Aby przestrzec przed zgubnymi skutkami masturbacji, „Gość Niedzielny” opublikował list czytelniczki, która wyznała, że z onanizmem zmaga się już od 15 lat. Od czterech lat w walce pomaga jej wiara. – Gdy pojawia się pokusa, biorę do ręki różaniec – napisała czytelniczka.
–
Masturbacją człowiek upokarza sam siebie i, nie wiedząc jak się z niej wyrwać, zaczyna wierzyć w to kłamstwo, które serwuje mu dzisiejszy świat: że masturbacja nie jest niczym złym. Gdy w to uwierzyłam, poczułam się lepiej, nie miałam już wyrzutów sumienia, zagłuszyłam je i już nie chciałam tego grzechu porzucić, bo było mi z nim dobrze. Ale na dnie serca płakałam – napisano w liście.
Przełom nastąpił w 2010 roku, gdy kobieta uzmysłowiła sobie, że w tak zły i szkodliwy dla siebie sposób stara się zaspokoić głód miłości. W podjętych zmaganiach pomaga jej spowiednik, który poradził, by kobieta nie myślała ciągle o swoim grzechu, bo skupienie uwagi na słabości utrudnia walkę z nałogiem.
Zamiast o grzechu czytelniczka myśli więc o dobru, jakiego może dokonać, oraz o modlitwie. – Kiedyś przeczytałam takie zdanie: lepiej zasypiać ze zmęczenia z różańcem w ręku niż z grzechem – napisała kobieta, zachęcając przy tym wszystkie osoby z podobnym problemem do „popatrzenia w oczy Jezusowi”. – Nie pozwalaj sobie dalej wmawiać, że wszystko jest ok. Bo nie jest ok. Zacznij działać. Idź do spowiedzi – dodała autorka listu.
"Powtarzałem sobie, że wszyscy to robią"
W podobnym tnie wypowiedział się wcześniej Daniel, który przed uwolnieniem się od uzależnienia od masturbacji i pornografii powtarzał sobie, że „to jest normalne, że wszyscy to robią”. Daniel uświadomił sobie, że ma problem, gdy podczas zbliżenia z dziewczyną nie mógł dostać erekcji.
– Myślałem, że jestem impotentem. Przeraziłem się. Czułem się upokorzony, zawstydzony, zszokowany, bezradny. Nie czułem się jak facet, było to dla mnie upokarzające –
opowiadał nam Daniel. Okazało się, że źródłem problemu jest właśnie uzależnienie od pornografii, które sprawiało, że potrzebował on bardzo mocnych bodźców.