Jeśli przerażona Europa, obarczając winą za atak terrorystów na redakcję "Charlie Hebdo" i śmierć dziennikarzy całą społeczność muzułmańską, podda się fali islamofobii, dżihadyści – paradoksalnie – wygrają.
Kilka dni temu turecki premier Recep Tayyip Erdogan wezwał Europę do walki z islamofobią. – Islamofobia jest poważnym zagrożeniem dla Europy. Jeśli ten problem nie zostanie rozwiązany, jeśli przywódcy europejscy staną się zakładnikami tego populizmu, wartości europejskie zostaną zakwestionowane – mówił. I miał rację, choć ten akurat polityk ekspertem od „wartości europejskich” nie jest.
Terroryzm – strach – nienawiść
Po barbarzyńskim ataku na redakcję satyrycznego magazynu "Charlie Hebdo" w Paryżu, w którym zginęło 12 osób, i po wypadkach, jakie miały miejsce w stolicy Francji po strzelaninie, nie mówimy już o widmie islamofobii. To, że stała się faktem, wyraźnie widać w mediach społecznościowych i komentarzach internautów. Słychać w wypowiedziach prawicowych polityków w całej Europie i demonstracjach wymierzonych w społeczności muzułmańskie. Europa boi się islamizacji, przy czym zaczyna postrzegać – albo już postrzega – wszystkich muzułmanów przez pryzmat działań terrorystów. W ten sposób ekstremiści osiągają swój cel – udało im się zasiać strach i zaszczepić – albo rozniecić – nienawiść.
Po ataku w Paryżu, w arabskojęzycznej prasie pojawiło się wiele artykułów potępiających działania zabójców i zdecydowanie odżegnujących się od interpretacji islamu, jaką prezentują dżihadyści, którzy ruszyli na wojnę z Zachodem. Autorzy tych tekstów, podobnie jak muzułmanie na całym świecie, zdają sobie sprawę, że są świadkami wieszczonego przez Huntingtona, a prowokowanego przez bojowników, zderzenia cywilizacji. Zdają sobie sprawę, że podobnie jak po 11 września, muzułmanie we Francji i innych krajach Europy będą coraz uważniej i z coraz większą podejrzliwością obserwowani. Mimo że zdecydowana większość z nich potępia ataki i wykoślawione interpretacje ich religii. Na arabskojęzycznym Twitterze powstał hashtag „terrorysta nie może być muzułmaninem” jako wyraz sprzeciwu wobec działania radykałów.
Rządy krajów arabskich oraz muzułmańscy przywódcy religijni zdecydowanie potępili atak w Paryżu. Arabia Saudyjska nazwała go „tchórzliwym aktem terroryzmu, odrzuconym przez prawdziwy islam". Podobne oświadczenie wydała Liga Arabska, Iran, Maroko, Algieria, Katar oraz wiele innych państw.
"Piąta kolumna", "wróg w domu"
Jednak narracja o wojowniczym i wrogim islamie, w której winę za akty terroru dokonane przez ekstremistów przypisuje się religii i jej wyznawcom jako całości, szybko zyskuje poklask prawicy. Marine Le Pen powiedziała, że Front Narodowy od lat ostrzegał przed niebezpieczeństwami, jakie wiążą się z muzułmańskimi mniejszościami. W Wielkiej Brytanii Nigel Farage stwierdził, że jest w Europie „piąta kolumna”, we Włoszech polityk Ligi Północnej Matteo Salvini napisał na Twitterze, że stało się jasne, iż "mamy wroga w domu", zaś lider holenderskiej Partii Wolności Geert Wilders powiedział, że to islam inspiruje morderców oraz że „czas odwracania wzroku powinien się skończyć”.
W Niemczech demonstracje antyimigracyjnego ruchu PEGIDA przyciągają dziesiątki tysięcy ludzi – po atakach w Paryżu na facebookowej stronie ruchu pojawił się wpis o tym, że „oni” (muzułmanie) „nie są zdolni do demokracji, widzą tylko przemoc i śmierć jako rozwiązanie”. W Szwecji płoną meczety. Na stronach "Stop Islamizacji Polski" i "Stop Islamizacji Europy" komentarze dotyczące budowy meczetu w rodzaju "Już od rana wycie kozojebcy, współczuję mieszkańcom" należą do tych łagodniejszych.
Muzułmanie jak Żydzi?
Wielu arabskich komentatorów porównuje nastroje wobec mniejszości muzułmańskich w Europie do tych, które dominowały wobec Żydów przed wojną i w jej trakcie. „Muzułmanie boją się pogromów, które były udziałem Żydów” – piszą. Islamofobia na Starym Kontynencie to jednak nic nowego. „Wrogie postrzeganie islamu rozpoczęło się w VIII wieku, kiedy muzułmanie zaczęli się osiedlać na Półwyspie Iberyjskim. Islam został odrzucony jako religia i był postrzegany jako bezpośrednie wyzwanie rzucone chrześcijaństwu; muzułmanie byli postrzegani jako heretycy, a ich prorok – jako diaboliczny oszust” – pisze Firas Al-Atraqchi z uniwersytetu w Kairze, przytaczając przykłady świadczące o jednostronnym postrzeganiu islamu: W „Boskiej Komedii” Mahomet i jego kuzyn Ali umieszczeni są w 9. kręgu piekła, a w „Sądzie Ostatecznym” Giovanniego da Modeny jest przedstawiony jako brodaty mężczyzna w turbanie, którego demony ciągną do piekła.
Jak pisze Al-Atraqchi, w Średniowieczu islam był postrzegany jako religia pełna przemocy i bezwstydna. Jak wynika z opublikowanego w 1997 roku, a uzupełnionego w 2004 roku raportu „Islamophobia: A Challenge for Us All”, te poglądy nie uległy zmianie przez setki lat – islam jest przez respondentów oceniany jako religia agresywna, związana z terroryzmem i podrzędna wobec idei zachodnich.
"W Europie szerzy się ksenofobia"
Podobne wnioski płyną z raportu Europejskiej Komisji przeciwko Rasizmowi i Nietolerancji: „Islamofobia wciąż manifestuje się w rozmaitych maskach. Społeczności muzułmańskie są przedmiotem negatywnego nastawienia, a czasem – przemocy i nękania. Cierpią one z powodów wielu form dyskryminacji(...)”.
Politolog dr Jacek Zaleśny z Uniwersytetu Warszawskiego narastającą w Europie islamofobię widzi jako część szerszego i poważniejszego w skutkach procesu. – W państwach zachodniej Europy panoszy się ksenofobia. Obejmuje ona nie tylko muzułmanów, ale także Żydów czy obywateli z Europy Wschodniej. Francja, Belgia czy Holandia są nią przesycone. Nie dotyczy marginalnych grup społecznych, ale dużych grup społecznych. Poczucie wielkości, własnej wartości, odmienności interesów, pozbawiają złudzeń co do wielokulturowości, harmonijnego współdziałania ludzi różnych narodowości, równego traktowania innych. Dopóki inni wykonują proste prace fizyczne, nie ma konfliktu interesu z interesami ludności miejscowej, dopóty są mile widziani. Wystarczy jednak, że – ze względu na swoje wysokie kwalifikacje zawodowe – ubiegają się o objęcie funkcji kierowniczych, a spotyka ich niemiłe zaskoczenie skalą ksenofobii – wyjaśnia.
Dr Zaleśny dodaje, że nie jest tajemnicą, że we Francji na przykład w dokumentach wewnętrznych części spółek jest wręcz napisane, że stanowiska kierownicze mogą piastować jedynie Francuzi.
Islamofobia to złe słowo
Dr Katarzyna Górak–Sosnowska z SGH uważa, że to, co rozumiemy jako islamofobię, jest zjawiskiem, na które trzeba zwracać uwagę, samo słowo jednak uważa za niefortunne.
Napięcia są wyraźne – i mają tendencję wzrastającą. Multikulturalizm nie zdał egzaminu, a Europa stoi przed własnym egzaminem – potrzebuje nowych rozwiązań. Podda się, jak chcą tego terroryści, islamofobii, która będzie nakręcać spiralę nienawiści? Dyskryminacja rodzi frustrację, a ta jest świetny podłożem, na którym bujnie wyrasta ekstremizm. Łatwo wtedy rekrutować – i na to liczą islamiści. Oby ich scenariusz się nie spełnił.
Dodatkową pożywką islamofobii jest kryzys gospodarczy i społeczny. – Gdy – jak w Hiszpanii – ponad 60 % młodych ludzi nie ma pracy, to winą za ten stan rzeczy część grup społecznych obarcza właśnie innych. Bezrobocie, brak życiowych perspektyw, wywołują frustrację, agresję, skierowaną do innych, w tym właśnie muzułmanów. Stąd też bierze się znaczenie partii radykalnych, które w obcych (nie tylko muzułmanach) widzą źródło głównych problemów gospodarczych i społecznych – wyjaśnia dr Zaleśny.
"Dyskryminacja żywi się stereotypami"
„Dyskryminacja muzułmanów w Europie żywi się stereotypami (…) niestety, część partii politycznych wykorzystuje i wzmacnia te stereotypy” – czytamy w raporcie Amnesty International z 2012 roku. W 2010 roku francuski instytut badania opinii publicznej przeprowadził badanie, z którego wynikało, iż 68 proc. Francuzów i 75 proc. Niemców uważa, że muzułmanie nie są zintegrowani ze społeczeństwem z własnej winy. W 2013 roku prawie 40 proc. Hiszpanów uważało, że akceptowalne jest wydalenie uczennicy czy studentki ze szkoły, jeśli nosi na głowie chustę. W 2013 roku we Francji odnotowano 691 ataków na muzułmanów, czyli o prawie połowę więcej niż rok wcześniej. W Wielkiej Brytanii – 500. Niestety, można się spodziewać, że te liczby będą rosnąć.
Jak walczyć z islamofobią, będącą nowym obliczem rasizmu? – Myślę że w zależności od kraju duży wpływ na to ma działanie administracji państwowej, przestrzeganie obowiązującego prawa i wyciąganie konsekwencji wobec sprawców ataków. Została zaniedbana polityka międzynarodowa, w tym działania na rzecz pokoju i praw człowieka, a to również ma istotny wpływ na to, w jaki sposób ludzie w Europie postrzegają obecnie islam. Populistyczne ruchy takie jak niemiecka Pegida owe słabości wykorzystują w swych politycznych deklaracjach – mówi Wiktor Marszałek.
Niezależnie od religii i koloru oczu
Dr Górak– Sosnowska, która od niemal dekady prowadzi warsztaty poświęcone kulturze arabsko-muzułmańskiej, przytacza zdarzenie sprzed kilku dni. – Wracając po takich warsztatach usłyszałyśmy z koleżanką w samochodowym radio o kolejnym zamachu terrorystycznym w Iraku. Jej komentarz jest odpowiedzią na postawione pytanie: “I znowu cała nasza praca poszła na marne, bo jakiś ^$*%# wysadził się w powietrze” – mówi dodając, że na razie mamy do czynienia z eskalacją po obu stronach i nic nie wskazuje na to, aby doszło do przełamania. – Na dzień dzisiejszy wydaje mi się, że pozostało nam trzymanie się naszych dwóch europejskich fundamentów: po pierwsze, państwa prawa, które będzie stało na straży zarówno tego, aby samozwańcza policja szari'acka nie biła chłopaka z piwem, jak i tego, aby nie spłonął meczet. Po drugie, równości, godności i szacunku wobec innych obywateli niezależnie od ich religii, etniczności, poglądów politycznych czy koloru oczu. A rzeczywistości i tak nas pewnie nieraz wystawi na próbę – konkluduje badaczka.
To nie jest nowe zjawisko. Islamofobia jest obecna w Europie od dłuższego czasu, a z racji aktualnych wydarzeń na Bliskim Wschodzie zbiera ponownie żniwo. Podobną wznoszącą falę tego typu zachowań można było zauważyć m.in. krótko po zamachach 11 września na World Trade Center. Skrajne grupy w myśli starożytnej zasady „oko za oko” nakręcają spiralę nienawiści, a niewinne ofiary są po obu stronach czego dowodem są wypadki we Francji, Szwecji czy Wielkiej Brytanii. Radykałowie wykorzystują ta sytuację niezależnie od tego którą stronę reprezentują. Problem ten ukazuje w pierwszej kolejności słabość instytucji państwowych, jak również kryzys wyznawanych wartości.
Dr Katarzyna Górak-Sosnowska, SGH
Słowo islamofobia nie jest fortunne, bo odnosi się do islamu jako religii, a poza tym fobii, czyli nieuprawionego lęku. Ale takie akurat słowo się przyjęło, choć znajome osoby nastawione sceptycznie do islamu wolą określenie “krytyk islamu” aniżeli “islamofob” Islamofobia wykracza poza swoich prawowitych adresatów, czyli radykałów, fanatyków popełniających zbrodnie w imię swojej religii. Ujawnia całą gamę obaw i niechęci wobec muzułmanów. Poniekąd wpisuje się w narracje samych radykałów, którzy twierdzą, że reprezentują prawdziwy islam i wszystkich muzułmanów. Hejt w Internecie - by nie szukać daleko - nie odnosi się do fanatyków, ale do grupy, z którą oni chcą się identyfikować, czyli do muzułmanów.
Dr Jacek Zaleśny, politolog, UW
Upływ lat, wbrew oczekiwaniom związanym z ideą wielokulturowości, nie prowadzi do harmonijnego współżycia. W zamian powstają swego rodzaju getta, które rządzą się swoimi prawami. Biorąc pod uwagę dynamikę wpisaną w islam i wyższą dzietność muzułmanów, w coraz większym zakresie społeczności muzułmańskie wpływają na wzorce zachowań w państwach europejskich. Zamiast więc oczekiwanego procesu asymilacji, zachodzi proces islamizacji i wielowymiarowy konflikt tożsamościowy.