Dla przeciętnego Polaka i Europejczyka działania Rosjan mogą wydawać się całkowicie pozbawione sensu. Dlaczego ktoś z premedytacją niszczy ład dzisiejszego świata, zamiast współpracować i rozwijać się gospodarczo ręka w rękę z Zachodem? Co sprawia, że największy kraj świata ryzykuje powrót zimnej wojny dla kawałka Ukrainy, który pod względem terytorialnym, jest dla niego w zasadzie bez znaczenia?
Z punktu widzenia Europejczyka, to właśnie pokój jest największą wartością. Słowo "wojna" jeszcze półtora roku temu występowało przede wszystkim w podręcznikach historycznych czy telewizji CNN, relacjonującej konflikty z odleglejszych części świata. Wydawało nam się oczywiste, że konflikty w XXI wieku załatwia się z użyciem dyplomacji, a nie broni palnej. Do dziś trudno nam zrozumieć, dlaczego to wszystko dzieje się na naszych oczach i w dodatku tak blisko naszej wschodniej granicy.
– Harmonia i pokój na świecie istnieją, ale są postrzegane bardzo rozmaicie – mówi psycholog Zbigniew Nęcki. To, co dla nas jest okresem wspaniałej stabilizacji, kilkudziesięcioletniego pokoju, może być interpretowane zupełnie inaczej przez Rosjan. – Dla nich to czas powolnej utraty pozycji i wpływów. Zdaniem Rosjan doszliśmy do pozycji, w której oni widzą nas jako agresorów, ludzi którzy żyją na ich koszt, manipulują cenami i przesuwają na swoją stronę różne korzyści, takie jak nafta – mówi naTemat.
Dla ratowania ojczyzny
Przyszedł czas, kiedy Rosjanie postanowili przeciw temu zaprotestować. – Obraz rzeczywistości jest bardzo różny z perspektywy różnych krajów. Katarzyna II decydując się na rozbiory mówiła o szczęściu Polaków, którymi Rosja chciała się zająć. Mówiła: "Zabieramy ten kraj pod swoją opiekę dla ich dobra" – wyjaśnia Nęcki.
Nęcki zauważa, że poczucie wolności jest rzeczą "słodką" dla każdego państwa. Ale utrata poczucia ważności jest skazą na wyobrażeniowym poziomie funkcjonowania. – Nawet jak rubel będzie bardzo mało znaczący, będzie to koszt który Rosjanie poniosą "dla ratowania ojczyzny". To jest psychologiczna interpretacja – mówi psycholog.
Dla nas, to co robią Rosjanie jest zwykłym awanturnictwem. Zdaniem Nęckiego, jest to zgniło-zachodnie widzenie świata. Podobną wizję świata co Rosja prezentują bojownicy ISIS, którzy w swoim mniemaniu nie czynią rozróby. – Oni robią porządek – wyjaśnia Nęcki. Z punktu widzenia Rosjan, to oni zostali pokrzywdzeni.
To Zachód burzy spokój?
Iwan Rassochin, Dyrektor Warszawskiego oddziału Centrum Współpracy Biznesowej “Polska-Rosja” wskazuje, że Putinowi nie chodzi wcale o mały kawałek wschodniej Ukrainy, tylko o całość. Jak mówi, z punktu widzenia Rosji, to nie ona burzy światowy ład. – Według Rosji to Zachód, poprzez próby wciągania Ukrainy do zachodnich struktur naruszył pewien układ i równowagę, która ukształtowała się po rozpadzie Związku Radzieckiego – wyjaśnia Rassochin.
Wyjaśniając rosyjski punkt widzenia, Iwan Rassochin podkreśla, co osiągnęła Rosja. Pokazała, że na próby przekroczenia czerwonej linii przez Zachód, Rosja będzie reagowała bardzo ostro. – Polaków niepokoją rakiety Iskander na terenie Obwodu Kaliningradzkiego. Rosjanie z takim samym niepokojem patrzą na rozszerzenie NATO, którego jednostki wojskowe stacjonują coraz bliżej rosyjskich granic. Tak naprawdę są one umieszczone wokół tych granic. Nie chodzi o rzeczywiste zagrożenie, ale o potencjał wojskowy, który stwarza poczucie zagrożenia – mówi Rassochin.
Mój rozmówca nie chce oceniać, czy myślenie Rosjan w tych kategoriach jest słuszne. Podkreśla jednak, że działania Zachodu wywołują zaniepokojenie społeczeństwa rosyjskiego. – Błędem jest próba rozwiązania lokalnego konfliktu na Ukrainie, który tak naprawdę jest częścią większego problemu. To właśnie o tym, o systemie równowagi sił w Europie Wschodniej trzeba rozmawiać – mówi Rassochin.
Psychologia wojny
W czasie wojny nie liczą się wyłącznie zdobyte dobra i tereny. Zbigniew Nęcki podkreśla ogromną wagę psychologicznej strony konfliktów. – W czasie bitwy pod Stalingradem Hitler zaangażował olbrzymie środki tylko po to, aby zniszczyć miasto nazwane na cześć Józefa Stalina. Nie było ważne strategicznie, militarnie czy ekonomicznie. Ale było drażniące swą nazwą – mówi psycholog,
Zdaniem Nęckiego, Rosja stara się odbudować swoją rolę nie przez konstruktywne działania przemysłowe, tylko przez zablokowanie "złych intencji Unii Europejskiej", co przez nas jest postrzegane jako awanturnictwo.
Zdaniem Iwana Rassochina, słowo "pokój" ma takie same znaczenie w Europie i w Rosji. Ale to, co dzieje się na Ukrainie jest postrzegane przez Rosjan jako działanie obronne. – Wolą walczyć tam, aby do podobnych wydarzeń nie doszło na terenie Rosji – wyjaśnia w rozmowie z naTemat.
Trudno jest "rozumieć" sytuację, gdy widzimy lejącą się krew naszych sąsiadów. Ale być może to właśnie próba zrozumienia Rosjan jest kluczem do rozwiązania konfliktu na Ukrainie.
Rosjanie widzą swoją sytuację jako pogarszającą się, a źródłem tego pogorszenia jest Unia Europejska. Mają głębokie poczucie sprawiedliwej wojny. Ten kawałek Ukrainy jest nieistotny z punktu widzenia świata, ale jest ważny z punktu widzenia honoru kraju.
Iwan Rassochin
Dyrektor Warszawskiego oddziału Centrum Współpracy Biznesowej “Polska-Rosja”
Rosja wysyła sygnał, że na wschód od polskiej granicy jest czerwona linia. Dziś nie ma już mowy o członkostwie Ukrainy w Unii Europejskiej czy NATO. W tym momencie cel został przez Rosję osiągnięty. Nie chodziło o to, aby Ukrainę podporządkować Rosji. Tylko żeby doprowadzić Ukrainę do takiego stanu, w którym Zachód nie będzie jej chciał.
Iwan Rassochin
Dyrektor Warszawskiego oddziału Centrum Współpracy Biznesowej “Polska-Rosja”
To, co widzimy na terenie Ukrainy, nie może być rozpatrywane wyłącznie z punktu widzenia lokalnego. Dokładnie taka sytuacja była w Gruzji, gdzie Rosja pokazała, że ten kraj nie będzie częścią zachodnich struktur. Wschodnia Europa znalazła się w tej strefie i Rosja się z tym pogodziła. Ale dalej na Wschód jest czerwona linia.
Zbigniew Nęcki
Psycholog
Absurdem jest cierpienie, wojna i ból człowieka, ale dobro ojczyzny wymaga poświęceń. Na ten okropny mechanizm interpretowania świata przez pryzmat własnych interesów nie wymyśliliśmy jeszcze metody.