
Korzystanie z basenu to ryzykowna gra. Zanurzając się w wodzie ryzykujemy bowiem wystawienie się na działanie groźnych bojowych środków trujących lub zwiększamy możliwość zachorowania na astmę. A wszystko przez... tych, którzy oddają mocz w trakcie pływania.
REKLAMA
Ten wydawałoby się niewinny grzech, który ma na sumieniu wielu z nas sprawia, że na świecie trudno znaleźć basen, w którym nie byłoby śladu bardzo niebezpiecznych chemikaliów. Jak tłumaczy z "Scientific American" chemik Ernest Blatchley z amerykańskiego Purdue University w West Lafayette, pojawiają się one w basenach i aquaparkach tylko i wyłącznie dlatego, że bawiący się tam ludzie są zbyt leniwi, by wyskoczyć z wody do toalety.
A kiedy oddają mocz do chlorowanej wody w basenie, chlor reaguje z kwasem moczowym w wyniku czego wytwarzają się chlorocyjan oraz trichlorek azotu. Ten pierwszy lepiej kojarzą zapewne miłośnicy historii niż chemii, bo podczas I wojny światowej był używany jako broń przez armię francuską. Dzięki niemu u wroga dochodziło do podrażnienia górnych dróg oddechowych i oczu. Masz podobne objawy po basenie? No to już wiesz, że to nie wina "zbyt chlorowanej wody", a innych pływaków.
Podobnie jest z nieprzyjemnym, ostrym zapachem, który jest charakterystyczny dla pływalni stworzonych pod dachem. To nie wina dozowanego do wody chloru, a tego, iż po "dolaniu" do do basenu moczu wytwarza się także wspomniany trichlorek azotu. Substancja, która nie tylko przyczynia się do brzydkiego zapachu na basenie, ale również zwiększa szanse na zachorowanie na astmę. To jeden z winowajców tego, iż wielu astmatyków pojawia się wśród pływaków i ratowników.
Źródło: ScientificAmerican.com