Sejmowa podkomisja badająca sprawę SKOK-ów zaprosiła Andrzeja Dudę, ale jego sztab rozwiewa nadzieję i wyklucza przyjście kandydata PiS na posiedzenie. – Jeśli ktoś kandyduje na prezydenta, jest dokładnie prześwietlany, trzeba wyjaśnić wszystkie wątpliwości. To niezwykle ważna sprawa, nie można jej odkładać na czas po kampanii – mówi Marcin Święcicki z PO, szef sejmowej podkomisji badającej SKOK-i.
Staliście się ofiarą swojej ostrożności, bo podkomisja, którą pan kieruje jest półśrodkiem - nie chcieliście powołać komisji śledczej, a tylko ona może wzywać na przesłuchania. Zaprosiliście Andrzeja Dudę on nie chce przyjść i nic nie możecie z tym zrobić.
Nie możemy nikomu niczego nakazać, to prawda. Zobaczymy, czy pan Duda skorzysta z zaproszenia, na razie nie dostałem żadnej oficjalnej odpowiedzi.
Jego sztab już oznajmił, że to “brudna kampania Komorowskiego” i pan Duda przed żadną komisją nie zamierza stawać.
Pewnie trzeba będzie wrócić do rozmowy o komisji śledczej. Mieliśmy wątpliwości dlatego, że zostało niewiele czasu do wyborów, a prace komisji śledczej nie przechodzą na kolejną kadencję. Ustaliliśmy więc, że podkomisja zbada sprawę, przygotuje raport i o ewentualnym powołaniu komisji śledczej zdecydujemy w nowej kadencji.
Ale jeśli podkomisja nie będzie mogła pracować i wyjaśniać tych poważnych wątpliwości, to będziemy rozważać inne opcje. Bo sprawa jest poważna, podejrzenia, że skargę do Trybunału Konstytucyjnego, która opóźniła o kilka lat wejście ustawy w życie przygotowano przy udziale lobbysty są poważne.
Ta odpowiedź to dla pana znak, że kandydat PiS na prezydenta ma coś do ukrycia, że boi się pytań, które mogą paść?
No wygląda na to, że się boi. W dokumentach prezydenta na temat tej skargi jest szereg opinii, ale żadna z nich nie była przez Lecha Kaczyńskiego zamawiana. Niektóre przygotowywali ludzie pracujący dla SKOK-ów, a niektóre w ogóle nie są podpisane, nie wiadomo skąd się wzięły.
Wyraźnie widać, że wniosek jest na nich oparty. To trzeba wyjaśnić. Poza tym z księgi wejść wynika, że pan Bierecki był kilkakrotnie w Kancelarii Prezydenta. Te poszlaki mocno wskazują, że wniosek mógł być przygotowywany przy jego udziale.
Podczas tych wizyt senator Bierecki spotykał się z ministrem Dudą?
Tego nie sprawdzaliśmy, chcielibyśmy usłyszeć od pana Dudy czy spotykał się z nim, jak te spotkania wyglądały, czego dotyczyły, skąd się wzięły te anonimowe opinie, które były podstawą przygotowania wniosku.
Będziecie zapraszać na posiedzenia pracowników Kancelarii, którzy pracowali nad skargą?
Nie mamy na razie takich planów. Chcielibyśmy usłyszeć wyjaśnienia od szefa tego wydziału w Kancelarii, który to wszystko nadzorował, czyli pana Dudy. To właściwa osoba, żeby to wyjaśnić. Pracownicy tylko wykonywali polecenia, nie znali całokształtu. Ten zna pan Duda.
A Grzegorza Biereckiego?
Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, ale trzeba będzie go zaprosić. Teraz wyjaśniamy inne sprawy, ale przyjdzie na to moment. Posiedzenie na temat jego fundacji jest zaplanowane, ale później.
Może pan minister zgodzi się na rozmowę z komisją już po wyborach, żeby to wszystko nie miało kampanijnego kontekstu? Pan jest gotów na to przystać?
Odrzucam taką możliwość. Jeśli ktoś kandyduje na prezydenta jest dokładnie prześwietlany, trzeba wyjaśnić wszystkie wątpliwości. To niezwykle ważna sprawa, nie można jej odkładać na czas po kampanii. To byłoby sprzeczne z interesem publicznym.
Tylko tego sprawdzania nie robi się za pomocą komisji sejmowej, która nie jest organem partyjnym czy sztabowym, ale organem państwa.
Już sama odmowa kandydata składania wyjaśnień wiele mówi. Powtarzam: wszystkie wątpliwości wokół siebie powinien wyjaśnić.
Nie przesadziliście trochę z żądaniami? To wezwanie, by Duda zwiesił kampanię było dość groteskowe.
Zaproponowałem panu Andrzejowi Dudzie trzy terminy do wyboru, bo zdaję sobie sprawę, że może mieć wypchany kalendarz. Ma mój telefon, mojego maila, jestem otwarty na kontakt z jego strony.
Pan Łapiński ze sztabu Andrzeja Dudy mówi, że skoro chcecie wyjaśnić aferę SKOK-ów, powinniście zaprosić też prezydenta Komorowskiego, który powinien wyjaśnić swoje związki ze SKOK-iem Wołomin.
Mamy się ośmieszać i zapraszać prezydenta na podstawie zdjęcia zrobionego na premierze filmu? To niepoważne. Ci ludzie ze SKOK-u Wołomin byli nadzorowani przez Kasę Krajową SKOK, ich raporty były tam sprawdzane, dostawali wyróżnienia. To bardziej poważna sprawa do wyjaśnienia niż to, że na premierze filmu, gdzie jest 1500 osób każdy może sobie zrobić zdjęcie z prezydentem.
Ośmieszylibyśmy się tylko, gdybyśmy żądali wyjaśnień od prezydenta. Będziemy za to żądali dlaczego Kasa Krajowa akceptowała ich raporty i dawała wyróżnienia, dlaczego nie skierowano sprawy do prokuratury. To wymaga wyjaśnienia, a nie zdjęcie. Nie będziemy się ośmieszać.