
Muzyk legendarnego zespołu rockowego KISS pod ostrzałem krytyki, po swojej wypowiedzi na temat depresji. – Kiedy słyszę, że jakiś dzieciak mówi, że chce się zabić, bo nie podoba mu się jego życie, mam ochotę powiedzieć mu: Chrzań się i zrób to! – stwierdził basista.
REKLAMA
Po samobójczej śmierci aktora Robina Williamsa, w mediach słowo "depresja" było odmieniane przez wszystkie przypadki. Wielu innych artystów wypowiadało się ten temat, niestety nie wszyscy wystarczająco rozważnie.
Przyjaciel Simmonsa Nikkiego Sixxa z zespołu Mötley Crüe podkreślił, że, lubi Gene'a, ale "nie za to, co powiedział". – Sam jestem leczącym się narkomanem. Prawie 15 milionów Amerykanów cierpi na depresję. Czy wszyscy oni powinni nie żyć? – spytał retorycznie.
Powszechne oburzenie po słowa basisty KISS spowodowały, że się zreflektował i przeprosił za swoją wypowiedź. Na swoim profilu na Facebooku, Simmons napisał, że depresja to poważna choroba i jest mu przykro z powodu tego, co powiedział.
Źródło: "Rolling Stone"
