Anton Ivanov został milionerem przed 27. urodzinami, ale... nie ma nawet swojej firmy. "Osiągnąłem to dzięki nawykom i
Anton Ivanov został milionerem przed 27. urodzinami, ale... nie ma nawet swojej firmy. "Osiągnąłem to dzięki nawykom i Fot. Zrzut z Yahoo Finance! / http://yhoo.it/13EtnOy

Już po publikacji artykułu, zarówno pierwotnego w Yahoo, jak i naszego omówienia w naTemat, pojawiły się nowe informacje dotyczące Ivanova. Rosjanin przyznał zagranicznym mediom, że większość pieniędzy nie zarobił, a odziedziczył od rodziców, którzy zmarli kilka lat temu. Yahoo Finance podkreśla przy tym, że nie dyskredytuje to metod oszczędzania i zarabiania opisanych w tekście.

REKLAMA
Ivanov prowadzi blog Financessful.com, gdzie zdradza sposoby na dojście do dużych pieniędzy. – Jestem przykładem na to, że jeśli chcesz czegoś wystarczająco mocno i będziesz robił wszystko w tym kierunku, dojdziesz tam, gdzie chcesz. To moje nawyki i zasady uczyniły mnie bogatym – mówi w rozmowie z Yahoo Finance. Co dokładnie ma na myśli?
Wszyscy byli bogatsi
Ivanov w 2002 przyjechał do USA i był wtedy zwykłym nastolatkiem. Chodził do liceum, miał przyzwoite oceny i pracował na płacy minimalnej w Subwayu. Jego rodzice, księgowy i prawniczka, pracowali na pełny etat i wiedli życie przeciętnej klasy średniej w San Diego.
Tym, co Rosjanin uważał za odmienne w przypadku swojej rodziny, był... poziom zamożności. Wszystkie inne rodziny z okolicy wydawały się bogatsze. Jego rodzice nie ufali instytucjom finansowym i wydawali sporo pieniędzy. Nastoletni wówczas Anton nie obwiniał ich o to, ale „czegoś mu brakowało”.
Anton Ivanov

W szkole nie było wtedy edukacji finansowej, a rodzice nie rozmawiali ze mną o pieniądzach. Wszystkiego, czego nauczyłem się o finansach, nauczyłem się sam.

Zaczął więc kupować książki o budowaniu bogactwa. Jego najważniejszą lekturą było „Myśl i rośnij bogaty” Napoleona Hilla, książka z 1937 roku będąca nadal jedną z najlepszych pozycji na ten temat. Ivanov w rozmowie z Yahoo Finance przyznaje, że książka ta wyjątkowo wpłynęła na jego postawę. – Nie mówiła jak „stać się bogatym”, ale dawała mi „wizję i system myślowy, którego mogłem użyć do osiągnięcia w zasadzie wszystkiego, co chciałem – mówi.
Odkładał prawie wszystko
Anton jeszcze w liceum otworzył konto oszczędnościowe, na które przelewał całość swojej pensji minimalnej z Subwaya. Trwało to trzy lata, do ukończenia szkoły, po których miał już ok. 10 tysięcy dolarów. Wtedy jednak pojawił się w jego życiu dylemat: jak sfinansować studia. Ivanov nie mógł liczyć na pomoc rodziców – tych nie było stać na opłacenie czesnego, nie chciał też brać słynnych w USA pożyczek na studia – uważał je za ryzykowne.
Ostatecznie więc Ivanov... nie poszedł na studia w ogóle. Na 18. urodziny otworzył konto Roth IRA – coś na kształt polskiego IKE, a więc prywatne konto „emerytalne”. Jednocześnie zaczął podejmować się kolejnych prac, by w wieku 20 lat zgłosić się do marynarki USA. Wojsko opłaciło jego czesne, dzięki czemu Anton mógł zdobyć stopień naukowy z informatyki i programowania. Jako specjalista od elektryki zarabiał w armii 55 tysięcy dolarów rocznie. Jak podkreśla w rozmowie z Yahoo Finance, pójście do wojska wydawało mu się o wiele mądrzejszym pomysłem, niż na studia – ostatecznie bowiem uzyskał edukację za darmo, a jednocześnie zarabiał.
Na koncie Roth IRA mógł jednak umieszczać tylko ograniczoną sumę pieniędzy (rocznie ok 5,5 tysiąca dolarów), więc zaczął inwestować na własną rękę. Nie chciał jednak sam wybierać firm, w które włoży pieniądze, przyjął zupełnie inną strategię. Skupił się na funduszach inwestycyjnych zajmujących się nisko-kosztowymi akcjami, a które zarazem zapewniłyby dywersyfikację aktywów pomiędzy różne rodzaje firm.
Studia? Nie poszedł, potem zrobił je za darmo
Ostatecznie Ivanov zdecydował się inwestować w akcje amerykańskie i rynków wschodzących, surowce oraz obligacje. Co roku młody inwestor dokonuje rewizji swojego portfela, który nazywa „leniwym”. Po kilku latach w marynarce USA operował rocznie kwotami rzędu 40-50 tysięcy dolarów. Cały czas jednak podejmował się dodatkowych prac, głównie w programowaniu i projektowaniu stron internetowych – zarabiał na nich 15-20 tysięcy dolarów rocznie.
W 2008 roku, gdy w rynki uderzył kryzys, Ivanov także sporo stracił, ale nie wycofał się z inwestowania. Co więcej, pod wpływem kolejnych książek, w 2009 roku Rosjanin zainwestował 80 tysięcy dolarów w nieruchomość – apartament wart 400 tys. dolarów, na który wziął kredyt. Zaczął wynajmować nieruchomość za 36 tysięcy dolarów rocznie i po spłaceniu kredytu zostawało mu 12 tysięcy dolarów zysku. Do swojego portfela szybko dodał kolejne nieruchomości, przynoszące jeszcze więcej zysków.
Nieruchomości - żywe złoto?
Teraz Anton Ivanov planuje posiadanie 10 nieruchomości do 40-tki, ale nie jest to pierwszy cel, na jaki przeznacza zarabiane pieniądze. W pierwszej kolejności bowiem Rosjanin przelewa swoje zarobki na konto emerytalne, potem na awaryjne konto oszczędnościowe, a na koniec – na swoje konto maklerskie, z którego inwestuje. Kiedy już wszystko to zrobi, odkłada resztę na inwestycje w nieruchomości. W ten sposób gdy przeciętny Amerykanin oszczędza 5 proc. przychodów rocznie, Ivanov odkłada 60 proc. z nich.
– W dniu, gdy dostaję pensję, nawet nie widzę tych pieniędzy. Wpada i wypada na moje konta, co pozwala mi być uczciwym i trzymać się wyznaczonego kierunku – zdradza dla Yahoo Finance. Jak podkreśla, jego kluczem do skutecznego inwestowania są dwie rzeczy: zautomatyzowanie procesów i niepoleganie na kredytach. O efektywności swojej strategii przekonał się, gdy kilka lat temu zmarli jego rodzice – wówczas nie załamał się, nie musiał polegać na krewnych, poradził sobie sam dzięki pieniądzom odkładanym na koncie oszczędnościowym.
Milion stuknął mu przed 27. urodzinami
W 2013 roku Ivanov zostawił armię USA i zajął się informatyką, w tym programowaniem, już na pełnym etacie, ale wciąż dorabiając dodatkowymi pracami. W ten sposób zarabia ok. 100 tys. dolarów rocznie – i to nie licząc dochodów z nieruchomości. Nadal ponad połowę odkłada. Wszystkie wydatki planuje z odpowiednim wyprzedzeniem. W tym roku, w czerwcu, jego majątek przekroczył kwotę miliona dolarów. To, jego zdaniem, dowodzi słuszności podejścia, jakie przejawiał przez ostatnie kilkanaście lat – że jeśli czegoś bardzo się chce i w to wierzy, to można tam dojść.
I o ile, oczywiście, nie każdy może powtórzyć jego wyczyn, to warto uświadomić sobie moc oszczędzania. Zaś dla tych, którzy w konta oszczędnościowe i odkładanie na emeryturę nie wierzą, Ivanov ma inną radę: – Kupowanie drogich rzeczy nie daje mi przyjemności. Uświadomiłem sobie, że nie czynią mnie one szczęśliwym.
Źródło: Yahoo Finance