
Reklama.
– Kończymy tę rozmowę. Dziękuję panu bardzo, jest pan bardzo niegrzeczny, bardzo nieelegancki – stwierdziła po kilkunastu minutach rozmowy z Joachimem Brudzińskim Monika Olejnik. Czwartkowa "Kropka nad i" była więc ewenementem, bo dotychczas to politycy PiS się obrażali i wychodzili przed końcem programu. Teraz to Olejnik skończyła rozmowę.
I o ile wiele komentarzy pod tekstem o tym wydarzeniu wyraża zrozumienie wobec Moniki Olejnik, to niektóre dowodzą, że po czwartku zwolennicy PiS będą ją nienawidzić jeszcze bardziej. Bo Olejnik to ich medialny wróg numer jeden. Dlaczego?
1. Potęga
Olejnik to jedna z najbardziej wpływowych dziennikarek w Polsce. Jej program w Radiu ZET (obok "Kontrwywiadu" w konkurencyjnym RMF FM) to najważniejsza rozmowa polityczna poranka. Wypowiedzi polityków, które tam padają często ustawiają dyskusję na resztę dnia. U Olejnik goszczą najważniejsi, a i ona potrafi z nich wyciągnąć mocne opinie.
Podobnie jest z wieczorną "Kropką nad i" w TVN24. W poprzednim sezonie oglądało ją średnio 400 tys. widzów, najpopularniejszy odcinek miał prawie dwa razy więcej widzów. Do tego dochodzą jeszcze cotygodniowe felietony w "Gazecie Wyborczej", największym (nie licząc tabloidów) z polskich dzienników.
Dlatego Olejnik jest obiektem zazdrości dziennikarzy, choć tylko prawicowi wyrażają to tak głośno i wprost. Każde jej potknięcie jest przez nic nagłaśniane jak sprawa wagi państwowej. Być może liczą, że w końcu Radio ZET straci cierpliwość i ją zwolni. Dopóki Olejnik to żyła złota i największa gwiazda stacji niepokorni nie mają co liczyć na zajęcie jej miejsca w ramówce.
2. Poglądy
Olejnik ma poglądy. To już według części prawicy dyskwalifikuje ją jako dziennikarkę. Co gorsza, są to poglądy przeciwne do tych wyznawanych przez zwolenników Jarosława Kaczyńskiego. A już całkowicie dyskwalifikujące w ich oczach jest to, że Olejnik swoje poglądy wyraża. Także w trakcie wywiadów.
Olejnik równie często, jak "co pan o tym myśli", mówi "bo według mnie...". Szczególnie w niedzielnym "7 Dniu Tygodnia" w Radiu ZET dziennikarka występuje nie tylko jako prowadząca, ale jako uczestnik dyskusji. Równie ostry, jak politycy.
3. Bezsilność
Takie reakcje, jak Brudzińskiego, to często wyraz bezsilności. Bo choć sposób prowadzenia Olejnik jest dość specyficzny i nie wszystkim przypada do gustu, nie można jej odmówić dociekliwości. Dzięki temu, że Olejnik od lat jest w centrum polskiej polityki, często zaskakuje gości dawno zapomnianymi historiami. Tak, jak Brudzińskiego.
Olejnik pokazała szefowi komitetu wykonawczego PiS historię Bogusława Seredyńskiego, którego po akcji CBA niesłusznie zamknięto w areszcie, co wpędziło go w depresję i długi. Brudziński był bezsilny wobec tej historii. – Chamski atak Brudzińskiego na Monikę Olejnik pokazał, że zabolało – ocenił Wojciech Czuchnowski z "Gazety Wyborczej".
4. Palikot, Niesiołowski i spółka
Olejnik pracuje w komercyjnych stacjach, dlatego często zaprasza polityków posługujących się barwnym, choć niekoniecznie kulturalnym językiem. Właściwie co tydzień w którymś z jej programów mamy "mocnego" gościa, często jest to np. Palikot lub Niesiołowski. Prawica organicznie nie znosi tych polityków i oskarża Olejnik o promowanie ich (szczególnie lidera Twojego Ruchu). Nie zwraca przy tym uwagi, że Olejnik często ostro obchodzi się z jednym i z drugim.
5. Historia
Olejnik i politycy prawicy mają długą wspólną i burzliwą historię. Olejnik pracuje w mediach od ponad 30 lat, najpierw prowadziła rozmowy w Radiowej Trójce, od 2001 r. jej program emituje Radio ZET. Do tego jeszcze telewizja i cykl wywiadów w "GW". To tysiące rozmów, wiele z nich ostrych.
Jak ta z Lechem Kaczyńskim w Brukseli w kiedy poszło o ostre słowa Lecha Wałęsy pod adresem Jarosława Kaczyńskiego. Po programie ówczesny prezydent miał powiedzieć, że Olejnik jest na jego krótkiej liście i że ją wykończy. Świadkami była ekipa realizująca program. Później Kaczyński przeprosił Olejnik.
Swoje przejścia z Olejnik mieli też Jacek Kurski, Zbigniew Ziobro czy Mariusz Błaszczak. Umieszczone powyżej filmiki pokazują, że w studiu potrafi być ostro. Ale obrażanie się na Olejnik to często teatr. Dlatego są też zabawne sceny jak np. obdarowywanie prezesa Kaczyńskiego gadżetami radia czy rozmowa z Joachimem Brudzińskim o butach. Ale niektórzy politycy się jej boją. Tak przynajmniej uważa Nelly Rokita.
Mimo tego, wszyscy przyjmują zaproszenia do Olejnik (z nielicznymi wyjątkami), szczególnie w czasie kampanii wyborczej. Bo Olejnik ma wpływ oraz słuchaczy i widzów, którzy są politykom niezbędni. A miano zwalczanego przez "reżimowe media" tylko umacnia ich elektorat. I do tego Olejnik jest im potrzebna.
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl