Maria Czubaszek swoimi opowieściami o dwukrotnej aborcji wywołała kolejną publiczną debatę. Dziennikarka, Katarzyna Kolenda-Zaleska zarzuciła jej dziś nonszalancję, a feministki chwalą: pisarka przywróciła głos polskim kobietom.
"Zrobiłam to dwa razy. Nigdy z tego powodu nie miałam traumy, tylko mówiłam: Boże, jak to cudownie, że ja to zrobiłam" - tymi słowami pisarka oburzyła część Polaków, a u Kolendy-Zaleskiej głębokie zniesmaczenie. Dziennikarka TVN-u, chociaż po czasie, postanowiła zabrać głos w sprawie, która "nie daje jej spokoju".
W felietonie dla gazeta.pl dziennikarka jasno stwierdza: panią Czubaszek bardzo lubi i szanuje, nikogo nie ocenia, ale taka niefrasobliwość to jednak przesada.
O aborcji jak o robieniu herbaty?
"Dziś szokujące wyznania są na porządku dziennym. W mediach roztrząsa się najbardziej prywatne sprawy, aby w ten sposób zyskać popularność, bo właśnie wchodzi nowy film, wychodzi nowa książka. W końcu nieważne, jak mówią, byle po nazwisku." - zarzuca Kolenda-Zaleska. I jednocześnie zaznacza, że show-biznes rządzi się swoimi prawami, więc taka postawa jest do przełknięcia. Co więc przeszkadza? "(…) Jak nikt nigdy zbanalizowała aborcję, wpisując ją nie w krąg dylematów moralnych, ale tabloidowych wyznań." - możemy przeczytać w felietonie. Dalsza część tekstu to moralizowanie na temat powagi potrzebnej do rozmów o aborcji. Dopiero na koniec dowiadujemy się na czym polega grzech pisarki.
"Pani Maria Czubaszek aborcję potraktowała trochę jak wyrwanie zęba. I chyba najbardziej szokująca jest właśnie ta nonszalancja." - oburza się Kolenda-Zaleska.
Feminoteka: Mężczyźni z parlamentu zawarli pakt z mężczyznami z episkopatu
Dziennikarka w swoim tekście przywołuje też feministki, dla których opinia pisarki nie tylko nie jest bulwersująca, ale przywraca pewne standardy w debacie publicznej. W felietonie przywołana do tablicy została fundacja Feminoteka, walcząca o prawa kobiet. Co na to organizacja?
- W przeciwieństwie do dziennikarki uważamy, że o przerywaniu ciąży powinni dyskutować nie tylko politycy i księża, ale przede wszystkim kobiety - napisała dla nas Anna Dryjańska z Feminoteki.
- W 1993 roku aborcja została zdelegalizowana pomimo masowego sprzeciwu społecznego. Zberano milion podpisów pod referendum o utrzymaniu legalności aborcji, i co? Mężczyźni z parlamentu zawarli kompromis z mężczyznami z episkopatu ponad głowami kobiet. To tyle, jeśli chodzi o (PO)wagę publicznej debaty - przypomina członkini feministycznej organizacji.
Dla feministek wypowiedź Czubaszek jest "bardzo ważna w kraju, gdzie kobieca rozrodczość jest sprawą polityczną, a ciało kobiety ciężarnej należy do państwa". W ocenie Dryjańskiej, opinia Czubaszek spowodowałą "wejście w dyskurs, który przerywa zmowę milczenia i obnażenie powszechnej hipokryzji, w którą wpisuje się tekst Kolendy-Zaleskiej". O jakiej hipokryzji mowa?
Ze skrajności w skrajność
- Co roku tysiące Polek przerywa ciążę, jedne korzystaj z pomocy Women on Web, inne wyjeżdżają na weekend do sąsiednich państw, jeszcze inne wysyłają męskich krewnych po leki na stawy - wylicza członkini Feminoteki. A to i tak nie najgorsze metody przeprowadzania aborcji. Według Dryjańskiej, zdarzają się przypadki przerywania ciąży wygiętym wieszakiem, wstrzykiwania żrącego płynu do czyszczenia toalet czy proszenia męża o ciosy w brzuch. I nie są to przypadki jednostkowe. Gdzie, w takim razie, leży problem?
- Dramatyczna jest ustawa antyaborcyjna i jej skutki - oświadczyła Dryjańska. Podkreśla, że nie istnieje 100% skuteczna metoda antykoncepcji i po to jest aborcja. - Wiele kobiet odczuwa ulgę po przerwaniu ciąży, bo, wbrew myślom części konserwatystów (a taki ton przebija u Kolendy-Zaleskiej), kobiety nie są bezradnymi, bezmyślnymi kobieciątkami - oceniła feministka. Jej zdaniem, kobiety stosujące aborcję nie robią tego, bo "nie mają co ze sobą zrobić w wolne popołudnie", tylko "wiedzą, czy chcą w ogóle i chcą teraz być w ciąży i podejmują odpowiedzialne decyzje". Tylko czy aby na pewno zawsze tak jest?
Pomijając kwestię samej aborcji, głos Marii Czubaszek na pewno był ważny w przestrzeni publicznej. Anna Dryjańska w ocenie wypowiedzi pisarki nie zwraca, w przeciwieństwie do Kolendy-Zaleskiej, uwagi na formę, a treść. A ta, niewątpliwie, przysłużyła się sprawie kobiet walczących o legalną aborcję.
- Pani Marii Czubaszek możemy podziękować tylko za to, że przywróciła w debacie głos polskim kobietom - usłyszeliśmy of Femoniteki. I nie da się ukryć: jaki by ten głos nie był, ponownie się pojawił na dużą skalę.