Zwalnia urzędników, tnie wydatki, spłaca długi, a dzięki niej miejski budżet notuje nadwyżkę. Prezydent Rudy Śląskiej Grażyna Dziedzic to fenomen na skalę ogólnopolską. Ale choć internauci wymieniają ją w gronie najlepszych gospodarzy w kraju i nazywają „lokalną Margaret Thatcher”, mieszkańcy zachwyceni nie są. Dwa razy organizowali referendum, by ją odwołać. Teraz spróbują po raz kolejny.
Wśród najlepszych
Średniej wielkości śląskie miasto nagle znalazło się w centrum zainteresowania komentatorów z całej Polski. Wszystko za sprawą 60-letniej Dziedzic, bezpartyjnej prezydent, który rządzi tutaj od czterech lat. Z sukcesami – mówią jej entuzjaści - głównie ci, którzy nie mieszkają w Rudzie.
Ostatnio o Dziedzic napisał portal polskiepiekielko.pl. Określił ją mianem „polskiej Żelaznej Damy”, która pokazuje, „że jak się chce, to nawet w Polsce można realnie ograniczyć urzędnicze imperium marnotrawstwa”. Pod tekstem posypały się komentarze typu: „nic tylko pogratulować, oby więcej takich ludzi na stanowiskach” czy „ta babeczka powinna zostać premierą”.
Nie są to zachwyty odosobnione. Ostatnio Portal Samorządowy opublikował ranking najlepszych prezydentów polskich miast. Dziedzic zajęła w nim czwarte miejsce, ustępując m.in. rządzącym od wielu lat włodarzom Rzeszowa i Katowic. W głosowaniu wzięło udział kilkaset tysięcy internautów, a prezydent Rudy dostała 82 proc. pozytywnych głosów.
Bohaterka liberałów
Zasłużyła sobie na to polityką ekonomiczną. Od końca 2010 roku, czyli od kiedy przejęła władzę, zadłużenie miasta spadło z 635 mln do 453 mln zł. Budżet wzrósł z 479 mln do ponad 600 mln. W 2013 roku zanotowano 1,5 milionową nadwyżkę budżetową, którą przeznaczono na… spłatę zobowiązań.
To efekt realizacji części obietnic, które złożyła kilka lat temu. Zapowiadała m.in. cięcia w magistracie, oszczędności w podległych samorządowych spółkach i rezygnację z trzeciego wiceprezydenta. Tak zrobiła. Pracę straciło ponad 120 pracowników, umorzone zostały pożyczki z funduszu świadczeń pracowniczych, rozważano nawet zwolnienie sprzątaczek, ale zewnętrzna firma okazała się mniej opłacalna.
– To jest fenomen. Po kadencji byłego prezydenta konieczne było równoważenie budżetu i trzeba przyznać, że Dziedzic postawiła miasto na nogi. Takie działania mogą się podobać liberalnie nastawionym komentatorom - mówi naTemat dr Tomasz Słupik, politolog z Uniwersytetu Śląskiego.
Co widzi Polska, co widzą mieszkańcy
To jednak tylko jedna strona medalu. I to ta, która w samej Rudzie Śląskiej jest mniej doceniana, bo mniej widoczna. Co też jest swego rodzaju ewenementem, w mieście dwukrotnie próbowano zorganizować referendum ws. odwołania Dziedzic. Pierwszy raz, w czerwcu 2012 roku, głosowanie było nieważne ze względu na niską frekwencję. Z kolei w maju ubiegłego roku wniosek o referendum został odrzucony, bo nie zebrano wystarczającej liczby podpisów mieszkańców.
Nie zmienia to faktu, że opozycja wobec urzędującej prezydent jest silna. „W 2010 roku startowała pod ambitnym hasłem odnowy miasta. Niestety, wyszło po staremu. Nie została spełniona większość przedwyborczych obietnic, dotyczących, m.in. likwidacji miejskiego biuletynu albo zachowania w rękach miasta Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Grażyna Dziedzic zostanie zapamiętana przez wyborców, jako kontynuatorka ryzykownego pomysłu poprzednika, zbudowania w Rudzie Śląskiej parku wodnego, który okazał się inwestycją chybioną i obciążającą budżet miasta” – pisze lokalna „Nasza Gazeta”.
Dziedzic krytyką się nie przejmuje. Jeśli chodzi o charakter, rzeczywiście blisko jej do „Żelaznej Damy”. W wywiadzie dla „Dziennika Zachodniego” deklarowała, że słucha przede wszystkim mieszkańców, a nie referendystów, którzy „szkodzą wizerunkowi miasta”. Mówiła, że nie idzie na kompromisty, które mogą się kłócić z jej zasadami.
Wyborcy powiedzą „nie”?
Problem w tym, że taka bezkompromisowość może się skończyć porażką w zaplanowanych na listopad wyborach samorządowych. Bo nie jest prawdą, że tylko referendyści są niezadowoleni z rządów Dziedzic.
Portal wyborynaslasku.pl w ubiegłym roku przeprowadził sondaż, z którego wynika, że prezydent cieszy się poparciem 11 proc. mieszkańców miasta. Co zaskakujące, to wciąż najlepszy wynik spośród wszystkich kandydatów, a aż 75 proc. wyborców wciąż nie wie, na kogo oddać głos.
– Sukcesów na polu ekonomicznym nie udało się przełożyć na popularność. Wciąż jednak patrząc na liczby bezwzględne przeciwnicy Dziedzic stanowią mniejszość. Tyle że przy niskiej frekwencji jest spore ryzyko, że poniesie klęskę – komentuje dr Słupik.
Dziedzic ma kilku rywali, a najpoważniejszym wydaje się Andrzej Stania, były prezydent, po którym przejęła stery. W 2010 roku w drugiej turze wyborów wygrała z nim ledwie o kilkaset głosów. – Teraz może być podobnie, choć Dziedzic może trafić do drugiej tury właściwie w każdej konfiguracji. Nie pokusiłbym się o prognozę wyniku – dodaje politolog.
Śląska „Żelazna dama” zrobiła w Rudzie Śląskiej to, czego nie udaje się zrobić kolejnym rządom centralnym. Postawiła na odpowiedzialność za zarządzaną przez siebie wspólnotę oraz odrzuciła myślenie w perspektywie wyborczej. Rezultaty są znakomite. (…) Pomimo zaciskania pasa, Ruda Śląska wydała na inwestycje 147 mln zł, z czego 70 mln zł przeznaczono na remonty dróg.
Grażyna Dziedzic
Idąc do wyborów deklarowałam, że będzie inaczej. Mówiłam, że skończę z "kolesiostwem" i partyjniactwem, że będziemy tworzyć miasto od nowa - jako miasto obywatelskie. Uprzedzałam, że mam silny charakter, zasady, ale niektórzy myśleli, że zmieni się tylko ekipa rządząca, a reszta zostanie po staremu. Pochodzę z patriotycznej rodziny, społecznikowskiej, w której tak mnie wychowano i tych zasad się trzymam.