79 proc. dzieci doświadczyło w życiu przemocy. Oni mają pomysł, co zrobić z tym problemem
W Polsce 79 proc. dzieci i nastolatków doświadczyło choć raz przemocy, w co trzecim przypadku ze strony bliskich dorosłych. Wprowadzone ustawowo standardy ochrony dziecka nie mogą być tylko kolejnym przepisem prawnym, a czymś, co zmieni jego świat. Ich przestrzeganie jest istotne również w ochronie zdrowia, ponieważ to właśnie personel medyczny może okazać się pierwszym, który zauważy, że wobec dziecka, szczególnie małego, stosowana jest przemoc. A to może uratować mu życie. O tym rozmawiamy z Urszulą Kubicką-Kraszyńską, ekspertką do spraw standardów ochrony dzieci z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę w podcaście "Zdrowie bez cenzury".
– Standardy ochrony dzieci to koncept, który się pojawił na początku XXI wieku w odpowiedzi na skandal związany z kilkoma organizacjami humanitarnymi. Okazało się, że ta pomoc była świadczona w zamian za usługi seksualne, doszło do wielu nadużyć w stosunku do dzieci i osób nieporadnych. Wtedy pojawił się pomysł, żeby w miejscach, w których dorośli mają kontakt z dziećmi, wprowadzić konkretne zasady. Bo to są sytuacje wysokiego ryzyka i temu ryzyku należy zapobiegać. I w tej chwili to jest wprowadzane w wielu krajach albo na poziomie prawa krajowego, albo przez różne towarzystwa naukowe w obrębie jakiejś jednej dyscypliny, na przykład medycznej – tłumaczy Urszula Kubicka Kraszyńska.
– My jako Fundacja od kilkunastu lat promowaliśmy to również w Polsce i przygotowaliśmy mnóstwo użytecznych narzędzi, dotyczących wdrażania tych standardów. Z tych opracowań skorzystało do tej pory wiele tysięcy instytucji - oświatowych, ale też pozarządowych – dodaje.
Ustawa, mając na uwadze najwyższe dobro dziecka bez względu na to, w jakiej placówce przebywa, wprowadza obowiązki, niejako standardy postępowania dla dorosłych, którymi powinni się kierować w określonych sytuacjach.
Na przykład wtedy, gdy zachodzi podejrzenie, że dziecko jest skrzywdzone. Standardy wprowadzają obowiązek przyjęcia w danym podmiocie regulacji, aby każdy wiedział, jak reagować, kto jest za co odpowiedzialny, komu to należy zgłosić, czy to obowiązek instytucji, czy indywidualnego sygnalisty.
Wprowadzenie i przestrzeganie tych standardów jest bardzo ważne w ochronie zdrowia, we wszelkich placówkach medycznych, gdzie przebywają dzieci. Nie zawsze ma tam miejsce adekwatna reakcja, a przecież nadrzędnym celem tego personelu jest ratowanie zdrowia i życia. Dlaczego tak się dzieje?
– My przyglądaliśmy się temu jeszcze zanim pojawił się ustawowy obowiązek, wprowadzony tak zwaną ustawą Kamilka. Dzięki naszej pracy zidentyfikowaliśmy, dlaczego pewne symptomy krzywdzenia umykają, a nawet jeżeli są rozpoznawane, nie ma adekwatnej reakcji. Jednym z powodów jest brak obecności tematu przemocy wobec dzieci w programach kształcenia zawodów medycznych, a co za tym idzie brak wiedzy na temat tego, czym jest przemoc i jak się przejawia – wyjaśnia ekspertka.
I dodaje: – Są na to przeznaczone pojedyncze godziny, ale w zasadzie tylko na kursach specjalizacyjnych czy specjalizacji pediatrycznej. Pielęgniarki na dwustopniowych studiach nie mają ani godziny na ten temat, a są zawodem uprawnionym do zakładania niebieskiej karty. To jest paradoks, że pracownicy ochrony zdrowia dostają w swoje ręce potężne narzędzie przeciwdziałania przemocy, ale wcześniej nie zostali przygotowani do tego, żeby ją rozpoznawać. A przeciwdziałanie przemocy wobec dzieci to jest przedmiot działania lekarza, pielęgniarki, położnej, fizjoterapeuty, czy kogokolwiek innego, kto ma kontakt z tym dzieckiem.
Ale Urszula Kubicka-Kraszyńska wymienia kolejny czynnik - natłok obowiązków, przepracowanie, presję czasu i konieczność wypełnienia ogromnej ilości dokumentów. Z tym się wiąże również rozproszenie odpowiedzialności, bo powstaje pytanie, kto i co powinien z tym zrobić - czy porozmawiać z rodzicami, a może z każdym z osobna, zlecić dodatkowe badania, zawiadomić jakieś służby?
A co jak sprawie nadany zostanie bieg - czy taka osoba będzie "ciągana" po sądach, będzie świadkiem? Stąd tych rozpoznań jest niestety mniej, niż powinno być.
Jak podkreśla ekspertka, publiczna ochrona zdrowia ma ogromny potencjał, aby mieć wgląd w to, jak dziecko funkcjonuje, są choćby wizyty patronażowe położnej po porodzie czy bilanse dziecka w przychodniach. I w tym okresie, kiedy dzieci są najbardziej podatne na krzywdzenie i kiedy jego skutki mogą być dotkliwe ze względu na to, jak delikatne są małe dzieci, ich rozwijający się układ nerwowy czy kruchość fizyczna, ochrona zdrowia jako jedyna może zareagować.
Kolejnym momentem i okazją do reakcji jest sytuacja hospitalizacji dziecka, kiedy personel placówki ma pełną możliwość całodobowej obserwacji i jest w stanie "wyłapać" pewne nieprawidłowości.
Natomiast standardy ochrony dzieci w takiej placówce określają nie tylko zasady reakcji na podejrzenie krzywdzenia dziecka, ale również te dotyczące poszanowania praw dziecka, jego godności, a także kwestii bezpieczeństwa.
Co to oznacza? Po pierwsze, ustawa rozszerza obowiązek weryfikowania osób, które są dopuszczane do dzieci. Po drugie, personel musi mieć podstawową wiedzę na temat przemocy, jej przejawów i umieć rozpoznać sytuacje, w których ktoś krzywdzi dziecko. Po trzecie, musi wiedzieć, jak na tę sytuację zareagować.
W kwestii weryfikacji ustalono, że po 15 lutego 2024 r. każda zatrudniona osoby, która będzie miała kontakt z dzieckiem, ma obowiązek przedstawienia zaświadczenia z Krajowego Rejestru Karnego i to ustawa określa katalog przestępstw, których dopuszczenie się wyklucza pracę z dziećmi.
I nie chodzi tu tylko o zawody medyczne, ale każdą osobę, która ma kontakt z dzieckiem - wolontariusza, stażystę, praktykanta, personel administracyjny czy sprzątający.
Jak podkreśla nasza rozmówczyni, aby standardy były czymś żywym, wypływającym z codziennej praktyki miejsca, muszą być dostosowane do specyfiki danego podmiotu. Inne standardy opracuje mała przychodnia POZ, gdzie pracuje dwóch lekarzy, inne wielki szpital kliniczny, w którym jest kilkadziesiąt jednostek. Również ryzyka skrzywdzenia dziecka w każdym z tych miejsc będą wyglądały inaczej.
Weryfikacja personelu to nie jest jedyne narzędzie, kolejnym są zasady bezpiecznych relacji czy bezpiecznego kontaktu, określające ramy profesjonalnego, właściwego zachowania wobec dziecka.
– Często przyjmujemy założenie, że jesteśmy dorosłymi ludźmi i wszyscy wiemy, co to znaczy przyzwoicie się zachowywać. Tymczasem okazuje się, że nie do końca. W zasadach bezpiecznych relacji musimy sobie zadać pytanie, co to dokładnie znaczy w interakcjach z naszymi pacjentami. Zaczynając naprawdę od podstaw i kwestii, które wydają nam się banalne, jak to, że dziecku należy się przedstawić, powiedzieć kim jestem, jaka jest moja rola, co będę robił i w jakiej formie mam się zwracać do dziecka – objaśnia Urszula Kubicka-Kraszyńska.
– Kolejną pułapką jest brak rozmowy z dzieckiem - zarówno w kwestii zbierania wywiadu na temat przyczyn hospitalizacji, jak i informacji o diagnozie i leczeniu. Pomijamy dziecko, uznając rodzica za jego reprezentanta. A przecież możemy udzielić dziecku informacji, językiem dostosowanym do jego możliwości poznawczych i rozwojowych. I w tych zasadach możemy dokładnie określić, jaki mamy porządek uzyskiwania informacji – dodaje.
Przedstawicielka Fundacji uczula, że te zasady powinny być przedstawione w formie przyjaznej dla dzieci i upublicznione dzieciom i rodzicom. Bo to okazja do przemyślenia, na co my się w ogóle umawiamy, jakie zachowania są pożądane, a na jakie absolutnie nie ma zgody.
Jednym z ważniejszych obowiązków, wprowadzonych przez ustawę jest opracowanie procedur interwencji - najlepiej w formie "krótkiej ścieżki", tak aby każdy członek personelu, nie tylko medycznego, wiedział kogo powiadomić, gdy zajdzie podejrzenie krzywdzenia dziecka. I co jest, a co nie jego obowiązkiem w tej kwestii.
A nie jest nim np. gromadzenie dowodów i wykonywanie pracy śledczej, bo tym zajmują się odpowiednie służby. Należy również ukoić obawy personelu, że zgłaszając taką sprawę komukolwiek, szkodzą, bo np. rodzinie zostanie założona niebieska karta albo dziecko zostanie natychmiast jej odebrane.
Jak mówi Urszula Kubicka-Kraszyńska, takie skrajne sytuacje mają miejsce naprawdę rzadko, a podjęcie działań ma przede wszystkim uruchomić interdyscyplinarną współpracę różnych służb po to, żeby tę rodzinę wesprzeć. To czasem może dotyczyć po prostu wsparcia rodziców, którzy mają problem z respektowaniem zaleceń medycznych.
Ustawa mówi też o tym, że w podmiocie muszą być wskazane konkretne osoby, odpowiadające za opracowanie i wdrożenie standardów, przyjmowanie zgłoszeń oraz podejmowanie odpowiednich reakcji. Najlepiej, aby nie była to jedna osoba, gdyż może to stanowić zbyt duże obciążenie. Ponadto warto mieć możliwość konsultacji tych trudnych zagadnień i nie pozostawiać interwenta samemu sobie.
Zgłoszenia muszą być rejestrowane, co jest zasadne zważywszy na kolejny obowiązek ustawowy - monitorowanie i ewaluowanie działania tych standardów przynajmniej raz na dwa lata.
– I to jest kolejny punkt, w którym ustawodawca mówi o dostosowywaniu, o tym, że te standardy mają być żywe, nie możemy bać się ich modyfikowania, mamy sprawdzać jak dalece te procedury nam służą, w jakim stopniu rzeczywiście są pomocne. I nie traktować tego jako kolejnego biurokratycznego wymysłu – uczula ekspertka.
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę poświęciła wiele pracy i energii, aby te standardy zostały stworzone i mogły być w placówkach uruchomione. W każdym miejscu, gdzie są dzieci, publicznym czy prywatnym - oświatowym, medycznym, artystycznym czy religijnym. Dobrze opracowane i dostosowane do specyfiki placówki.
Organizacja przygotowała mnóstwo narzędzi, które nieodpłatnie można pobrać ze strony https://standardy.fdds.pl/. Jest tam podręcznik dla podmiotów, krok po kroku pokazujący, od czego zacząć, jak to zrobić. Organizowane są różnego rodzaju webinary, podcasty omawiające dokładnie wymogi ustawowe. Są publikacje pomocne osobom, które w danym podmiocie odpowiadają za opracowanie i wdrożenie standardów.
Jest wreszcie niezwykle ważny dokument - broszura mówiąca o formach przemocy, symptomach i objawach, wskazująca, również medykom, na co powinni zwracać uwagę. Ale także wskazówki jak reagować na przemoc - jak podejmować interwencję prawną, jak komunikować się z dzieckiem i jego rodzicami, jaka jest rola świadka.
I dlaczego warto, nawet przy braku informacji zwrotnej, aby interwenci mieli poczucie, że być może właśnie zmienili los krzywdzonego dziecka.
Ważne, aby personel medyczny - lekarz, pielęgniarka czy ratownik, traktowali te standardy jako jeszcze jedną możliwość ratowania zdrowia i życia dzieci, co przecież robią każdego dnia.