
Kto pije i pali ten... nowa wersja starego powiedzonka brzmi... jest prawdziwym patriotą. Trzy czwarte wydatków polskiego państwa jest finansowane z akcyzy i podatku VAT. Ulubione towary fiskusa to paliwo, alkohol, papierosy i prąd.
REKLAMA
– Sam nie wiem, czy ta firma pracuje dla właściciela czy dla państwa – zastanawia się szef jednego ze średniej wielkości producenta wódki. Rzuca na stół finansowe podsumowanie roku. Z papierów wynika, że od wyprodukowanych i sprzedanych w 2013 roku wódki, spirytusu i płynu do spryskiwaczy zapłacił ponad 300 mln podatków VAT i akcyzy, a cała firma miała jedynie 9 mln złotych zysku.
Prezes narzeka, że tegoroczna podwyżka akcyzy o mało nie zadusiła podobnych do niego kur znoszących państwu złote jaja. Pod koniec roku sieci handlowe zamawiały hektolitry wódki i spirytusu z niższą akcyzą. Problem w tym, że podatki trzeba zapłacić gdy wódka opuszcza magazyn, czyli skład celny producenta, a płatności z sieci handlowych przychodzą po 90 dniach. To z tego powodu – dostarczenia fiskusowi milionów złotych – a nie z mniejszej ochoty na drinka, producenci mocnych trunków wpadli w kłopoty finansowe.
Gorzka wódka
Według części ekspertów nasz system podatkowy stanął na głowie. Z perspektywy ministra finansów mniej ważne jest, by Polacy pracowali i zarabiali, a bardziej, żeby pili i palili papierosy. Kiedy pod koniec maja rząd zaprezentował szczegółowe rozliczenie wpływów podatkowych, okazało się, że VAT i akcyza to podstawa finansów państwa. Na 241 mld zł dochodu budżetu VAT to 113 mld, a 60 mld to wpływy z akcyzy. Z kolei pobrany podatek dochodowy od obywateli wyniósł 41 mld zł. Nawet doliczając część, którą przejmują lokalne samorządy to i tak mniej ile wynosi podatek od używek i paliw.
Według części ekspertów nasz system podatkowy stanął na głowie. Z perspektywy ministra finansów mniej ważne jest, by Polacy pracowali i zarabiali, a bardziej, żeby pili i palili papierosy. Kiedy pod koniec maja rząd zaprezentował szczegółowe rozliczenie wpływów podatkowych, okazało się, że VAT i akcyza to podstawa finansów państwa. Na 241 mld zł dochodu budżetu VAT to 113 mld, a 60 mld to wpływy z akcyzy. Z kolei pobrany podatek dochodowy od obywateli wyniósł 41 mld zł. Nawet doliczając część, którą przejmują lokalne samorządy to i tak mniej ile wynosi podatek od używek i paliw.
– Gdyby Polacy rzucili palenie i ograniczyli jazdę samochodami budżet popadłby w spore kłopoty. To newralgiczne dla państwa dochody – mówi naTemat Jarosław Koziński, zarządzający działem Doradztwa Podatkowego w firmie doradczej EY. Dodaje, że przez ostatnie kilkanaście lat akcyza przestała być podatkiem od luksusu. Takie twierdzenie utarło się, gdy podatkiem tym były objęte m.in. perfumy, futra czy broń myśliwska. Teraz to narzędzie służące do maksymalizacji dochodów budżetowych.
Ranking patriotów
Największymi podatkowymi patriotami są kierowcy. Przyjeżdża taki na stację benzynową i myśli, że tankuje i płaci. A skąd! Ponieważ w cenie benzyny 5,48 zł / litr połowa to podatki (akcyza ponad 1,56 zł, VAT 1,03 zł oraz złotówka i 10 groszy opłaty paliwowej) tak naprawdę stacje to ekspozytury urzędów skarbowych, gdzie uiszcza państwowe daniny. W ten sposób właściciele aut zatankowali budżet kwotą 26 mld zł z akcyzy. To o 3 miliardy więcej, niż łączny podatek dochodowy wpłacony przez działające w Polsce firmy.
Największymi podatkowymi patriotami są kierowcy. Przyjeżdża taki na stację benzynową i myśli, że tankuje i płaci. A skąd! Ponieważ w cenie benzyny 5,48 zł / litr połowa to podatki (akcyza ponad 1,56 zł, VAT 1,03 zł oraz złotówka i 10 groszy opłaty paliwowej) tak naprawdę stacje to ekspozytury urzędów skarbowych, gdzie uiszcza państwowe daniny. W ten sposób właściciele aut zatankowali budżet kwotą 26 mld zł z akcyzy. To o 3 miliardy więcej, niż łączny podatek dochodowy wpłacony przez działające w Polsce firmy.
Spory wkład do budżetu mają też palacze papierosów. Według analiz EY fani "dymka" wpłacają do budżetu ponad 18,5 mld akcyzy. To również dobitny przykład podatkowego zamordyzmu. Rosnące podatki wywindowały ceny paczki papierosów powyżej 12 zł, dlatego palacze sięgnęli po inne źródła.
Papierosy zaczęto skręcać z krajanki tytoniowej, suszu, pociętych cygar, a następnie cygaretek, bo te jako objęte mniejszą akcyzą były znacznie tańsze. Wówczas urzędnicy uszczelnili system wprowadzając alternatywy na listę towarów akcyzowych. W efekcie popularne stały się papierosy elektroniczne z nikotyną wyzwalaną z podgrzanego grzałką płynu. Magazyn "Forbes" szacuje liczbę e-palaczy na 1,2 mln osób, a wartość polskiego rynku e-papierosów na 1,5 mld zł.
Dlatego według prof. Krzysztofa Rybińskiego, ekonomisty oraz rektora uczelni Vistula i nad tą branżą pojawił się już cień fiskusa. – Nie dość, że Polacy kupują papierosy bez akcyzy, to jeszcze masowo przerzucają się na papierosy elektroniczne. Padnie wkrótce pomysł, aby także e-papierosy obłożyć akcyzą. To przykład, że skoro obywatele uciekają przed obciążeniami, trzeba wymyślić nowe, by zrekompensować straty dla budżetu – uważa były wiceminister finansów.
Ovatować, co się rusza
Dlatego polski system podatkowy przypomina balon z tysiącem łat i łatek, które zapobiegają przed wypływem powietrza. Eksperci podatkowi EY przeanalizowali właśnie 25 lat systemu podatkowego. – W ostatnich 10 latach statystycznie co 2 dni zmieniało się brzmienie ustaw podatkowych. Tylko w 2013 roku miało miejsce aż 6 nowelizacji ustawy o VAT. Co cztery miesiące urzędy wydają 1000 nowych interpretacji przepisów dotyczących tego podatku – wyliczają.
Dlatego polski system podatkowy przypomina balon z tysiącem łat i łatek, które zapobiegają przed wypływem powietrza. Eksperci podatkowi EY przeanalizowali właśnie 25 lat systemu podatkowego. – W ostatnich 10 latach statystycznie co 2 dni zmieniało się brzmienie ustaw podatkowych. Tylko w 2013 roku miało miejsce aż 6 nowelizacji ustawy o VAT. Co cztery miesiące urzędy wydają 1000 nowych interpretacji przepisów dotyczących tego podatku – wyliczają.
To świetny system. W razie czego z każdego tłustego misia, o których rozmawiali minister Sienkiewicz z prezesem NBP można zrobić przestępcę. Przeciętny podatnik nie jest w stanie się w tym połapać i to dobrze, bo można wszystkich zastraszyć.
Ilekroć politycy przekonują podatników, że zmieniając podatki starają się oszczędzić im bólu i wyrzeczeń, jest dokładnie odwrotnie. Minister Finansów znajduje takie sposoby na wyciąganie pieniędzy z naszych kieszeni, żebyśmy tego nie zauważyli.
Oto przykład. Od 1 kwietnia 2014 roku zmianie uległy także zasady odliczania VAT od samochodów osobowych oraz kosztów związanych z ich eksploatacją. Kiedy przygotowywano przepisy, urzędnicy przedstawiali sprawę tak, że zyska zarówno fiskus jak i przeciętny przedsiębiorca. W przypadku usług serwisowych: naprawa, wymiany opon itd. można odliczyć połowę zapłaconego VAT-u, a nie cały jak wcześniej. W zamian przedsiębiorcy mieli uzyskać prawo odliczania podatku VAT w cenie paliwa. I figa z makiem. Gdy przepisy weszły w życie okazało się, że przywileje obowiązują od lipca, ale 2015 roku.
Ile kosztują nas podatki?
Wbrew opiniom o niskich stawkach podatkowych np. PIT 18 proc., coraz więcej. Według szacunków Krzysztofa Rybińskiego państwo zabiera już 55 proc. dochodów. Najpierw płacimy podatek dochodowy oraz ZUS od pensji brutto, a od tego co zostaje „na rękę” odprowadzamy podatki pośrednie w zjedzonym pożywieniu, ubraniach, w wypitym alkoholu oraz podróżach.
Wbrew opiniom o niskich stawkach podatkowych np. PIT 18 proc., coraz więcej. Według szacunków Krzysztofa Rybińskiego państwo zabiera już 55 proc. dochodów. Najpierw płacimy podatek dochodowy oraz ZUS od pensji brutto, a od tego co zostaje „na rękę” odprowadzamy podatki pośrednie w zjedzonym pożywieniu, ubraniach, w wypitym alkoholu oraz podróżach.
W szczegółach rozpracował to Marek Łangalis z wolnorynkowego Instytutu Globalizacji. Obliczył, że pracownik zarabiający przeciętną pensję płaci ok. 27 tys. zł podatków rocznie, co stanowi ponad połowę wypracowanego przez niego dochodu. Według niego przy różnych podatkowych trikach przeciętny Polak zapłacił w 2013 roku 236 zł więcej z tytułu podatków pośrednich (VAT i akcyza) niż rok wcześniej.
– Gdyby Polacy uzmysłowili sobie gdzie i na co wyciekają ich pieniądze, niejeden wyszedłby na ulicę – pisze w raporcie "Cena Państwa". – Przecież z takich pieniędzy można co drugi rok kupić dobrej klasy samochód (szczególnie bez VAT) lub w ciągu 10 lat wybudować dom (małżeństwo) bez żadnych kredytów i bez obniżania standardu życia – i to zaledwie za średnią pensję – podsumowuje.
