
Międzynarodowy Fundusz Walutowy zwrócił się do Norwegów z apelem o zmiany, które przygotują ten kraj na życie "po ropie naftowej". Dziś to właśnie ropa stanowi główne źródło bogactwa tego kraju. Tymczasem premier Erna Solberg mówi głośne "nie" pomysłowi ograniczania wydatków socjalnych. Dlaczego? Bo w tym kraju najważniejsze są miejsca pracy.
REKLAMA
Kto bogatemu zabroni? – automatycznie nasuwa się pytanie. Norwegowie dalej będą wydawać miliony koron zarabianych na ropie. Na co? Na tzw. "socjal", z którego znany jest ten kraj. Zamiast ograniczać wydatki i i przygotowywać się na trudniejsze czasy, Norwegowie zamierzają zredukować podatki, dalej rozbudowywać i tak bogatą dziś infrastrukturę, a także zwiększać wydatki na cele naukowe.
Erna Solberg w wywiadzie dla Reutersa stwierdziła, że nie czas jeszcze na oszczędzanie pieniędzy pochodzących z ropy naftowej. Jednak sektor ten zaczyna zwalniać i Norwegowie siłą rzeczy będą musieli wzmacniać także inne części swojej gospodarki. Premier zapowiedziała, że być może ogłosi w niedługim czasie plan prywatyzacji niektórych państwowych przedsiębiorstw, ale nie będzie to wielka zmiana.
Solberg zdaje sobie sprawę z konieczności dostosowywania się do nowych realiów, ale – jak widać – sytuacja jest jeszcze wystarczająco dobra, aby odłożyć zmartwienia na późniejsze lata czy też kadencje. Nowa pani premier pełni swoją funkcję dopiero od października. Od początku swojego urzędowania Solberg obniża podatki. Zniosła podatek spadkowy oraz obniżyła podatek opłacany przez firmy norweskie firmy.
Źródło: reuters.com
