Prezydent elekt już w pierwszym wywiadzie ogłosił, że chce doprowadzić do tego, by pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej stanął przed Pałacem Prezydenckim. Na tym jednak nie koniec. Posłowie PiS chcą, by po rozpoczęciu prezydentury zaczął naciskać na Rosję w sprawie wraku, a przywódcami Unii Europejskiej rozmawiał o zainicjowaniu międzynarodowego śledztwa.
Mgła wyborcza Andrzej Duda w kampanii prezydenckiej raczej omijał temat Smoleńska, który sporej części wyborców kojarzy się z Antonim Macierewiczem i który byłby prostą drogą do zniechęcenia centrowych wyborców. Teraz kwestia katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku wraca za sprawą wywiadu, którego udzielił "Rzeczpospolitej". Zapowiedział w nim, że "podejmie działania", by pomnik ofiar tragedii stanął w godnym miejscu, czyli przed Pałacem Prezydenckim.
– Wszyscy wiedzą, jak ważny był dla mnie Smoleńsk. Ale teraz mam być prezydentem, a nie kustoszem nieistniejącego muzeum – stwierdził też, co może sygnalizować, że Smoleńsk, owszem, będzie przedmiotem jego zainteresowania, ale bez zawziętości i przesady.
Duda nie ucieknie jednak od kolejnych pytań. Zarówno przed kampanią, jak i np. w prezydenckiej debacie, mówił przecież, że przekonują go tezy naukowców mówiące o wybuchu na pokładzie prezydenckiego tupolewa, czyli o zamachu.
Logika podpowiada, że skoro u kandydata i w jego otoczeniu żywe jest przekonanie o zabójstwie polskiego prezydenta, powinna być to sprawa wyjątkowej wagi. Szczególnie, że po objęciu funkcji głowy państwa polityk związany z PiS może w końcu coś na tym polu zrobić. A zainteresowani wyborcy mogą niedługo powiedzieć "sprawdzam"...
Sztab smoleński
Czy Duda rzeczywiście zajmie się Smoleńskiem? Sugerować może to już skład jego zaplecza w Pałacu Prezydenckim. Z medialnych doniesień wynika, że pewniakami do funkcji przy nowym prezydencie są Maciej Łopiński, Krzysztof Szczerski i Adam Kwiatkowski – wszyscy to członkowie parlamentarnego zespołu ds. wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Prezydenckim Biurem Pomocy Prawnej kieruje z kolei europoseł Janusz Wojciechowski, który też żywo interesuje się katastrofą smoleńską.
Dziś żaden z nich nie odebrał telefonu i nie odpowiedział na pytanie, co nowy prezydent może i powinien zrobić w sprawie tragedii ze Smoleńska. Rozmowni są za to inni politycy PiS, którzy stawiają przed Dudą konkretne oczekiwania. Mówią, że w kampanii rzeczywiście były sprawy pierwszoplanowe, więc ważniejsze, ale po zwycięstwie kandydata PiS katastrofa smoleńska powinna wrócić.
Jedyna wątpliwość - w jaki sposób? – Poprzedni prezydent rozpoczął urzędowanie od przeniesienia krzyża z Krakowskiego Przedmieścia do kościoła. Co do Andrzeja Dudy, jestem przekonany, że zaznaczy ten temat wyraźnie. Dwie sprawy są kluczowe: wrak i śledztwo. Prezydent Duda różnymi metodami, sposobami i drogami będzie walczył o sprowadzenie wraku i wznowienie śledztwa – mówi naTemat senator Stanisław Karczewski, prawa ręka Macierewicza w sejmowym smoleńskim zespole.
O konkrety jednak trudno, bo senator zaznacza, że głównym polem aktywności Dudy powinny być rozmowy z innymi przywódcami. Kierunek wyznaczyła już forsowana przez posłów PiS w Parlamencie Europejskim uchwała wzywająca do umiędzynarodowienia smoleńskiego śledztwa. Francja, Niemcy – do liderów tych państw, które przewodzą w Unii, powinien zwrócić się nowy prezydent.
Po wrak do Rosji?
Jeśli chodzi o smoleński wrak, na Dudzie ciąży nawet większa odpowiedzialność. Zarzut, że rząd nie potrafi sprowadzić do kraju "naszej własności", padał z ust polityków PiS wyjątkowo często. Teraz co prawda asekurują się, że można to osiągnąć kanałami dyplomatycznymi, a więc przede wszystkim rządowymi, ale rolę prezydenta też dostrzegają.
– Nasz prezydent Duda może nie ma bezpośrednich narzędzi, jednak może i powinien apelować, rozmawiać z rządem, by zintensyfikował naciski na Rosję. Od katastrofy minęło pięć lat. Tę kwestię w końcu trzeba załatwić, by Kreml oddał nam naszą własność – komentuje Jacek Świat, mąż zmarłej w katastrofie smoleńskiej Aleksandry Natalii-Świat, także członek zespołu Macierewicza.
Senator Karczewski dodaje zaś, że Duda mógłby "uderzyć" bezpośrednio do Rosji. – Niekoniecznie musi się spotykać z Putinem, przyjąć go tutaj czy jechać na Kreml. Samo słowo prezydenta powinno wywołać reakcję – stwierdza.
Pytanie, jak sam zainteresowany podejdzie do tych oczekiwań. Smoleńska raczej nie zostawi, ale ma też do dyspozycji sferę symboliki, która nie ogranicza się tylko do pomnika. Wystawy, obchody rocznic i miesięcznic, patronaty – tutaj też może działać. A może skorzysta np. z propozycji, którą kilka lat temu przedstawił były współpracownik Jarosława Kaczyńskiego Piotr Piętak? Napisał, że dzień 10 kwietnia powinien być ogłoszony... Państwowym Dniem Żałoby Narodowej obchodzonym corocznie