Wiosna to czas kiedy częściej rozmawiamy o alergii. To oczywiste, bo wtedy pojawiają się objawy tej na pyłki i wiele osób zaczyna mieć problemy. Jednak alergia to dla niektórych problem przez cały rok. Nie ważne czy mamy wiosnę, czy inną porę roku osoby z alergią na roztocza, pleśnie czy zwierzęta cierpią cały czas. O tych alergiach rozmawiamy w podcaście „Zdrowie bez cenzury” z prof. Bolesławem Samolińskim, lekarzem, wybitnym specjalistą w dziedzinie alergologii i zdrowia publicznego.
Chyba niechlubną „królową” alergii, jest ta na roztocza kurzu domowego, bo najczęściej obcujemy właśnie z nimi.
– One są zawsze obecne w naszych mieszkaniach. Są naturalną częścią naszej niszy ekologicznej, ponieważ żyją dzięki nam. Korzystają z naszego naskórka, wilgoci, którą wytwarzamy. Kontakt z naszym naskórkiem i wilgocią ma miejsce w łóżku. Tymczasem aż jedną trzecią doby spędzamy w łóżku, a roztocza kurzu domowego właśnie zasiedlają nasze łóżko. Złuszczamy dziennie ok. 2 gram naskórka, ten naskórek zostaje w pościeli i jest pokarmem dla roztoczy. Natomiast wydzielana przez nas para wodna i inne płyny są źródłem wody dla roztoczy. To pewnie nie stanowiłoby żadnego problemu, jednak w przeciągu ostatnich 100 lat, 50-krotnie wzrosła nam ilość alergii w społeczeństwach wysokocywilizowanych – tłumaczy nasz rozmówca.
Czy alergia na kurz, to to samo co na roztocza kurzu domowego? Jak tłumaczy prof. Samoliński, kurz to zbiór drobin, różnego rodzaju cząstek organicznych i może mieć bardzo różne pochodzenie.
– Może być np. kurz sienny ze stodoły, który będzie zupełnie inny niż kurz domowy. W kurzu domowym znajdują się roztocza i w tym przypadku akurat na nie niektórzy są uczuleni. Kurz domowy nie jest sam w sobie alergenem, ale jest źródłem alergenu. W kurzu domowym nie tyle nawet znajdują się same roztocza, ale ich odchody. To bardzo małe cząstki, które są w stanie unosić się w powietrzu. To co uczula naszych pacjentów to tak naprawdę enzymy z przewodu pokarmowego roztoczy, które znajdują się w ich odchodach. To ma o tyle znaczenie, że te enzymy są w stanie uszkadzać nabłonek dróg oddechowych, otwierając drogę do penetracji alergenu w głąb organizmu. Dlatego otrzymujemy dość „żywą” reakcję – wyjaśnia specjalista.
Roztocze kurzu domowego to bardzo silny alergen. Nawet 80 proc. uczulonych ma objawy astmy. – Te osoby nie tylko leczymy, ale dajemy też zalecenia jak radzić sobie z tymi alergenami w domu, żeby nie penetrowały tak dróg oddechowych.
W domu nie tylko niekomfortowo mogą się czuć uczuleni na roztocza kurzu domowego. Uczuleni na niektóre pleśnie, również mogą mieć kłopoty.
– Mamy kilkadziesiąt gatunków pleśni, które uczulają. Oczywiście wszystkich gatunków jest znacznie więcej. Te, które uczulają, można podzielić na zewnątrzdomowe i wewnątrzdomowe. Również o pleśniach można powiedzieć, że są wszechobecne. Cząsteczki pleśni są bardzo małe, lekkie. Wystarczy, że zajmie ona niewielki obszar, jakiś zakamarek w domu, żeby w całym pomieszczeniu znajdowały się jej cząsteczki.
Są też zewnątrzmieszkaniowe pleśnie - cladosporium i alternaria. Te grzyb pleśniowe pylą od marca aż do września. Osoby uczulone na te pleśnie mają objawy alergii ze strony płuc. Tam dochodzi do procesów zapalnych, obrzęku, duszności, skurczu oskrzeli. Na szczęście uczulenia na pleśnie są dość rzadkie. Ok. 4 proc. osób zmagających się z alergią jest na nie uczulonych. Najwięcej osób uczulonych jest na roztocza i trawy – mówi prof. Samoliński.
Pleśnie wewnątrzmieszkaniowe, na które można być uczulonym, to nie tylko pleśń rosnąca na ścianie, kiedy w pomieszczeniu jest zbyt wilgotno, ale to też pleśń z zepsutej żywności. Mamy takie grzyby pleśniowe jak penicillium, mucor czy drożdżaki.
– Jednak najgorszym jest kropidlak czarny. Ten grzyb poza tym, że potrafi uczulać, to może też bardzo poważnie uszkadzać drogi oddechowe w mechanizmie toksycznym. Działa toksycznie na organizm. Pamiętamy jak odkrywcy grobu Tutenchamona umierali niedługo po dokonaniu odkrycia. Nie była to żadna czarodziejska zemsta faraona. Zwyczajnie ekipa przebywała często w kryptach, gdzie były mumie, w których rozprzestrzenił się kropidlak czarny. Ludzie chorowali na zapalenie płuc i umierali. Kolejne osoby zajmujące się tym niezwykłym odkryciem również padły ofiarą kropidlaka czarnego. To charakterystyczna pleśń. Potrafi się ukryć w wilgotnym miejscu mieszkania, nawet gdzieś za szafą – wyjaśnia nasz rozmówca.
I dodaje: – Pleśń ma swój specyficzny zapach, którego trudno nie wyczuć. Jeśli w pomieszczeniu jest taki zapach, to możemy być pewni, że ta pleśń gdzieś się zadomowiła. Trzeba ją usunąć, wietrzyć pomieszczenie. Pleśń, w tym nawet kropidlak czarny, może się zadomowić w fugach w łazience, przy połączeniach ścian.
Cały rok uczuleni jesteśmy też na zwierzęta. Ta alergia nie jest sezonowa. Przykładowo alergia na kota, trochę jak to zwierze, potrafi chadzać własnymi drogami. Wbrew obiegowym opiniom nie uczulamy się na sierść tego zwierzęcia, tylko na to zwierze. Sierść jest rezerwuarem alergenu.
– Kot uczula swoimi wydalinami i wydzielinami - śliną, moczem, odchodami. Uczulają bardzo silnie kocie androgeny, dlatego jeśli ktoś ma alergię na kota i kota w domu, to rekomendujmy, żeby wykastrował zwierzaka – mówi specjalista.
Alergia na kota sprawia duże problemy, ponieważ alergen potrafi utrzymywać się w pomieszczeniach bardzo długo, nawet jeśli zwierzaka od dłuższego czasu nie ma już w mieszkaniu, a pomieszczenia zostały odświeżone lub wyremontowane. Spotykane były przypadki, kiedy dziecko uczulone na kota, dostawało objawów alergii jak przychodziło do szkoły. Okazało się, że koleżanka, z którą w ławce siedziała dziewczynka, miała w domu kota.
Posiadacze kotów, uczuleni na nie, czasem myślą, że mogą poddać się tzw. odczulaniu i to załatwi sprawę. Niestety odczulanie, w momencie kiedy jesteśmy narażeni na koci alergen nie przyniesie skutku. Tymczasem alergia na kota może prowadzić nawet do astmy nazywanej potocznie kocią astmą.
Sierści jako takie nie uczulają. To samo tyczy się sierści kota, psa czy konia. To są jedynie nośniki alergenu. To samo dotyczy pierza. Warto zauważyć, że jeśli będzie dobrze wyprane, to nie będziemy mieć na nie alergii. Jednak ono potrafi zbierać alergeny z otoczenia np. zasiedlają go roztocza.
Wracając do uczuleń na zwierzęta, mitem jest to, że zwierzaki bez sierści nie uczulają. Koty bez sierści nadal są źródłem alergenu i osoby uczulone na kota będą miały przy kontakcie z wydalinami i wydzielinami zwierzęcia objawy alergii.
– Jest trochę odwrotnie. Z moich doświadczeń wynika, że np. jeśli chodzi o alergię na psa – psy z krótką sierścią uczulają bardziej niż z długą. Krótka sierść, z alergenem na swojej powierzchni, łatwiej się rozprzestrzenia po mieszkaniu niż ta długa. Ilość alergenu na sierści psa czy kota będzie zmniejszało regularne kąpanie zwierzaka. Jeśli chodzi o alergie na zwierzęta, to warto podkreślić, że dzieci, które w wieku niemowlęcym miały w domu zwierzęta, raczej nie rozwijają na nie alergii – mówi prof. Samoliński.
Co do leczenia alergii to oprócz odczulania trzeba dążyć do minimalizacji kontaktu z alergenem. To dotyczy wszystkich alergii, nie tylko tych na zwierzęta.
– Jeśli odczulam kogoś uczulonego na trawy i to odczulanie da pozytywny efekt, to mimo wszystko, jeśli ten pacjent prześpi się w stodole, na sianie, to rano będzie miał objawy alergii. Jeśli odczulaniem zmieniliśmy wrażliwość układu immunologicznego na alergen, to nie prowokujmy tego układu nadmiarem ekspozycji na alergen, bo stracimy tą wrażliwość, którą zyskaliśmy dzięki odczulaniu – apeluje alergolog.
Jednak nie wszyscy alergicy cierpią na ciężką alergię. Oczywiście wszyscy powinni wiedzieć na co są uczuleni, wykonać odpowiednią diagnostykę i najlepiej skonsultować się z lekarzem alergologiem. Jednak jeśli objawy alergii, nie tylko sezonowej, ale też tej na roztocza, sierść zwierząt czy pleśnie nie są bardzo nasilone, mogą skorzystać z leków antyhistaminowych dostępnych w aptece bez recepty.
– W takiej sytuacji farmaceuta jest osobą pierwszego kontaktu, jeśli chodzi o specjalistów z zakresu ochrony zdrowia. Bardzo często ta porada farmaceutyczna jest wystarczająca – podkreśla profesor.
Takie leki można przyjmować w czasie, kiedy np. wiemy, że będziemy narażeni na kontakt z alergenem, będziemy mieli większe objawy alergii, do czasu kiedy ta ekspozycja się nie skończy.
Może się np. tak zdarzyć, że ktoś uczulony na roztocza kurzu domowego wyjeżdża na wakacje do domków letniskowych, a na miejscu okazuje się, że z powodu reakcji krzyżowej reaguje na kurz występujący w domkach, który jest spokrewniony z roztoczami domowymi. Ten człowiek myślał, że latem, przy otwartych oknach, będzie się dobrze czuł, a tymczasem ma objawy alergii. Wtedy przykładowo można stosować leki antyhistaminowe bez recepty. Profesor też poleca zabrać własny śpiwór i poduszkę na takie wakacje.
Przy kupowaniu leków antyhistaminowych bez recepty profesor radzi by po pierwsze zwracać uwagę na dwie funkcje: skuteczność i bezpieczeństwo. W przypadku leków przeciwalergicznych skuteczność - wiadomo, jeśli zaczynam się po dwóch godzinach od wzięcia leku czuć lepiej - jest skuteczny. Co do bezpieczeństwa należy wybierać te, które mają najmniej działań niepożądanych. W alergologii jest już dużo leków nowoczesnych, które mają niewiele działań niepożądanych. Czasem jednak zdarza się, że po leku, po którym praktycznie nikt nie jest senny, dany pacjent przysypia. To niebezpieczne dla kierowców czy choćby osób wykonujących pracę na różnego rodzaju maszynach. Jeśli pacjent zauważy takie działanie niepożądane, powinien zmienić lek.
Dodatkowo np. przy pokrzywce trzeba zwrócić uwagę, czy lek podany zgodnie z rekomendacjami w zwielokrotnionej dawcę jednak nie spowoduje tej senności, mimo że nie powoduję jej w dawce pojedynczej. Generalnie powinniśmy wybierać leki nowej generacji, które nie powodują senności.
Partner merytoryczny: Polskie Towarzystwo Alergologiczne