W opublikowanym w poniedziałek raporcie Najwyższa Izba Kontroli alarmuje, że Polska znajduje się na szarym końcu państw Unii Europejskiej, biorąc pod uwagę stopień zanieczyszczenia powietrza. Za tak słaby wynik możemy zapłacić bagatela 4 mld zł kary.
NIK podkreśla, że w ostatnich latach poziom czystości powietrza poprawił się w Polsce tylko nieznacznie. Mimo, że na ten cel samorządy przeznaczyły spore sumy pieniędzy. Wciąż jednak daleko nam do standardów, które określa unijne prawo (dyrektywa CAFE).
Z danych przytaczanych przez Izbę wynika, że w Polsce co roku na choroby wywoływane przez nieczyste powietrze umiera ok. 45 tys. osób. Najgorzej pod tym względem przedstawia się sytuacja w Małopolsce i na Śląsku. W niechlubnym rankingu zanieczyszczonych miast przoduje Kraków, za nim znajdują się m.in. Nowy Sącz, Zabrze, Gliwice i Katowice.
– Niestety dane te, choć są szokujące, nie powinny dziwić, skoro Polska od lat ma najbardziej zanieczyszczone powietrze w całej Unii. Według informacji Europejskiej Agencji Środowiska aż 6 polskich miast znalazło się w pierwszej dziesiątce miast europejskich z największą liczbą dni w roku, w których przekroczono dobowe dopuszczalne stężenie pyłu PM10 (pozostałe cztery miasta są w Bułgarii) – informuje raport NIK.
Dodaje, że głównym problemem w polskich miastach jest zbyt wysokie stężenie tzw. pyłu zawieszonego oraz benzo(a)pirenu. Ten pierwszy przyczynia się do chorób układu krążenia oraz płuc; drugi - sprzyja rozwojowi nowotworów.
Choć Polsce grozi miliardowa kara, minister środowiska Maciej Grabowski zachowuje spokój. Zapowiada polemikę z ewentualnymi restrykcjami ze strony UE, a także dalsze działania na rzecz poprawy jakości powietrza, przede wszystkim zaś walkę z wykorzystywaniem do ogrzewania paliw złej jakości.