
Na Ukrainie trwa wojna. Czy jednak rozprzestrzeni się dalej, tego nikt nie przewidzi. Niemniej jednak już się pojawiają głosy osób, które zastanawiają się, co by zrobiły w przypadku inwazji obcych wojsk. I są to głosy niekoniecznie głoszące idee ukrywania się w lesie i prowadzenia wojny partyzanckiej.
REKLAMA
Ucieczka przed śmiercią
– Mówią, że historię piszą zwycięzcy. Możliwe, ale bardziej pewne jest, że historię piszą żywi – mówi nam Maciek, 27-latek pracujący w branży IT. – A skoro wariaci z Rady Europy znieśli karę śmierci podczas wojny, to nie widzę powodu walczyć. Najwyżej patrioci mnie wygolą, jak wygrają – opowiada nasz rozmówca, który w wypadku wojny nie zawahałby się kolaborować z okupantem.
– Mówią, że historię piszą zwycięzcy. Możliwe, ale bardziej pewne jest, że historię piszą żywi – mówi nam Maciek, 27-latek pracujący w branży IT. – A skoro wariaci z Rady Europy znieśli karę śmierci podczas wojny, to nie widzę powodu walczyć. Najwyżej patrioci mnie wygolą, jak wygrają – opowiada nasz rozmówca, który w wypadku wojny nie zawahałby się kolaborować z okupantem.
Nasz drugi rozmówca wcale nie bierze pod uwagę możliwości kolaborowania. Marek otwarcie myśli o tym, by razie ataku wojsk obcych wyemigrować z kraju. – Na pewno nie broniłbym ojczyzny. Wiem, to może być kontrowersyjne, ale nie chcę umierać. Wojna jest zła, a chciałbym uniknąć bombardowania i ostrzeliwania miejsca mojego zamieszkania.
Jak mówi, kibicowałby "naszym", ale z bezpiecznej strony granicy. – Oczywiście miałbym nadzieję na to, że jakoś wygramy wojnę, ale naprawdę nasze wojsko mnie nie potrzebuje. Skoro moja obecność nie jest niezbędna, to wolę uciec. Kiedy? Może jak wojska znajdą się blisko mnie, a może wcześniej, może wtedy kiedy wyślą do mnie powołanie do wojska. Wiem tylko tyle, że chcę uciec – stwierdza bez ogródek.
Działać w propagandzie, uniknąć drugiego powstania
Moim kolejnym rozmówcą jest Piotr. Kiedyś chętnie rwałby się do walki z okupantem. Dziś nieco zmienił swoje podejście do tej sprawy. – Od kiedy mam rodzinę, zaczęły mi się rodzić w głowie plany, co zrobić w razie wojny. Wśród nich jest taki, że muszę moich bliskich wywieźć poza Warszawę, do mojego 50-tysięcznego rodzinnego miasta. Na pewno nie zostawiłbym rodziny w Warszawie z powodu spodziewanego ostrzału – mówi nam Piotr.
Moim kolejnym rozmówcą jest Piotr. Kiedyś chętnie rwałby się do walki z okupantem. Dziś nieco zmienił swoje podejście do tej sprawy. – Od kiedy mam rodzinę, zaczęły mi się rodzić w głowie plany, co zrobić w razie wojny. Wśród nich jest taki, że muszę moich bliskich wywieźć poza Warszawę, do mojego 50-tysięcznego rodzinnego miasta. Na pewno nie zostawiłbym rodziny w Warszawie z powodu spodziewanego ostrzału – mówi nam Piotr.
Co by jednak zrobił, gdyby otrzymał powołanie do wojska? – Nie wiem jaki pożytek miałaby armia z niewyszkolonego rekruta kategorii D. Na pewno nie rzucałbym się na pierwszą linię. A co mógłbym robić? Widziałbym siebie w propagandzie. Jakbym miał możliwość prowadzenie wojny zza komputera, to byłoby idealnie – twierdzi Piotr.
Od swoich rozmówców słyszę też o "czeskim podejściu". – Przyjąłbym postawę niereagowania na najeźdźcę – opowiada Paweł. – Może w ostateczności podjąłbym walkę z okupantem, jednak na pewno nie chciałbym by doszło do drugiego powstania warszawskiego. Drugiego takiego wydarzenia chciałbym uniknąć – zastanawia się.
Reemigracja wojenna
Jednak nie każdy chciałby uciec z Polski, czy unikać walk w przypadku ataku. Co ciekawe, takie głosy słychać z zagranicy.
Jednak nie każdy chciałby uciec z Polski, czy unikać walk w przypadku ataku. Co ciekawe, takie głosy słychać z zagranicy.
– Na pewno bym powrócił do Polski – opowiada mi Piotr, który obecnie mieszka w Wielkiej Brytanii. – Jaka byłaby moja rola w tej wojnie? To wszystko zależy od tego jak by taka wojna wyglądała od strony technicznej. Być może uznałbym, że w podczas takiego konfliktu lepiej bym się przysłużył ratując ludzi, niż ich zabijając – mówi nam Piotr.
Walczyć chce natomiast Michał. Obecnie mieszka z rodziną w Australii. Jednak w wypadku ataku obcych wojsk na nasz kraj wróciłby do Polski. – Przyjechałbym do Polski i zaciągnął do armii – mówi i dodaje coś, co łączy go z przeciwnikami walki z "bagnetem w dłoni": – Najpierw upewniłbym się, że moi najbliżsi są bezpieczni. Najlepiej w Australii.
