
– Sprawa Przemyka jest prosta i absolutnie niepolityczna. Któregoś dnia podpiwszy sobie, szedł z kolegami i wykrzywiał antyrządowe hasła. Policja wzięła go za chuligana, przyłożyła mu, a on taka chudzina i niestety nie przeżył – stwierdził prezes Kongresu Nowej Prawicy.
REKLAMA
Swoimi przemyśleniami na temat tragicznej śmierci studenta, Korwin-Mikke podzielił się na spotkaniu z sympatykami KNP. Zasugerował, że pijany Przemyk przechodząc z kolegami obok komendy policji (ówczesnej milicji), "wykrzykiwał antyrządowe hasła”. – Policjanci wzięli ich za bandytów, do których tam przywykli i mu przyłożyli pałą parę razy. A Przemek chudzina taka, to niestety nie przeżył – powiedział Korwin-Mikke. – I to jest cała sprawa Przemyka – podsumował na spotkaniu jeszcze w 2008 roku. Nagranie odgrzebane przez internautów zaczęło żyć nowym życiem tuż przed kampanią.
„Czyli to jest jego wina” – mówi ktoś z zebranych na sali. – Nie jest jego wina, bo policjanci powinny się miarkować – odpowiedział lider KNP.
14 maja minęła 31. rocznica skatowania przez komunistycznych milicjantów Grzegorza Przemyka, syna opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej i Leopolda Przemyka. Sadowska była wielokrotnie zatrzymywana przez służby bezpieczeństwa PRL i grożono jej śmiercią syna.
Przemyk, który 12 maja świętował z kolegami zdanie matury, został zatrzymany przez milicję na pl. Zamkowym w Warszawie i przewieziony na komisariat. Zmarł dwa dni później w szpitalu na skutek ciężkiego pobicia. Jego pogrzeb na Powązkach zgromadził tłumy, a przez kraj przelała się fala oburzenia na brutalność milicji.
