Rząd będzie wypłacał zasiłek w wysokości 1000 tys. zł za każde dziecko. To nie rozwiąże problemu niskiego przyrostu naturalnego
Rząd będzie wypłacał zasiłek w wysokości 1000 tys. zł za każde dziecko. To nie rozwiąże problemu niskiego przyrostu naturalnego Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta

Tysiąc złotych miesięcznie otrzymywać będą rodziny, którym urodzi się dziecko, a które nie mogą skorzystać z urlopu rodzicielskiego – zdecydował rząd. – Najpierw zabieramy, żeby potem dać. A może po prostu mniej zabierajmy? Młodzi ludzie nie potrzebują dodatkowych zasiłków – przekonuje naTemat prof. Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha.

REKLAMA
Za dwa lata rząd zacznie płacić po tysiąc zł miesięcznie na każde dziecko osobom bezrobotnym, studentom i niezatrudnionym na etat. To dobry sposób, by zachęcić do rodzicielstwa?
Ja to rozwiązanie odbieram w ten sposób: rząd musiał znaleźć taką zachętę, by zneutralizować to, czym wcześniej zniechęcał do posiadania dzieci. Jak zobaczymy, jak jest opodatkowana praca dwojga młodych ludzi, okaże się, że rząd zabiera im znacznie więcej niż ten tysiąc, który zamierza oddać. Oczywiście lepiej byłoby zmienić ten głupi system podatkowy, bo naprawdę trudno uznać, że jest końcem ewolucji, której celem był przecież progresywny podatek dochodowy i składki ubezpieczeniowe. Jednak jeśli tego nie robimy, to już lepsza jest brzytwa, której rząd właśnie się chwyta.
Powiedział pan o pracy. Ale premier Kopacz da tysiąc złotych bezrobotnym, często długotrwale. Trudno uznać, że pieniądze zachęcą ich do podjęcia zatrudnienia. W patologicznych przypadkach mogą pójść na co innego…
Na wódkę. Powiedzmy sobie szczerze: teraz przy okazji wydarzeń we Francji widać, że po trosze to wysoki socjal jest odpowiedzialny za morderców. Więc tak to jest. Jedni ludzie rodzą dzieci, bo chcą je mieć i im się to podoba, bo generalnie w nie wierzą. Jest druga grupa, która rodzi tylko dla pieniędzy. I teraz zadajmy sobie pytanie, która z tych grup wygra ewolucyjny wyścig.
Czyli takie świadczenie może pogłębić patologie, która polega na “rodzeniu dzieci dla pieniędzy”.
To jest pytanie bardziej do socjologa. Ja mogę mówić tylko o tym, czy podatek bądź świadczenie służy realizacji celu.

W tym wypadku celem jest zwiększenie przyrostu naturalnego.
Jeśli to jest wyłączny cel, to tak - to rozwiązanie mu służy. No i jeśli rząd nie interesuje się “jakością” tych dzieci.
Pod artykułem o propozycji premier Kopacz przeczytałem wpis młodego, pracującego rodzica, który oburzył się, bo pracuje za najniższą krajową i wychowuje dzieci, a bezrobotni dostaną tyle samo. Słusznie?
Ten rodzic ma rację. Po pierwsze nie szkodzić. Najpierw zabieramy, żeby potem dać. A może po prostu mniej zabierajmy? My nie potrzebujemy żadnych świadczeń dotyczących narodzin dziecka. Mamy przecież możliwość opodatkowania zysków kapitałowych, koncernów międzynarodowych… Nasz system jest na odwróconej piramidzie. Nie opodatkowaliśmy tych, którzy mają pieniądze, a najbardziej opodatkowujemy tych, którzy ich nie mają. Młodzi ludzie nie potrzebują dodatkowych zasiłków. Wzorem powinna być Wielka Brytania, gdzie do 50 tys. zł jest zwolnienie z podatku.
Mamy kilka miesięcy do wyborów. Czy patrzy pan na obietnicę zasiłków w kontekście politycznym?
Ja się nie znam na polityce, ale to nie jest przypadek, że propozycja na 2016 rok wygłoszona jest właśnie teraz.