojownik kontra systematyczne spacery
Jacek Grabowski zaznacza, że jeżeli chcemy zachować sprawność, to trzeba wybrać taką aktywność, która da się wpasować w nasze codzienne życie i będzie regularna.
– Mamy do czynienia często z syndromem wojownika weekendowego; w tygodniu nic, a w sobotę na piłeczkę z kolegami. I to są często nasi pacjenci z kontuzjami – relacjonuje fizjoterapeuta.
Lepszy będzie np. codzienny spacer czy jazda na rowerze. Także ruch wokół domu, jeżeli mamy ogród, gdzie jest co robić, do czego się schylać, może mieć znaczenie długoterminowo.
Ta dawka ruchu - co podkreśla specjalista - "może okazać się kluczowa, gdy za 10, 20 czy 30 lat ktoś wypisze nam rachunek".
– Nasze stawy są coraz słabsze od siedzenia i coś można z tym zrobić – przekonuje.
Istotne jest to, aby ruchy były symetryczne, wykonywane w odpowiedniej pozycji, a więc warto skonsultować ze specjalistą postawę podczas chodzenia czy jazdy na rowerze.
Postępy to dobra motywacja
Motywujące jest dla nas monitorowanie postępów, które jak przekonuje fizjoterapeuta, będą zauważalne u każdego już po kilku tygodniach regularnej aktywności.
– Każdy chce widzieć, że coś to zmienia. I tak będzie, gdy jest element systematyczności – podkreśla Jacek Grabowski.
Jak mówi, wystarczą małe kroki, a nie rzucanie się od razu na maraton.
– Dystans 2 km dziennie to nic, a jak komuś powiedzieć: będziesz chodził 50 km miesięcznie, to najczęściej wydaje się to niewyobrażalną odległością. A chodząc codziennie co najmniej 2 km, uzbieramy ich miesięcznie kilkadziesiąt. Można się miło rozczarować – przekonuje specjalista i dodaje, że najlepiej sprawdza się metoda małych kroków, bo te duże często powodują przeciążenia i kontuzje.
Odradza "rzucanie" się na sprawność i gwałtowne zwiększanie obciążeń, gdy czujesz, że możesz więcej. – Progres musi być, ale delikatny – wyjaśnia fizjoterapeuta.
Dobrym wyznacznikiem tego, co się zmienia, jest mierzenie parametrów, np. za pomocą urządzeń ubieralnych.
O stan swojego zdrowia podczas codziennych aktywności możemy zadbać z pomocą nowoczesnych osobistych asystentów, takich jak smartwatch Galaxy Watch6. Zegarek nie tylko dostarczy cennych informacji o naszych postępach w sporcie, ale wspomoże w pielęgnowaniu codziennych dobrych nawyków, a także zaalarmuje o podwyższonym tętnie i ciśnieniu krwi.
– To, że jesteśmy aktywni na co dzień, to rachunek wypisywany z opóźnieniem. To działa – przekonuje.
Jak mówi, nie musimy być sportowcami, ale "po prostu musimy ruszyć się z kanapy".
Dzięki temu zachowamy sprawność.