
Fotograf Babycakes Romeo stał się bohaterem mojego ostatniego tekstu, właśnie po tym, jak zrobił zdjęcia ludziom wpatrzonym w smartfony. Tym samym zwrócił uwagę całego świata na ogromny problem - przestaliśmy ze sobą rozmawiać!
REKLAMA
Jeszcze nie tak dawno, żeby ludzie przestali się do siebie odzywać, szczególnie podczas wspólnego wyjścia, musieli naprawdę mieć poważny powód. Kłótnia, o kilku słów za dużo, problemy rodzinne czy zawodowe. Zawsze jednak zły humor wygrywał z dobrymi zwyczajami. I kulturą osobistą. W towarzystwie rozmowy przez telefon były tak samo źle widziane, jak rozmowy na“ucho”. Kiedyś, czyli jakieś cztery sezony temu. Co się stało w przeciągu ostatnich lat, że ogłupieliśmy do stopnia tego, że ważniejsze od spotkania z przyjacielem czy ukochaną osobą stał się Facebook? Albo inaczej - po co się spotykać, skoro każdy ten czas spędza tak naprawdę osobno?
To skomplikowane
Weźmy takich zakochany. Randka w knajpie anno domini 2014 wygląda tak. Ona zamiast wpatrywać się w jego oczy - zerka na ekran iPhone’a ukrytego między kolanami. Niby jest obecna, próbuje zachować pozory, ale wiadomo, że myślami jest gdzie indziej. Smutne? No pewnie. Wręcz przygnębiające. Czy jemu to przeszkadza? Trudno mu się pewnie do tego odnieść, bo właśnie wrzuca zdjęcia na Snapchata.
Weźmy takich zakochany. Randka w knajpie anno domini 2014 wygląda tak. Ona zamiast wpatrywać się w jego oczy - zerka na ekran iPhone’a ukrytego między kolanami. Niby jest obecna, próbuje zachować pozory, ale wiadomo, że myślami jest gdzie indziej. Smutne? No pewnie. Wręcz przygnębiające. Czy jemu to przeszkadza? Trudno mu się pewnie do tego odnieść, bo właśnie wrzuca zdjęcia na Snapchata.
No dobrze, a co mówią badania? BBC jeszcze w tym roku informowało, że na przełomie czterech ostatnich lat, w Wielkiej Brytanii czas spędzony w świecie wirtualnym wydłużył się z 8 do ponad 11 godzin. Dziennie! W głównej mierze jest to czas spędzony właśnie ze smatfonem w ręce. Nie inaczej jest w Polsce. I nie trzeba tu specjalistycznych badań, aby zauważyć, że mamy z uzależnieniem od smartfonów problem.
Prosimy o ciszę
Albo taka scena, którą widzę coraz częściej. Grupa przyjaciół siedzi w jednym z popularnych lokali. Wszyscy z telefonami w rękach, zajęci nie rozmową, a właśnie czatowaniem ze znajomymi na przykład na Facebooku. Nie ma mowy o... kawiarnianym gwarze. Jest za to cisza. Czasem wręcz przerażająca, bo między towarzystwem nie dochodzi do żadnej interakcji. Skąd się to bierze? “Bycie zawsze online” to, według Christine Grant, psychologa z Uniwerystetu w Conventry, nie tylko uzależnienie, ale kultura! Choć według starych nauk - raczej jej brak.
Albo taka scena, którą widzę coraz częściej. Grupa przyjaciół siedzi w jednym z popularnych lokali. Wszyscy z telefonami w rękach, zajęci nie rozmową, a właśnie czatowaniem ze znajomymi na przykład na Facebooku. Nie ma mowy o... kawiarnianym gwarze. Jest za to cisza. Czasem wręcz przerażająca, bo między towarzystwem nie dochodzi do żadnej interakcji. Skąd się to bierze? “Bycie zawsze online” to, według Christine Grant, psychologa z Uniwerystetu w Conventry, nie tylko uzależnienie, ale kultura! Choć według starych nauk - raczej jej brak.
Sytuacja powtarza się także w metrze, autobusie, na ławce, w parku. Wszędzie spotkasz ludzi, którzy jak opętani wpatrzeni są w ekrany smartfonów. Na każdym niemal kroku, i to coraz częściej, spotkać można ludzi, którzy “uśmiercają rozmowy”.
To już plaga! Nie lubię obrażać się na rzeczywistość, punktować jej słabych stron, ale uważam, że “Śmierć rozmów” to zjawisko tak smutne, że tego wypunktowania wręcz wymaga. I warto o nim zacząć... rozmawiać. Póki jeszcze potrafimy. Bo nasz obecny status jest absolutnie nie do polubienia.
Także apel do wszystkich - Nie gap się w telefon. Porozmawiaj ze mną!
