
Kiedy pytam muzułmanów o ich relacje z chrześcijańską mniejszością, zapewniają o wzajemnej tolerancji i zgodnym współżyciu. Jednak choć ataki na kościoły w Egipcie to już przeszłość, prawda o sytuacji tamtejszych Koptów jest brutalna. Jak mówi mi jeden z nich, wyznawcy dyskryminują chrześcijan w sposób systemowy, sprawiając, że w każdej instytucji - czy to prywatnej czy publicznej - są oni obywatelami drugiej kategorii.
Sherif Ezzat ma 39 lat i pracuje w jednym z dużych kairskich banków. Kiedy się z nim spotkałem, już na wstępie powiedział, że w przyszłym roku wynosi się do Kanady. Nie ma znaczenia, że zarabia nieźle, ma stabilną pracę i przyjaciół, a w Ameryce nic i nikt na niego nie czeka. – To postanowione. Mam dość tego, że kraj, w którym się urodziłem i wychowałem, nie traktuje mnie jak "swojego". Że na każdym kroku jestem gorszy, że nade mną jest sufit, którego nie da się przebić. A wszystko przez to – stwierdził, pokazując ukryty pod koszulą krzyżyk.
Doświadczam tego na własej skórze. Od 11 lat pracuję w jednym miejscu. Kiedy przychodzi do rozmowy rocznej, okazuje się, że nie mogę dostać awansu, bo np. źle się ubieram. To wymówka Menadżerowie po cichu mówią mi, że byłoby inaczej, gdybym był muzułmaninem. Najwyższe stanowiska są dla nich zarezerwowane.
To dyskryminacja gorsza niż przemoc, której w ostatnich latach doświadczali Koptowie. Kiedy w 2011 roku upadała władza Hosniego Mubaraka, poparli wieloletniego prezydenta, bo woleli stabilny i bezpieczny autokratyzm niż nieprzewidywalną wolność. Postawili na złą kartę, bo wkrótce rządy przejęło Bractwo Muzułmańskie, islamska partia, która za nic miała wolność wyznania. Przy jej bierności (a jak mówią niektórzy – pod patronatem) zaczęto polować na Koptów, niszczyć ich świątynie, domy i miejsca pracy.
– Islam jest religią, która dąży do kontroli wszystkich obszarów życia. Trwałym elementem społecznego systemu stała się zasada, że wszystkie najważniejsze pozycje muszą być zajmowane przez muzułmanów. Dla wielu jest to tak oczywiste, że wręcz dziwią się na sugestię, iż chrześcijanie mogą chcieć być z nimi na równo – ocenia Mina.
Czy jest nadzieja na to, że sytuacja Koptów ulegnie poprawie? Moi rozmówcy są zgodni, że wymagałoby to społecznych zmian. A póki co, widać tylko okołopolityczne. Koptyjski papież Tawadros otwarcie poparł prezydenta, generała Sisiego, i zawarł z nim sojusz. Sisi w ostatnich tygodniach coraz częściej powtarza, że chrześcijanie wraz z muzułmanami tworzą "jedną pięść" Egiptu. Nawet jako pierwszy prezydent wziął udział w bożonarodzeniowej mszy.
