
Ochotnicy, zagraniczni bojownicy ISIS zginęli z rąk popieranej przez siebie organizacji. O egzekucji napisał "Financial Times", powołując się na źródła w Damaszku.
REKLAMA
Bojownicy próbowali opuścić nieformalną stolicę Państwa Islamskiego, miasto Ar-Rakka. Zostali schwytani przez specjalnie utworzone oddziały żandarmerii wojskowej, które zajmują się wyłapywaniem potencjalnych dezerterów.
Dowodów szukano, przeprowadzając rewizję w mieszkaniach zagranicznych wojowników. Na stu osobach wykonano karę śmierci, czterystu zostało aresztowanych.
Nie wiadomo też z jakich krajów dokładnie pochodzą. W październiku z naukowcami z londyńskiego Międzynarodowego Centrum Badań nad Radykalizacją skontaktował się jeden z brytyjskich bojowników, mówiąc, że około 30-40 z nich chciałoby wrócić na Wyspy, ale boją się represji.
"Financial Times" podawało za jednym z zagranicznych bojowników, że sytuacja w Ar-Rakka staję się coraz bardziej napięta. – Nie możemy mówić prawdy, zmuszają nas do robienia bezsensownych rzeczy – mówił przebywający tam dżihadysta.
Brytyjska gazeta skontaktowała się także z młodym Syryjczykiem, któremu z Państwa Islamskiego udało się szczęśliwie uciec do Turcji. – Wszyscy muszą być ISIS w stu procentach oddani. Jeżeli im się przeciwstawisz, zabiją cię – powiedział.
Źródło: ibtimes.com
