Janusz Palikot w wyborach nie ma szans, Robert Biedroń może przekonać lewicowych wyborców – ocenia Sławomir Sierakowski
Janusz Palikot w wyborach nie ma szans, Robert Biedroń może przekonać lewicowych wyborców – ocenia Sławomir Sierakowski Fot . Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta

– Te wybory to najlepsza okazja dla nowego projektu politycznego, bo potrzebny jest jeden kandydat lewicy, a nie setki czy tysiące, jak w innych wyborach. Kluczem do sukcesu jest kandydat symboliczny, tylko taki zmobilizuje wyborców i przyciągnie uwagę mediów. Widzę dwie takie osoby: Roberta Biedronia i Barbarę Nowacką – mówi Sławomir Sierakowski w "Gazecie Wyborczej"

REKLAMA
Założyciel "Krytyki Politycznej" ocenia, że te wybory są dla lewicy szansą na stworzenie nowej partii. Nawet nie chodzi o wygraną.
Jego zdaniem orientacja seksualna Roberta Biedronia to aspekt bardzo sprzyjający, bo "ludzi, którzy popierają związki partnerskie, jest w Polsce 30-40 proc. Jest skąd brać". Biedroń został właśnie prezydentem Słupska, ale mógłby swoje kandydowanie wytłumaczyć chęcią sprawowania urzędu, który pomagałby wszystkim Polakom, także tym ze Słupska.
Drugą interesującą dla lewicowych wyborców kandydatką mogłaby być Barbara Nowacka, która w eurowyborach zdobyła bardzo dobry wynik (pokonała w Lublinie Michała Kamińskiego). Siłą Nowackiej jest zdaniem Sierakowskiego jej przygotowanie merytoryczne do pełnienia belwederskiej funkcji i to, że jest kobietą, co w wyborach mogłoby się stać sprawą symboliczną.
Oboje byli i w SLD, i w Ruchu Palikota - są w stanie połączyć te środowiska. Jednocześnie nie są tak mocno identyfikowani partyjnie, byli raczej solistami, co mogłoby przyciągnąć nowe środowiska – mówi socjolog w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Sierakowski ocenia jednocześnie, że ani Janusz Palikot, ani Leszek Miller nie mają wystarczającego zaufania lewicowych wyborców, by wygrać przyszłoroczne wybory.
Sławomir Sierakowski

Palikot światopoglądowo był już wszędzie: od propagowanego w "Ozonie" zakazu pedałowania do sukcesu, jakim było wprowadzenie do Sejmu pierwszego posła homo- i transseksualnego. Jak Miller rządził, to wprowadzał neoliberalne reformy. Lidera ruchu LGBT w Polsce też się z niego nie zrobi. Dlatego nie wiadomo, ilu jest tych (przyp. red. zainteresowanych nimi) wyborców lewicowych, bo oni nie mieli dotąd dobrej oferty. W tym sensie wybory prezydenckie mogłyby być taką akcją "Niech nas zobaczą". Czytaj więcej

Po wyborach prezydenckich kandydat wystawiony przez lewicę zostanie prawdopodobnie liderem nowej formacji politycznej. – Ale dużą rolę może odegrać ktoś taki jak Wojciech Olejniczak - jeśli będzie trzeba, może wyprowadzić zdrową część SLD, dokonać rozłamu. Podobnie zresztą, jak uczynił Tusk w Unii Wolności – przewiduje Sierakowski.

Źródło: wyborcza.pl