Lekarze z Wielkiej Brytanii odkryli, że botoks, który standardowo wykorzystywany jest do zabiegów wygładzania zmarszczek, może okazać się skuteczny także w terapii zaburzeń rytmu serca. Wstrzykiwanie toksyny w tkankę tłuszczową otaczającą mięsień może prowadzić do paraliżu nerwów, odpowiadających za arytmię. Odkrycie daje kardiologom nadzieję na zmniejszenie liczby zachorowań na zaburzenia rytmu serca, które z powodu częstości występowania zyskały miano epidemii XXI wieku.
Reklama.
Botoks a migotanie przedsionków
Niezwykłą metodę leczenia opartą na botoksie stosuje się u pacjentów cierpiących z powodu migotania przedsionków, co jest najczęściej występującym schorzeniem serca wśród osób dorosłych. Obecnie zdiagnozowane jest u ok. 500 tys. Brytyjczyków oraz blisko 400 tys. Polaków. Choroba rozwija się, gdy komory serca nie kurczą się w normalnym rytmie, przeważnie w wyniku nieprawidłowości w budowie mięśnia. Ryzyko rozwinięcia migotania przedsionków wzrasta wraz z wiekiem – dotyka ok. 10% osób liczących co najmniej 80 lat.
Chociaż w większości przypadków migotanie komór prowadzi do charakterystycznych objawów, takich jak palpitacje, zmęczenie, zawroty głowy i szybkie przemęczanie się, niekiedy symptomy pozostają niezauważalne. Większość pojawiających się dolegliwości związana jest z obniżeniem objętości krwi transportowanej naczyniami krwionośnymi do kluczowych organów ciała. Najskuteczniejszą metodą diagnostyczną, pozwalającą na stwierdzenie arytmii jest całodobowy zapis EKG metodą Holtera.
Prawdopodobieństwo rozwinięcia schorzenia jest znacznie wyższe u osób z nadciśnieniem tętniczym krwi oraz zwężeniem tętnic. Domniemywa się, że nadmierne spożywanie alkoholu i palenie tytoniu mogą mieć związek z rozwinięciem choroby, jednak zależność ta nie jest do końca zgłębiona. Najbardziej niebezpieczną formą schorzenia jest napadowe migotanie przedsionków, które może powodować poważne konsekwencje zdrowotne, takie jak udar mózgu.
Aby móc podjąć skuteczne leczenie migotania przedsionków, konieczne jest poznanie jego podłoża. Najczęściej w terapii arytmii stosuje się kardiowersję elektryczną lub farmakologiczną oraz leczenie antyarytmiczne lub przeciwzakrzepowe. Jednak dodatkowym utrudnieniem w kuracji choroby jest jej skłonność do nawracania. W najgorszym przypadku, niezbędna okazuje się operacja serca, czyli tzw. ablacja. Więcej o metodach terapii migotania przedsionków dowiesz się na abcZdrowie.pl.
Jak działa toksyna botulinowa?
Tymczasem naukowcy pracują nad nowym lekiem, który może stanowić przełom w terapii zaburzeń rytmu serca. W badaniach wykorzystują oni botoks, czyli toksynę botulinową. Substancja wstrzyknięta do tkanek organizmu powoduje zatrzymanie sygnałów przesyłanych pomiędzy nerwami a mięśniami. W trakcie zabiegów kosmetycznych dezaktywuje ona mięśnie otaczające oko, usta lub czoło, prowadząc do wygładzenia zmarszczek. Zanim jednak znalazła zastosowanie w medycynie estetycznej, używana była do leczenia przykurczu mięśni, zeza, tików, migren oraz nadpotliwości. Okazało się jednak, że botoks nie jest lekiem zupełnie bezpiecznym. W wyniku wcześniejszych badań nad skutkami ubocznymi stosowania toksyny w medycynie, okazało się, że może ona powodować m.in. opadanie powiek, problemy z połykaniem, infekcje górnych dróg oddechowych, bóle szyi, głowy i pleców, zawroty głowy, osłabienie, nadciśnienie tętnicze czy nudności.
Naukowcy wierzą, że wstrzykiwanie substancji do tkanki tłuszczowej wokół serca spowoduje zablokowanie sygnałów nerwowych wpływających na zaburzenia rytmu serca. Innowacyjną metodę leczenia testuje się na 60 pacjentach, którzy mają za sobą operację wszczepienia by-passów. Migotanie przedsionków jest najczęstszym efektem ubocznym podobnej operacji serca – u pacjentów istnieje 50% ryzyko rozwinięcia schorzenia. Najprawdopodobniej przyczyną występowania zjawiska jest fakt, że zabieg założenia by-passów wpływa na mechanizmy kontrolujące rytm serca.
W trakcie testów przeprowadzanych na Uniwersytecie Colombia w Nowym Jorku pacjenci leczeni będą za pomocą zastrzyków z botoksu lub substancji obojętnej (placebo) tuż po zabiegu założenia by-passów. Dr John Coltart, kardiolog z Londynu, podobnie jak pozostali lekarze specjalizujący się w chorobach serca, czekają z niecierpliwością na wyniki eksperymentu.