
Janusz Korwin-Mikke znalazł kompanów w Parlamencie Europejskim – podała "Rzeczpospolita". – Sprawy materialne nie mają znaczenia, bo dostalibyśmy 15 proc. więcej niż teraz mamy na obsługę posłów niezależnych – zapewnia w "Bez autoryzacji" Michał Marusik, jeden z czterech posłów do Parlamentu Europejskiego z ramienia Kongresu Nowej Prawicy.
REKLAMA
Skok na kasę się udał, będzie te kilkadziesiąt tysięcy więcej, bo udało się wam stworzyć frakcję w Parlamencie Europejskim.
Do mnie jeszcze takie wieści nie dotarły, choć podpisałem prezesowi Korwin-Mikkemu zgodę na założenie partii, bo od czegoś musi się inicjatywa zbierania podpisów zacząć. Nie jest to inicjatywa najsilniejsza, bo obejmowała nas, Włochów i Austriaków i pojedyncze osoby z innych krajów. Trochę nam brakowało do skonsumowania sukcesu. Silniejszą inicjatywę przejawiali Francuzi, ale im też brakowało przedstawicieli co najmniej dwóch krajów. Ale gdyby potwierdziły się te informacje, to byłbym zadowolony.
Czyli nie wie pan jeszcze, jaka będzie pozycja waszej czwórki, czy Korwin-Mikke zostanie szefem, albo chociaż zastępcą szefa tej nowej grupy?
Prezes nie przejawiał raczej takich ambicji. Gdyby inicjatywa Francuzów została zrealizowana, to przewodniczącą zostanie pani Maryna Le Pen, a gdyby to było bez Francuzów, to byłby Franz Obermeier z Austrii.
Z tego co opisuje „Rzeczpospolita”, w nazwie ma się znaleźć słowo „libertariański”. KNP to partia konserwatywno-liberalna. Nie przeszkadza panu ten libertarianizm w nazwie?
Raczej nie. Marketingowo wolelibyśmy, żeby to była partia konserwatywna, ale ci, którzy posługują się znakiem konserwatystów w Parlamencie Europejskim, czyli Europejska Partia Konserwatystów i Reformatorów, w swoich poczynaniach są bardzo daleko od klasycznej doktryny konserwatyzmu. Wolelibyśmy być konserwatystami, nawiązującymi do starej europejskiej tradycji, ale zdecydowanie więcej jest ludzi, których pociąga liberalna ideologia jako przeciwwaga dla biurokracji.
Dzięki zjednoczeniu dostaniecie więcej pieniędzy z PE. To był jeden z czynników?
Wspólna partia wiąże się z tym, że wspólnie głosujemy. Już teraz prawie głosujemy tak samo. Sprawy materialne nie mają znaczenia, bo dostalibyśmy 15 proc. więcej niż teraz mamy na obsługę posłów niezależnych. Ale one zostałyby skonsumowane na powiększenie aparatu biurokratycznego, moglibyśmy zatrudnić kilku asystentów więcej. A nam nie przybyłoby z tego ani grosza.
Przed tegorocznymi wyborami robili niektórzy politycy z funduszy swojej grupy politycznej opłacali billboardy. Też będziecie tak robić?
Nie, absolutnie, to niemożliwe. Każdy projekt finansowany z funduszy PE jest dokładnie sprawdzany przez biurokratów i jest wyraźny zakaz finansowania działalności politycznej. Na pewno nie mogli robić tego wprost, to by w Brukseli nie przeszło.
Gdyby był pan posłem do Sejmu, zagłosowałby pan za wotum zaufania dla rządu Ewy Kopacz? Janusza Palikota udało się jej przekonać, może pana też?
(śmiech) To są układanki w ramach wcześniej ustalonego wyniku, było wiadomo, że ten rząd przejdzie, a tylko za kulisami ustalono kto będzie za, a kto przeciw. Gdyby te głosy miały wpływać na ostateczny wynik, to wszystko przebiegałoby inaczej.
My nie kierujemy się ustaleniami kliki i patrzymy na program polityczny bez żadnych alergii i złośliwości. Najważniejsze jest, czy ten rząd ma pomysł na rozwiązanie najważniejszych spraw kraju. Dzisiaj to ZUS, który może doprowadzić do likwidacji państwa polskiego. A ten rząd na ZUS pomysłu nie ma, więc na pewno byśmy tego rządu nie poparli.
Przez rok pewnie trudno taką instytucję zreformować, ale w expose było kilka punktów, które mogły się wam spodobać, jak na przykład uproszczenie prawa podatkowego.
Titanic płynie na górę lodową, a ktoś mówi, że można posprzątać salon i będzie się nam lepiej płynęło, to po prostu idiota. Trzeba najpierw skręcić, by nie uderzyć w tę górę.
Ewa Kopacz jest według pana idiotką?
Nie.
Tak wynika z tego, co pan powiedział.
Program polityczny tego środowiska nie obejmuje najważniejszych dla Polski problemów i to jest problem. A tam jest wielu inteligentnych ludzi, którzy nie podjęli prawdziwego wyzwania politycznego, nie zmierzyli się z tymi problemami.
Kto na przykład? Z kim mógłby pan w przyszłej kadencji Sejmu się dogadać?
Nie chcę mówić nazwisk. Jest obojętne kto. Ale gdyby PO wyłożyła program polityczny z rozwiązaniem takich problemów, jak ZUS, to poparlibyśmy każdego. Bez względu na nazwisko, bo ono nie ma znaczenia. Ważne jest co trzeba dla Polski zrobić, a nie kto to zrobi.
Przymierza się was do koalicji z PiS, a może jednak dogadacie się z PO?
Jesteśmy gotowi określić swoje warunki. Mamy program i chcemy, żeby on był uszanowany. Jeśli to zrobią, to zgodzimy. Szyldy partyjne nie mają znaczenia.
