Janusz Korwin-Mikke był gościem Moniki Olejnik w "Kropce nad i". Zgodnie z przewidywaniami wielu osób, trudno nazwać to "rozmową", nawet "kłótnia" to za mało. – To poważny program, czy żart? W poważnych programach mówi się o polityce, a nie o kobietach – mówił Korwin-Mikke. Potem w temacie gwałtów stwierdził, że "kobiety zawsze udają, że stawiają jakiś opór", pod koniec zaś przekonywał, że "nie istnieje coś takiego jak prawo międzynarodowe".
W studiu oprócz Olejnik i Korwin-Mikkego znalazł się Paweł Kowal. To on pierwszy dostał głos, zapytany o to, czemu Polska Razem uderzyła w Kongres Nowej Prawicy swoimi spotami. Europoseł wyjaśnił, że jego partia chciała pokazać granicę między Polską Razem i KNP, bo "nie zgadza się na takie wypowiedzi o kobietach".
Gdy Olejnik poprosiła, by Kowal zacytował jakieś teksty szefa KNP, zaczęła się prawdziwa jatka, momentami nie dało się rozróżnić wypowiedzi poszczególnych osób. Wszyscy bowiem na siebie niemal krzyczeli. - To poważny program, czy żart? - pytał Korwin-Mikke. - W porażnych programach mówi się o polityce, a nie o kobietach – przekonywał lider KNP.
Szybko okazało się, że to, co miało być rozmową o polityce, będzie de facto konfrontacją z poglądami Janusza Korwin-Mikkego. Konfrontacją chaotyczną, w której od krzyków rozmówców może rozboleć głowa. Paweł Kowal prawie, niestety, nie dochodził do głosu – ale na tle lidera KNP europoseł Polski Razem był spokojny i stonowany. Wyjątkowo za to zdenerwowany był Janusz Korwin-Mikke. Poniżej kilka najlepszych cytatów z tej jakże pouczającej rozmowy.
Janusz Korwin-Mikke: - Kobiety głosują na mężczyzn, więc z punktu widzenia kobiety w polityce lepiej by było, żeby kobiety nie głosowały. Mi nie zależy na tym, by kobiety były w polityce, więc niech głosują. (...) Na mnie głosuje więcej kobiet niż mężczyzn, bo są traktowane jak kobiety, a nie jak gorszy mężczyzna.
Na pytanie, czy kobiety chcą być gwałcone Korwin-Mikke odpowiedział: - Gdyby pan się znał na kobietach, to pan by wiedział, że zawsze się troszeczkę gwałci. (…) One zawsze trochę udają, że się stawiają. Trzeba wiedzieć, kiedy można, a kiedy nie można…kobiety zawsze udają, że stawiają jakiś opór". Gdy Monika Olejnik próbowała dopytać, czym według polityka w muszce jest gwałt, usłyszała tylko, że nie będziemy o takich subtelnościach mówić w rozmowie politycznej".
Olejnik próbowała ratować program przechodząc do kolejnego tematu, który – zdawałoby się – nie ma aż takiego ładunku emocjonalnego, czyli Ukrainy. Tutaj jednak też szybko wymiana zdań zamieniła się w jatkę. Korwin-Mikke przekonywał bowiem, że prezydentem Ukrainy wciąż jest Wiktor Janukowycz, a jego odwołanie było niezgodne z prawem. - Głęboko pogardzam tym człowiekiem, ale formalnie rzecz biorąc dalej jest prezydentem – twierdził Korwin.
Kowal próbował mu przypomnieć, że Janukowycza odwołano głosami ukraińskiego parlamentu oraz że Krym został zajęty niezgodnie z prawem międzynarodowym. Korwin dopytywał wówczas, z jakim punktem tego prawa. "Naruszenie integralności terytorialnej" jednak do niego nie przemawiało.
Korwin-Mikke przekonywał więc, że obecny premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk to niemiecki agent, który dostał tajemnicze 17 milionów dolarów. Według lidera KNP są to "fakty", ale nie rozwinął, niestety, tego tematu. Wówczas Paweł Kowal odpowiedział mu: - Pan uwodzi teoriami, które nie są dowiedziane, też mogę się rozsiąść i opowiadać takie rzeczy.
Szef Kongresu Nowej Prawicy potwierdził też, że jest za karami cielesnymi. - Dla młodego człowieka lepiej jest, jeśli dostanie w tyłek i wyjdzie, niż przez rok będzie się demoralizował. Chłosta kaleczy ciało, a więzienie duszę. Więzienie to chora sytuacja, w której kto jest większym bandziorem, ten jest lepszy – krytykował resocjalizację Korwin. Stwierdził też, że dzieci trzeba karać, bo to "normalne, wszyscy to robią".
Najważniejszą wypowiedzią Korwina było jednak przyznanie, że... chce brać kasę z Unii Europejskiej. - Ja w ogóle nie jestem demokratą, kwestia wyborów mnie nie interesuje. Nie istnieje coś takiego jak prawo międzynarodowe, nie ma czegoś takiego. Nie ma zasady integralności terytorialnej - przekonywał.
Zapytany czemu więc bierze udział w wyborach, Korwin stwierdził krótko: z tych samych powodów, dla których komuniści przekonywali o likwidacji pieniądza, ale brali pieniądze.
- Chcemy brać pieniądze, mieć immunitet, by móc mówić o złodziejach, którzy zmarnowali 900 mld euro, będą siedzieć, ci komuniści. Musimy zdemaskować spisek, to jawni komuniści, opanowali Unię od środka - mówił.
Jednocześnie Korwin-Mikke podkreślił, że teksty o rozwalaniu Unii od środka to tylko dowcip i chyba wszyscy o tym wiedzą. Czyżby?