
Macbooki, trzytygodniowe urlopy czy kilka tysięcy premii – w taki sposób niektórzy pracodawcy nagradzają swoich podwładnych, którzy w pocie czoła wypracowują nadgodziny. To jednak raczej chlubny wyjątek od reguły. Zazwyczaj Polacy zostają po godzinach w czynie społecznym. – Czasem są dni, że nawet za dodatkowe 100 proc. wynagrodzenia nie chciałoby mi się siedzieć dłużej w pracy, a czasem jest tak, że zostaję za darmo, bo realizuje ciekawy projekt – relacjonuje Dominik z działu komunikacji jednego z warszawskich banków.
Co ciekawe, z tych samych badań dowiadujemy się, że co piąty pracownik w Polsce, który pracuje po godzinach, odczuwa satysfakcję z tego powodu. Czy to kwestia sowitego wynagrodzenia za poświęcenie w pracy? Niekoniecznie. – Po godzinach zostaje średnio trzy razy w tygodniu. Po ile godzin? Różnie. Czasem jest to godzina, a czasem dwie i dłużej. Zdarza się, że siedzę w pracy do 22 – wyjaśnia Karolina, specjalistka ds. marketingu.
Nadgodziny
Za pracę w nadgodzinach przysługuje specjalny dodatek. Jeśli osoba zatrudniona pracuje w święta, niedziele czy nocą, ma prawo do dodatku (wypłacanego obok zasadniczego wynagrodzenia za pracę) w wysokości 100 procent wynagrodzenia. Jeśli pracuje w nadgodzinach w zwykły dzień pracy, dodatek wynosi 50 procent wysokości wynagrodzenia.
Jednak dodatki przysługują tylko wtedy, gdy pracodawca nie zdecyduje o wysłaniu pracownika na wolne w zamian za spędzone w pracy dodatkowe godziny (albo sam pracownik nie złoży takiego wniosku). Czytaj więcej
Z kolei Dominik, który pracuje w dziale komunikacji jednego z banków, wyjaśnia, że jeszcze cały czas pracuje na okresie próbnym, więc kilka razy został po godzinach i nigdy nie pytał, czy będzie coś z tego miał. – Liczę, że szef zobaczy, iż w wyjątkowych sytuacjach jestem w stanie trochę bardziej poświęcić się pracy. Nie pytam też, co będę z tego miał, bo jak na razie zdarzyło mi się zostać w pracy dłużej tylko parę razy. To nie był jakiś wymysł szefa, tylko rzeczywiście wymagała tego sytuacja. Zwykle staram się wychodzić punkt siedemnasta, a nawet parę minut wcześniej – podkreśla Dominik.
Nie zawsze jest jest tak różowo. – W mojej firmie szef zawsze mówi, żeby brać sobie wolne mimo że ja chętnie skorzystałabym z dodatkowych pieniędzy – serwis Pracuj.pl cytuje Martę, zajmująca się obsługą klienta. Nadgodziny są częstym zjawiskiem w okresie przedświątecznym. Spięcia na linii szef-podwładny rodzi lawinę skarg do Państwowej Inspekcji Pracy pokrzywdzonych pracowników, którzy za dodatkową pracę nie dostają ani pieniędzy, ani wolnego czasu – czytamy w serwisie pracuj.pl.
O ciekawym rozwiązaniu opowiada Bartosz, informatyk w jednej z największych korporacji doradczych. – Wszystkie nadgodziny mamy dokładnie zapisywane. Wyrabia się ich sporo zwłaszcza wtedy, gdy jest gorący okres raportów, sprawozdań itd. – tłumaczy. W jego firmie premie za nadgodziny nie są wypłacane na bieżąco, ale w opinii Bartosza, ma to swoje plusy. – To o tyle fajne, że nagle jest znaczący przypływ gotówki, bo przez tyle czasu można uzbierać naprawdę sporą sumę, nawet kilka tysięcy złotych – zaznacza.
