– Jeżeli zdobywamy klienta, nasz konkurent dopłaca dwa razy więcej niż myśmy wydali na jego zdobycie, żebyśmy go utracili. To nie jest wolny rynek, to nie jest równa walka konkurencyjna, tylko wyniszczanie nas – mówi Ryszard Florek, szef produkującej okna dachowe firmy Fakro z Nowego Sącza. Polski biznesmen i jeden z najbogatszych Polaków ujawnia kulisy toczącej się wojny pomiędzy polskim i duńskim producentem okien dachowych.
Komisja Europejska ma rozstrzygnąć spór o nadużywanie dominującej pozycji przez duńską firmę Velux – o co oskarża europejskiego potentata firma Fakro. Polski przedsiębiorca podkreśla, że choć polska firma jest duża na rodzimym rynku, to globalnie Velux ma ponad 20 razy więcej kapitału. Używa go jednak nie do ulepszenia swoich produktów, ale do wyniszczania konkurentów.
– Mając tak dużą siłę na rynku, korzyści z tytułu efektu skali, olbrzymi kapitał, bardzo silną markę ma już dużą przewagę, a jeśli dołączymy do tego używanie tego kapitału stricte przeciwko nam i to nie po to, żeby on był lepszy, tylko po to, żeby nas zniszczyć, to nie ma szans z czymś takim walczyć - mówi Ryszard Florek w wypowiedzi dla agencji Newseria.
Biznesmen oczekuje, że polski rząd będzie lobbował w Komisji, by precedensowa sprawa została rozwiązana z korzyścią dla Polski i innych rodzimych firm. – Tutaj potrzebna jest polityka. Nasz dalszy rozwój jest uzależniony od decyzji Komisji Europejskiej, działu zajmującego się nieuczciwą konkurencją i od jej rezultatów – mówi. Rzuca też nowy argument, że nieagresywne działania konkurentów stworzyłby 5 tys. miejsc pracy.
– Sądzę, że wkrótce, podobnie jak poprzednio, oskarżenia naszego konkurenta zostaną całkowicie oddalone. Chciałabym też dodać, że na bieżąco składamy wyjaśnienia i dostarczajmy KE wszystkie wymagane od nas dokumenty – mówi naTemat Agnieszka Kamińska, rzecznik Velux Poland zaprzeczając oskarżeniom.
Przedstawiciele duńskiej firmy nieoficjalnie mówią, że to Florek jest agresywny, bo przy każdej okazji bije w nich jak w bęben. Mówienie o miejscach pracy traktują jako prymitywny cios poniżej pasa. Nie odwołuje się do rynkowej rywalizacji (niech wygra ten lepszy i tańszy), ale narodowego zacietrzewienia. Duńczycy punktują, że we wszystkich spółkach w Polsce zatrudniają ponad 3300 osób. W Polsce produkują okna warte ponad 1,4 mld zł. Przez ostatnie 3 lata zainwestowali u nas przeszło 350 mln zł, głównie w modernizację i rozbudowę linii produkcyjnych.
Duńsko-polska wojna okienna
Wojna firm trwa od kilkunastu lat. Do jej wypowiedzenia doszło rzekomo na zagranicznych targach budowlanych. Przedstawiciel Veluxa miał wówczas nieoficjalnie odwiedzić stoisko polskiego producenta i stwierdzić, że okna z Nowego Sącza stanowią zagrożenie dla globalnej pozycji Duńczyków. Kiedy polskie produkty faktycznie zaczęły zdobywać zagraniczne rynki, Velux postawił fabryki w Polsce: w Gnieźnie i Namysłowie. Biznesmen odczytał to jako wypowiedzenie wojny cenowej, ponieważ Velux produkując okna w Polsce, musiał się obawiać, że jego produkty zostaną zepchnięte z półek przez równie dobre, ale tańsze.
Smaczku całej historii dodaje sprawa złożenia oferty odkupienia polskiej firmy przez Duńczyków. Ryszard Florek twierdzi, że dwaj wysłannicy koncernu proponowali mu okrągłą sumę za przyłączenie się do Veluxa. Na dowód prezentował nawet nakreślony odręcznie przez Duńczyków schemat, w którym przydzielają oni miejsce polskiej firmie w strukturach korporacji. Nie skorzystał. Uniósł się honorem twierdząc, że to by oznaczało, iż Polacy rzeczywiście nadają się tylko do pracy przy taśmie produkcyjnej, a sami nie dadzą rady stworzyć globalnej marki.
Fakro faktycznie odebrało jej kilkanaście procent udziałów na globalnym rynku producentów okien dachowych. – Biznes to takie igrzyska olimpijskie, tyle że stawką nie są złote medale, a to u kogo będzie dobrobyt. W moim przypadku albo dobrobyt będzie w Nowym Sączu, albo w Danii – mówił Ryszard Florek.
Wymiana ciosów
Najbardziej zażarta walka toczy się między innymi o bogaty rynek niemiecki. Gdzie w wyborze Velux czy Fakro najwięcej to autorytet majstra dekarza. Do zwarcia doszło m.in na urodzinach szefa związku dekarzy. Podczas imprezy Ryszard Florek publicznie zadeklarował kilkadziesiąt tysięcy euro wsparcia dla działań charytatywnych dekarzy. Przedstawiciele Veluxa przebili Polaka wręczając szefowi dekarzy kluczyki do odrestaurowanego klasycznego mercedesa.
Obie firmy często spotykały się na salach sądowych. Przyczynkiem jednego z absurdalnych procesów była rzekomo źle napisana instrukcja montażu okna – co mogło zagrażać bezpieczeństwu użytkowników. Innym razem poszło o to, kto pierwszy wymyślił specjalne „pazurki” ułatwiające montaż okna na dachu.
Kilka lat temu głośno było o skardze do Komisji Europejskiej polskiego przedsiębiorcy na nieuczciwe praktyki Veluxa. Wypunktował w niej kilka zarzutów. Firma miała oferować tzw. rabaty progresywne za sprzedaż swoich produktów w salonach, gdzie obecne są też polskie okna. Duńczycy mieli też kontraktować całe hartowane szkło u jedynego europejskiego dostawcy tego specjalistycznego produktu. Rzekomo rozpuszczali w branży pogłoski o rychłym upadku polskiej firmy i ewentualnym niedotrzymaniu gwarancji.
Skarga została jednak odrzucona i to bez uzasadnienia. Zamiast tego, na stronach Komisji Europejskiej ukazał się artykuł duńskiego naukowca i pracownika biura komisarza do spraw konkurencji. Zastrzegając, że to jego prywatne poglądy, opisał on sprawę i to, dlaczego Velux jest niewinny.
Właściciel Fakro opowiadał, że zgromadzi nowe dowody nieuczciwych praktyk konkurencji. W 2012 roku wypuścił nowy pozew. – Zasady, jakie stworzono w UE, bardziej służą takim krajom jak Niemcy, Francja czy Dania, aniżeli takim jak Polska, Grecja czy Portugalia. Wielkie korporacje były największymi beneficjentami integracji europejskiej. Dzięki ich przewadze ekonomicznej, mogły one bez problemu odpierać ataki konkurencyjnych firm z nowej Unii. W całej wspólnocie nie stworzono jakichkolwiek mechanizmów dających szansę na konkurowanie z globalnymi firmami z Niemiec, Danii lub Francji – przekonuje polski biznesmen.