To jeden z największych skandali w polskiej piłce w ostatnich latach. Celtic Glasgow kosztem Legii Warszawa awansował kuchennymi drzwiami do kolejnej fazy Ligi Mistrzów. Afera nabiera jednak rozmiaru nie tylko stricte sportowego, ale i bukmacherskiego. Pojawia się pytanie, co z wygranymi osób, które obstawił awans Szkotów – czy powinny otrzymać wypłatę za wygraną? Rozmawialiśmy o tym, z jednym z nielicznie działających bukmacherów w Polsce Mateuszem Juroszkiem.
Aż 120 osób postawiło u bukmachera STS na wynik 3:0 dla Celticu w drugim meczu z Legią Warszawa. Skoro taki rezultat figuruje w oficjalnych wynikach, to czy osoby, które obstawiły tak obstawiły otrzymają pieniądze? Mateusz Juroszek, prezes STS-u wyjaśnia nam jak wygląda wypłata wygranych w takim przypadku oraz rzuca nieco światła na bukmacherkę w polskim wydaniu.
Legia wygrała z Celtikiem w dwumeczu 6:1, ale jednak odpadła z Ligi Mistrzów. Wypłacicie tym, którzy postawili na awans Szkotów?
Na razie sprawdzamy, czy są podstawy. Mamy regulamin i on mówi, że wynik zawodów jest rozstrzygany na gruncie sportowym. Jeżeli protest został złożony w ten sam dzień, to jeszcze mamy obowiązek go sprawdzić. Bo w sumie równie dobrze my moglibyśmy w tym przypadku zażądać zwrotu pieniędzy wypłaconych za awans Legii. Na razie badamy sprawę i wkrótce ogłosimy, co zrobimy w przypadku tych, którzy obstawili awans Celticu.
Jak to jest być jednym z nielicznych legalnych bukmacherów w Polsce?
W wielu sprawach mamy związane ręce z powodu nałożonych przez ministerstwo finansów restrykcji. O wiele więcej może robić nielegalna konkurencja. Ustawa hazardowa jest bublem prawnym, który blokuje dostęp środowiska sportowego do pieniędzy bukmacherów, przez niego nie możemy tak bardzo zaangażować się sport, jakbyśmy chcieli.
Ustawa nas nie chroni, a płacimy do budżetu państwa rocznie 50 milionów złotych z tytułu podatku, do tego wypłacamy pensje i płacimy ZUS-y za pracowników w kraju. Tymczasem nasza nielegalna konkurencja nic nie płaci, tylko zarabia, bo jest zarejestrowana w rajach podatkowych. Jeśli ktoś u nas postawi 100 złotych, to tak naprawdę gra sumą 88 złotych, co wynika z bardzo wysokiego podatku, aż 12 proc. od obrotu. U naszej nielegalnej konkurencji gra całą kwota.
Obecna sytuacja jest chora i są z niej dwa wyjścia. Jedna oznaczałaby wprowadzenie proeuropejskiej liberalnej ustawy, tak by zachodnie firmy mogły się tu reklamować, a my byśmy z nimi rywalizowali. Druga opcja jest taka, ze jeżeli państwo nie chce takiej ustawy i wprowadza swoją ustawę hazardową, to egzekwuje swoje prawo, jak to robią w Turcji, Rumunii czy na Węgrzech i blokuje dostęp do bukmacherów internetowych.
By lepiej Pan zrozumiał naszą sytuację wyjaśnię to w taki sposób: Mamy dwie stacje benzynowe, obie mają taką samą benzynę, ale jedna robi wszystko bez koncesji i nie płaci podatków, dzięki temu jest tańsza, to gdzie pan zatankuje? Raczej pójdzie pan do tych tańszych. I tak wielu robi.
Pana konkurencja nie tylko działa, ale także reklamuje się na portalu „skierowanym” do Polaków mieszkających za granicą.
Nie potępiam jego właściciela. Ma taki ciekawy koncept na biznes. Co prawda portal robi to w sposób śliski, ale nie zamierzam tego potępiać, bo każdy musi w jakiś sposób zarobić. Tak samo ja nie chcę krytykować Zbigniewa Bońka za to, że jest sponsorowany przez firmę, która działa na naszym rynku nielegalnie. To jego sprawa, nie zaglądam mu do kieszeni.
Chcielibyśmy, by było inaczej, bo w końcu STS jest sponsorem reprezentacji Polski, a wszyscy mówią że kadra to to samo co STS.
Mówił Pan, że macie związane ręce . To oznacza, że nie zobaczymy u was akcji, jakie robi Paddy Power, który lubi kontrowersje jak np. „karczowanie” amazońskiej dżungli przed mundialem?
Może nie aż tak. Jednak ostatnio mi się zarzuca, że ja jestem zbyt kontrowersyjny. Chyba chodzi o to w jaki sposób się wypowiadałem na temat trenera Lecha Mariusza Rumaka. Ale oprócz tego to chyba jako STS robimy show. Wspominał pan Paddy Power – wiemy, że mają ciekawe pomysły i staramy się na nich wzorować. Jednak nie stać nas na to, by powtórzyć ich numery.
Dlaczego?
Ustawa antyhazardowa. Ona nas ogranicza. Nie możemy się reklamować, możemy co najwyżej informować, że kogoś zasponsorowaliśmy. Jak zagra kadra, to nie mam prawa wykupić LED-a reklamowego i powiedzieć „Obstaw w STS-ie”, bo to nielegalne. Mogę co najwyżej mieć napisane „Polski bukmacher wspiera polską piłkę”.
W firmie jesteśmy bardzo wyczulenie na to, by nie złamać ustawy, bo po wprowadzeniu obecnie funkcjonującej ustawy urząd celny bardzo chciał się wykazać i mieliśmy parę spraw karno-handlowych. Dziś mój dział marketingu jest odpowiednio zbriefowany. Niemniej, musimy się wykazywać kreatywnością, by wszystko było zgodnie z prawem.
Może pan podać jakieś przykłady?
Chociażby w czwartek przy okazji rewanżowego meczu Lecha. Już sam fakt, że Polski bukmacher chce przeprowadzić relację telewizyjną z meczu wywołało olbrzymie zainteresowanie. Serwery nam padły. Potem jak się już dogadaliśmy z Lechem, musieliśmy wszystko załatwić, by ze strony technologicznej to zagrało, bo transmisja była i do komputerów i do komórek.
Od kogo przyjmujecie zakłady?
Tylko od pełnoletnich osób mieszkających w Polsce.
Podejrzewam, że głównie obstawiają piłkę nożną?
Tak, to zdecydowany lider. Oprócz tego Polacy chętnie obstawiają hokej, siatkówkę, koszykówkę oraz tenis. Ten ostatni jest popularny głównie dlatego, że jest dużo meczów, i nie ma remisów. Klient może obstawić wiele zakładów. Polacy bardzo chętnie też obstawiają wszystkie wydarzenia, w których biorą udział nasi rodacy.
A jak grają Polacy?
Specyficznie. Kiedyś pracowałem dla międzynarodowej firmy i rozmawialiśmy o tym, że Polski klient jest dziwny. Najczęściej gra o małą stawkę i chce dużo wygrać. Dlatego obstawi za 2-5 złotych 15-20 wyników i liczy na to, że któryś z tych zakładów wejdzie.
Inni tak nie grają?
Włosi grają za trochę większe stawki, ale obstawiają niewiele wydarzeń, tak by podwoić swoją wygraną. Zagranicą chętniej obstawiają takie mecze jak derby Manchesteru czy mecz Real-Barcelona. Polak z kolei celuje w pewniaki. Obstawi takie mecze, w których Manchester United, Chelsea, Real, czy Barcelona grają u siebie ze słabym przeciwnikiem. Jak obstawisz tak wiele meczów, to wygrana może być spora.
Jak duża?
Jeden gracz wygrał 250 tysięcy złotych. Jednak takich zakładów jest kilkanaście dziennie. Interesuję się tym, więc wiem jakie zakłady się u nas obstawia.
Sam pan obstawia?
U siebie nie mogę, ustawa zabrania. U internetowych bukmacherów tego nie robię, bo to nieuczciwa konkurencja. Tak więc zostaje legalna konkurencja w Polsce. Czasami do nich chodzę i gram za niewielkie kwoty. Obstawiam mecze Euro, Mistrzostw Świata czy Ligi Mistrzów.
Wygrywa pan?
Raczej nie. Słabo mi idzie typowanie wyników. Zamiast tego zakładam się z setkami tysiącami Polaków. Cały czas dostaję telefony w sprawie dużych zakładów. Przyjmuję ryzyko.
Kto ustala te kursy?
Jeszcze dziesięć lat temu takie firmy jak STS musiały zatrudniać bukmacherów, bo kursy ustalało się samemu. Teraz są firmy zewnętrzne, które ustalają kurs automatycznie. Dlatego osoby zatrudnione w firmie głównie wymyślają kreatywne zakłady.
Pana konkurencja też. Ostatnio Totolotek dał zakład, że golas wbiegnie na meczu Górnika. Wbiegł i podobno ktoś zainkasował 30 tysięcy złotych.
Wydaje mi się, że to ściema. Nie sądzę, żeby ktoś przyjął taki zakład. Też mamy u siebie tego typu zakłady, ale jeśli ktoś postawi większą sumę, to wiadomo, że szykuje się coś podejrzanego. Dlatego jeśli ktoś w takim wypadku postawiłby powiedzmy 500 złotych, to bym zakładu nie przyjął. W ofercie STS nigdy nie znalazłoby się zdarzenie mogące mieć wpływ na przebieg, a nawet przerwanie widowiska sportowego
To po co są tego typu zakłady?
By wzbudzić zainteresowanie mediów. Moi znajomi pytają się mnie o to, jak obstawiali klienci. Wtedy ja im daję statystyki, że np. większość postawiła na Anglię w meczu z Polską. Dziennikarzy tego typu fakty nie interesują. Dla nich suche statystyki nie są ciekawe, wolą mówić o golasach wbiegających na boisko.
Pan zarabia na zakładach bukmacherskich, ale wiele osób jest uzależnionych od hazardu...
To temat dość ciężki, dlatego może zacznę od drugiej strony. Powinniśmy rozdzielić hazard od bukmacherki. Bukmacherka to znajomość sportu. Jak zagramy w grę hazardową jak Lotto, i kupimy po zakładzie to jest to gra losowa. W bukmacherce możemy pójść do punktu i obstawić wyniki meczów drugiej ligi chińskiej. Pan może się nie zna na tym, ale ja np. mogę ją śledzić od 5 lat i znać każdy zespół na wylot. W tym przypadku mam większe szanse od Pana wygrać zakład, niż gdybyśmy obaj kupili losy w kolekturze lotto.
Ale znam osoby uzależnione, które obstawiają mecze.
Zdarza się. Jednak w Polsce to raczej niewielki odsetek. Więcej pieniędzy ludzie topią w kasynach. Z drugiej strony jesteśmy odpowiedzialni społeczni. W naszych punktach i na stronie www.sts.pl informujemy, gdzie można otrzymać pomoc w przypadku uzależnienia od hazardu.
Jeśli ktoś u nas zamknie konto z powodu tego, że jest uzależniony, a może tak na naszej stronie zaznaczyć, to już nigdy nie otrzyma od nas informacji ws. zakładów. Mimo wszystko ludzie tracą większe sumy w kasynie, gdzie rzeczywiście jest element losowy.
Powiem tak, że fajnie by było, gdyby w Polsce ludzie uznawali bukmacherkę za coś normalnego. Że przed meczem obstawimy jego wynik, i przeżyjemy jakieś dodatkowe emocje. Nie trzeba obstawiać wysokich kwot, by grać i się dobrze bawić.