Iskrzy na linii Szwecja-Izrael, po tym jak rząd w Sztokholmie uznał Palestynę za państwo. Izraelski rząd ostro zareagował na tę decyzję i odwołał szwedzkiego ambasadora. – Sztokholm musi zrozumieć, że stosunki na Bliskim Wschodzie są bardziej skomplikowane, niż meble z Ikei, które można złożyć samodzielnie – stwierdził szef izraelskiego MSZ Avigdor Liberman. Szwecja odpowiedziała propozycją... przesłania politykowi zestawu mebli.
W reakcji na słowa strony izraelskiej o Ikei, przedstawiciele rządu w Sztokholmie zapowiedzieli, że mogą przesłać parę mebli szwedzkiej firmy, tłumacząc, że "budowanie pokoju na Bliskim Wschodzie przypomina trochę składanie regału czy szafy". – Z przyjemnością je wyślę, aby uświadomić, że do ich złożenia potrzebny jest przede wszystkim partner, z którym trzeba ściśle współpracować – punktowała Jerozolimę Wallstrom. Dodała, że stół z Ikei można by użyć do rozmów o pokoju na Bliskim Wschodzie, ale do tego "potrzeba partnerów, by zasiąść przy jednym z nich".
Z kolei w Wielkiej Brytanii na początku października parlament przyjął niewiążącą uchwałę uznającą państwowość Palestyny. Rząd Davida Camerona podkreślił jednak, że nie zmienia ona dotychczasowej polityki Londynu wobec Izraela i konfliktu na Bliskim Wschodzie.