Na drodze do Morskiego Oka doszło do przepychanek – obrońcy praw zwierząt kontra górale
Na drodze do Morskiego Oka doszło do przepychanek – obrońcy praw zwierząt kontra górale Fot. Marek Podmokły / Agencja Gazeta
Reklama.
Sytuacja na drodze do Morskiego Oka jest gorąca. Jeszcze przed rozpoczęciem protestu starosta tatrzański Andrzej Gąsienica-Makowski nazywał działanie obrońców koni "szantażem", a protestujący odpowiadali, że ich blokada nie jest przestępstwem. Rano pojawili się na trasie przejazdu wozów z turystami w liczbie kilkudziesięciu osób. Nie posłuchali przewodniczącego gminy Bukowina, który rozwiązał protest. Nie chcieli przepuścić fasiongów.
Jak relacjonuje reporter "Gazety Wyborczej" w Zakopanem, doszło do awantury, bo górale nie zamierzają ustępować. Jeden z nich został uderzony pałką i potraktowany gazem. Inny też został poszkodowany i opatrzono go w karetce. "Temperatura między fiakrami a protestującymi jest coraz wyższa. Stoi między nimi kordon policji, kilkunastu funkcjonariuszy, z tego, co wiem, ściągane są posiłki. Sytuacja jest patowa" – donosi dziennikarz.
Napięcie w Zakopanem rosło od kilku dni. W czwartek starosta tatrzański wysłał policję do meleksów testowanych na drodze do Morskiego Oka. Jego zdaniem nie mają pozwolenia na wjazd, choć sam wcześniej komentował wyniki ich testów.
Źródło: Wyborcza.pl