140 miast wzięło udział w Marszu dla Życia i Rodziny. W stolicy spod pomnika Kopernika wyruszył tłum osób o konserwatywnych zapatrywaniach na model rodziny. Uwagę zwracały osobliwe hasła wypisane na transparentach uczestników.
– Na Marsz zaproszeni są wszyscy, dla których rodzina jest najważniejsza. Tworzymy wspólnotę ludzi, dla których wartości rodzinne są ważne. Rodzina jest tak cenna, że warto wyjść z domu, by ją promować i dać wyraz swoim poglądom. Marsz dla Życia i Rodziny jest również okazją do podziękowania tym, którzy są otwarci na życie – tłumaczyła serwisowi wPolityce rzecznika wydarzenia, Anna Borkowska-Kniołek.
Wiele rodzin posłuchało i wyszło tego dnia z domu. Niektóre osoby z warszawskiego pochodu, oprócz wyznawanych wartości rodzinnych, połączyło coś jeszcze - ogromna niechęć do tzw. pigułki "dzień po", ideologii gender, czy aborcji. Podczas marszu słuchano nie tylko archiwalnych nagrań Jana Pawła II, ale zbierano również podpisy pod petycją o wycofaniu pigułek "dzień po".
Obok rodzin z dziećmi, w pochodzie szły osoby, które miały wypisane radykalne hasła na transparentach, np. porównujące aborcję do obozów w Auschwitz."Seks - deprawatorze odejdź w pokorze","Rząd ten gorszy niż Sowieci, chce nam deprawować dzieci","Choćby nie wiem, jak się złożył, gender trzeciej płci nie stworzy", "Ministersto Edukacji czy deprawacji?" - to niektóre z takich haseł.
Organizatorem ogólnopolskiej akcji jest Centrum Życia i Rodziny, które na swojej oficjalnej witrynie również nie przebiera w słowach, a o wyznawane wartości walczy używając dosadnych sformułowań i ostrego języka. Na stronie możemy poczytać o "śmiercionośnej" pigułce, prezydencie Komorowskim, który chce "zdeprawowanej" szkoły, "dekonstrukcji" polskiej rodziny przez posłów, czy "szykanowanym" prof. Chazanie, o którym zrobiło się głośno w kontekście powoływania się na klauzulę sumienia przez lekarzy.