
Tyle opisu oferty, bo nie o reklamę prywatnych ubezpieczeń tu chodzi. Chciałbym pokazać, że również w przypadku publicznej ochrony zdrowia stało się to samo, co w emeryturach i ZUS. Narodowy Fundusz Zdrowia zabiera 9 proc. płacy brutto nie oferując w zamian nawet przyzwoitego pakietu usług. 350 złotych miesięcznie to mniej więcej tyle, ile państwowa służba zdrowia wysysa z portfela przeciętnie zarabiającego mieszkańca Warszawy. Przy średniej płacy brutto 4000 składka na ubezpieczenia zdrowotnego wynosi 310 zł.
Świadomość o tym ile płacimy na niedziałające ubezpieczenie medyczne przychodzi kiedy co roku wypełniamy PIT. W jednym roku osobiście zapłaciłem NFZ ponad 7 tys. zł. tylko raz odwiedzając placówkę państwowej służby zdrowia. Kiedy pokazałem lekarzowi skręconą w kostce nogę (trzecia taka kontuzja) i tak polecił mi kontakt z jego znajomym, prywatnym fizjoterapeutą. – Na rehabilitację z NFZ nie ma Pan co liczyć. Szkoda czekać – zniechęcał.
Miałem wątpliwą przyjemność spędzenia poranka na Izbie Przyjęć Szpitala Kolejowego w Pruszkowie. Obok na łóżku Pani Doktor przeprowadzała z pacjentem wywiad po czym zaproponowała mu ze może go zapisać w lutym na badanie gastroskopijne (gastroskopii?). Wyraźnie zaznaczyła, że takie badanie w tym szpitalu trwa trzy dni. Na co pacjent odpowiedział że w Centrum Damiana to samo badanie w też w ramach NFZ trwa ok. godz.! Jesienią zeszłego roku byłem na takim badaniu z ojcem w prywatnej przychodni też w ramach NFZ Czas trwania ok.40 min + 150 zł za znieczulenie.
Zazwyczaj dyskusje o przejściu na prywatne ubezpieczenie medyczne kończą się argumentem, że kiedy zachorujesz na raka z pomocą przyjdzie ci tylko NFZ. Ale to już przeszłość. Dodatkowe ubezpieczenie na gwarantujące dostęp do drogich nowotworowych terapii firmy oferują już za 35 zł miesięcznie. W ciągu 5 lat w szpitalu Medicoveru na Wilanowie przeprowadzono 10 tys. zabiegów na sali operacyjnej i 15 tys. innych procedur, w tym badań endoskopowych.