Korzystanie z mieszanych plaż to grzech? Tak twierdzi publicysta "Frondy"
Korzystanie z mieszanych plaż to grzech? Tak twierdzi publicysta "Frondy" Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / AG

„Ideał bezpiecznego moralnie korzystania z mieszanych plaż przypomina pomysł dobrego używania ‚Playboya’ i ‚CKM’. Nawet jeśli coś takiego czasami się zdarza, to jest bardzo rzadkie” – napisał publicysta „Frondy” przestrzegając mężczyzn przed grzesznymi spotkaniami z kobietami na plaży. Zachowań, które przez katolickich radykałów uważane są za naganne, jest więcej. Prowadzić się dobrze, szczególnie na wakacjach – to jest sztuka.

REKLAMA

Bikini, czyli samo zło

Mirosław Salwowski, który na portalu „Frondy” przedstawia się jako prawnik i bloger, wyspecjalizował się w analizowaniu codziennych zachowań pod kątem moralności i zgodności z nauczaniem Kościoła. Ostatnio sięgnął do zasad sprzed wieków, które zabraniały niewiastom wspólnych kąpieli z mężczyznami. Dziwi się, że dziś są one „całkowicie relatywizowane i sprowadzane do kulturowego kontekstu tamtych czasów”.
„Moim zdaniem tego rodzaju kwalifikacja tradycyjnego nauczania Kościoła w kwestii plaż i mieszanych kąpielisk jest dużym błędem. Ba, nie tylko stanowi spory błąd, ale jest też wpadnięciem w sprytnie sporządzoną przez szatana pułapkę” – pisze.
A więc po pierwsze - kobiety nie powinny wodzić mężczyzn na pokuszenie zakładając bikini. Po drugie – mężczyźni winni unikać mieszanych plaż. Nawet jeśli mają dobre intencje, to przecież „dobrymi chęciami jest wybrukowane piekło”.
„Od dłuższych spojrzeń do grzechu pożądania niewiasty w myślach swoich (np. rozbierania kobiety oczami lub fantazjowania o różnych seksualnych czynach) już bynajmniej długa droga nie jest” – konkluduje.
Nie wyjaśnia jednak, czy kobiety mają zasłaniać ciało na wzór muzułmanek, czy może kąpać się poza zasięgiem męskiego wzroku.

Nie podawaj dłoni kobiecie

Ten sam Salwowski jakiś czas temu przyjrzał się innemu palącemu damsko-męskiemu problemowi – tańcom. Pląsy męża i żony go nie oburzają, ale te pozamałżeńskie jak najbardziej. W wakacje katolicy są na nie szczególnie „narażeni”.
"Bądźmy szczerzy, nawet dziś trzymanie dłoni kobiety przez mężczyznę nie jest odbierane jako tylko wyrażenie pewnej uprzejmości i grzeczności, ale stanowi oznakę wejścia na pewien poziom większej bliskości, poufałości i intymności” – stwierdził publicysta „Frondy”.
Jak w przypadku mieszanych plaż, tak i tutaj, kontakt może być wstępem do „czegoś poważniejszego”. Według Salwowskiego taniec damsko-męski oznacza w gruncie rzeczy, że mówisz do partnerki: „Hm, wiesz, chciałbym Cię trochę podotykać dla przyjemności”.
Czyli znowu grzech. Oczywiście nie w świetle nauki Kościoła, a w wąskim rozumieniu katolickiego publicysty.

Namiot grzechu

Kościół zabrania przedmałżeńskiego seksu - to oczywiste. Wątpliwości budzi jednak czasem interpretacja sytuacji, gdy dwie osoby różnej płci przebywają w jednym miejscu, np. w namiocie. Są duchowni, którzy przekonują, że to grzech.
W liście do tygodnika "Niedzieli" ojciec 19-latki skarżył się, że dziewczyna chce wyjechać na wakacje nad jeziora i będzie spała pod namiotem z chłopakiem. Ks. Andrzej Przybylski odpisał, że nie tylko seks jest grzeszny, ale i samo spanie. Chodzi o grzech nieroztropności, który polega na tym, że "dobrowolnie stwarzamy sobie sytuacje, w których ryzyko popełnienia grzechu ciężkiego jest duże".
"Być może nic wielkiego się nie wydarzy, ale jest to wielkie ryzyko i stwarzanie okoliczności wprost wpychających nas w sferę zagrożenia grzechu" – ocenia duchowny.
Poza tym w grę wchodzi też "grzech złego świadectwa". Wspólne spanie pod namiotem w przypadku chrześcijanina może być przecież "źródłem zgorszenia dla innych".

Co z tą niedzielą

Kłopotliwe okazuje się dla katolików także określenie tego, co można, a czego nie, robić w niedzielę. Najczęściej pytania dotyczą tego, czy grzechem jest chodzenie do kina, na lody czy na basen. "Osoby, które pracują w kinie, są niejako przeze mnie zmuszane do przyjścia do pracy" – zauważa na zapytaj.wiara.pl Basia. Więc jak to jest?
Nadgorliwy szukają uzasadnienia dla zakazu w Katechizmie Kościoła Katolickiego, gdzie można przeczytać, że "obowiązki rodzinne lub ważne zadania społeczne stanowią słuszne usprawiedliwienie niewypełnienia nakazu odpoczynku niedzielnego", ale "wierni powinni czuwać, by uzasadnione powody nie doprowadziły do nawyków niekorzystnych dla czci Boga, życia rodzinnego oraz zdrowia". Takim nawykiem może być np. chodzenie do kina.
Co może uspokoić wielu katolików, duchowni raczej w kontekście niedzielnych zachowań wypowiadają się liberalnie. "Sprawa nie jest jednoznaczna. W pewnym sensie w niedzielę powinniśmy robić to, na co przez cały tydzień nie mamy czasu - chodzi tu oczywiście o ciekawe i rodzinne spędzenie czasu dla własnego odpoczynku - a nie robienie zakupów, czy wielkiego prania i sprzątania na które też w ciągu tygodnia niektórym trudno czas znaleźć. Trzeba szukać takiej formy spędzenia czasu, który byłby dla mnie i rodziny wytchnieniem, nie zapominając oczywiście o tym, że dla chrześcijanina w centrum niedzieli zawsze jest eucharystia" – napisał ksiądz Łukasz Turek.
No chyba że niedługo "Fronda" orzeknie inaczej...