Aktorka teatralna i filmowa, jednak serca szerszej publiczności zdobyła rolami serialowymi. Wielki talent komediowy, choć dopiero polski widz zaczyna go w niej dostrzegać. Prywatnie buddystka i wegetarianka. Podczas wywiadu zdobyła mnie uśmiechem. I normalnością, którą coraz częściej ceni się wśród polskich gwiazd. Wyjątkowa gwiazda na wyjątkowy okres - Maja Ostaszewska.
Maja
Urodziła się w 1972 roku, 3 września w Krakowie. Pochodzi z rodziny artystów. Jej ojciec - Jacek Ostaszewski wraz z Markiem Jackowskim na początku lat 70. założyli grupę muzyczną Osjan. Maja wybrała jednak aktorstwo, choć pewnie, gdyby tylko chciała, zrobiłaby także karierę piosenkarki. Taka jest. W 1996 roku kończy krakowską PWST. Zaraz po tym zaczyna grać. Teatralna widownia kojarzy ją przede wszystkim ze spektakli wystawianych na deskach Dramatycznego, TR Warszawa, a także Narodowego. Od siedmiu lat związana jest z zespołem Nowego Teatru Krzysztofa Warlikowskiego. Ogromny talent aktorki dostrzegł w 2006 roku miesięcznik “Teatr” przyznając jej nagrodę im. Aleksandra Zelwerowicza za rolę Harper Pitt w przedstawieniu „Anioły w Ameryce” Tony’ego Kushnera w TR Warszawa.
Cały czas się można uczyć - mówi mi aktorka. - Po 20 latach trzeba próbować różnych form. Jeżeli jednak chcemy usiąść w fotelu i odcinać kupony od tego, co się zrobiło, nie chcemy brać udziału w projektach wymagających i ryzykownych, to przestajemy być twórczy.
Formy
Maja Ostaszewska nigdy nie zrezygnowała z teatru. Zagrała w ponad sześciu sztukach. W każdej tworząc postać zasługującą na oklaski i nagrody. Na liście wyjątkowych spektakli w obsadzie których znalazła się Maja znajdują się chociażby słynne “(A)pollonia” Warlikowskiego czy “Wiarołomni” w reżyserii Andrzeja Urbańskiego. W sumie, Ostaszewska związana jest z aktorstwem od 20 lat. Chciałoby się powiedzieć - związana na dobre. I na złe. Największą popularność przyniosły Ostaszewskiej właśnie role w polskich serialach, jak ta w “Czasie Honoru”, gdzie wcieliła się w postać Wandy Ryszkowskiej. Czy w serialu “Na Dobre i na Złe”, w którym od 2003 do 2008 roku wcielała się w postać Małgorzaty Donovan. I to właśnie tą rolą zdobyła serca widzów.
Jedną z form o których mówi aktorka w wywiadzie dla Natemat.pl jest także film. Ostaszewska zagrała w ponad 18 filmach fabularnych! Wśród nich największe produkcje, jak “Pianista” Romana Polańskiego z 2002 roku czy “Katyń” Andrzeja Wajdy (2007). Była także rola w bardzo popularnym “Samotność w sieci”, choć naprawdę duże role przyniosły jej filmy takie, jak “W imię…” Szumowskiej z 2013 roku oraz “Jack Strong” Pasikowskiego z 2014. W tym ostatnim zagrała, u boku Marcina Dorocińskiego, jedną z głównych ról.
Kiedy czujemy, że ktoś bliski ma tajemnicę, do której nie mamy dostępu, tracimy zaufanie - pojawiają się różne niepokoje, wyobrażenia, dlaczego tego męża ciągle nie ma, dlaczego jest dziwnie zdenerwowany, nieobecny. Moment, w którym ona się dowiaduje, co się tak naprawdę wydarza, jest z jednej strony porażający, a z drugiej znów zaczynają być tak bardzo razem - mówiła jakiś czas temu Ostaszewska w wywiadzie dla Kultura.gazeta.pl o roli żony Kuklińskiego.
To była tak dobra kreacja stworzona przez Maję, że właśnie za tę rolę, podczas Festiwalu Aktorstwa Filmowego, otrzymała nagrodę dla najlepszej aktorki. I nie zamierza zwalniać tempa. Rozmawiamy o teatrze i najbliższych planach z nim związanych, ale także o najnowszych produkcjach filmowych. Maja zdradza, że właśnie jest po zdjęciach do nowego, mocnego filmu, którego reżyserką jest Małgośka Szumowska:
Jestem właśnie po skończeniu zdjęć do nowego filmu Małgorzaty Szumowskiej “The Body/ciało”, gdzie gramy główne role z Januszem Gajosem. To było dla mnie niezwykłe wyzwanie, bo zagrałam bohaterkę zupełnie inną od siebie. Z charakteru, ale i z wyglądu. Musiałam się bardzo do tej roli zmienić.
Żabcia, czyli zrobić coś zupełnie innego
Ważna rola dla Ostaszewskiej pojawia się w 2011 roku, dzięki serialowi “Przepis na Życie”. To w nim aktorka pokazała, pierwszy raz szerszej publiczności, komediową stronę swojego talentu, wcielając się w rolę Beaty Darmięty. W wywiadzie dla magazynu “Elle” z 2013 roku aktorka wyznała: "Od dawna miałam chęć na komediową rolę. A „Przepis na życie” był przez Agnieszkę Pilaszewską inteligentnie i dowcipnie napisany. Postać Beatki wydała mi się ciekawa, zupełnie inna od tego, co zrobiłam do tej pory…”
Postać Beatki były tak ciekawa, inna i niewyobrażalnie zabawna, że widzowie pokochali bohaterkę niemal od razu. Do tego stopnia, że choć serial z sezonu na sezon tracił widzów, to serialowa pani ginekolog zdobywała coraz więcej fanów.
To była przygoda w telewizji, która trwała kilka sezonów. Weszłam w ten serial, bowiem wiedziałam, ile ta przygoda będzie trwać. Do tego zdawałam sobie sprawę, że mogę po prostu się powygłupiać.
“Przepis na życie” zniknął ostatecznie z anteny TVN-u w 2013 roku. Rok później Maja Ostaszewska znów oczaruje widownie swoim komediowym talentem. Tym razem widownie teatralną. A pomogła jej w tym sama... Krystyna Janda.
Janda, Cielecka, teatr
W środę 17 grudnia tego roku odbywa się premiera spektaklu na podstawie Noëla Cowarda "Upadłe Anioły”, w którym Ostaszewska gra jedną z głównych ról u boku Magdaleny Cieleckiej. Aktorki prywatnie bardzo się przyjaźnią. Te dwa niesamowite talenty postanowiła połączyć Krystyna Janda, która farsę wyreżyserowała. I odniosła kolejny sukces.
Teraz przede wszystkim swój talent komediowy prezentuję w teatrze. To jest forma, w której nigdy wcześniej nie grałam - mówi mi Maja. Jestem kojarzona z teatrem wymagającym, jakim jest chociażby teatr Warlikowskiego. Uważam jednak, że rola w “Upadłych Aniołach” to wspaniały pomysł i wyzwanie. Do tego można nabrać dystansu do samego siebie.
Ostaszewska opowiada także, jak bardzo cenna jest dla niej praca z tak wielką aktorką, jaką jest Krystyna Janda:
Chciałam pracować z Krystyną Jandą, bowiem wcześniej nie miałam niestety okazji. Farsa to forma, którą sama Janda uwielbia grać czy reżyserować, więc zdawałam sobie sprawę, że ta sztuka musi być po prostu dobra. Do tego gramy główne role z Magdą Cielecką, a my przecież nie jesteśmy aktorkami farsowymi. Myślę, że to żart na nasz temat. I to mi się w tym pomyślę bardzo spodobało.
“Upadłe Anioły” to opowieść o koleżankach - Julii i Jane, które niegdyś zakochały się w tym samym mężczyźnie i na różne sposoby próbują sobie poradzić z emocjami, które odżywają, gdy ich dawna miłość pojawia się po latach w mieście.
Rodzina
Teatr, film czy serial to cały świat Mai Ostaszewskiej. Te formy otulają ją nie tylko zawodowo, ale także prywatnie. Przez dwa lata związana była z reżyserem Łukaszem Barczykiem. Dziś, szczęśliwa u boku piekielnie zdolnego operatora filmowego Michała Englerta, który jest synem aktorki Marty Lipińskiej i reżysera Macieja Englerta. Perfekcyjna zarówno na scenie, jak i w domu. Przychodzi jednak moment, gdy człowiek chciałby zwolnić tempo. Tym momentem było w życiu aktorki macierzyństwo. Gdy została mamą, przyznawała w wywiadach, że oddała mu się absolutnie: - na początku zachłysnęłam się macierzyństwem. Byłam dojrzałą mamą, można powiedzieć, że nawet trochę starą, bo Franka urodziłam, gdy miałam 34 lata, a Janusię w wieku 36 lat. Zdążyłam się wyszaleć, solidnie popracować i z wielką radością zrobiłam sobie przerwę. - mówiła w rozmowie z dwutygodnikiem “Gala” Maja jeszcze na początku roku. Dziś może nie tyle wraca, co nabiera znów tempa. Film Szumowskiej, spektakl Krystyny Jandy, ale także dubbing w najnowszym filmie dla dzieci "Paddington", gdzie użyczyła swojego głosu jeden z bohaterek. Film właśnie wchodzi do kin i jest od dziś wyświetlany w całej Polsce. Skąd siła i energia, oraz czas, by osiągnąć tak wiele? Maja Ostaszewska kończy naszą rozmowę słowami :
Za każdym razem, gdy gram, przekonuje się, że gdzie indziej są granice. Aktorstwo to wyzwania, chociażby samo przestawienie się z grania w teatrze na granie w filmie. Nie wspominając już różnych gatunkach. W końcu budowanie postaci to wielka nauka. I jestem szczęśliwa, że ten zawód wciąż może być moją pasją.