Pamiętam, jak kiedyś zadzwonił do mnie zdesperowany kolega. Był bardzo podłamany swoimi kiepskimi wynikami naboru na studia – figurował na odległych miejscach na listach rekrutacyjnych wszystkich wybranych przez siebie kierunków i wiedział, że są one dla niego po prostu nieosiągalne. Tonący brzytwy się chwyta, toteż kolega postanowił wysyłać podania do dziekanatów z prośbą o przyjęcie mimo wszytko. Niestety, jak można się było spodziewać, jego starania nie przyniosły skutku.
Każdego roku takich desperatów pojawiają się całe tysiące. Wielu z nich swoją dalszą przyszłość lokowało właśnie na wymarzonej uczelni, na studiach otwierających im perspektywy dalszego rozwoju. Matura jednak nie zawsze idzie dobrze i wówczas tacy ludzie pozostają praktycznie z niczym: z niewiele wartym średnim wykształceniem i z wielkimi marzeniami znikającymi za mgłą niepewności. Są rozczarowani, bezsilni, często przepełnieni panicznym strachem o własną przyszłość, a widmo zmarnowanego roku ich przytłacza. Nie mają doświadczenia zawodowego, a drzwi uczelni pozostają dla nich zamknięte przynajmniej przez rok, do następnej rekrutacji.
Rozpacz i dezorientacja
– Nie dostałam się na moje wymarzone studia, mogę się pożegnać z moim dotychczasowym życiem pełnym nadziei i planów związanych z tym kierunkiem. Co gorsza, mogę nawet nie dostać się na inne kierunki na Uniwersytecie, a to będzie oznaczało moją "śmierć". Bo jak się nie dostanę na bezpłatne, to będę musiała zrezygnować z edukacji w ogóle, bo po prostu na płatną mnie nie stać. Nawet na zaoczne. Już nie wiem co to życie...– pisze zrozpaczona użytkowniczka internetowego forum.
– Jestem tegoroczną maturzystką. Zawsze marzyłam o tym, żeby studiować psychologię. Matura poszła mi całkiem nieźle, ale okazuje się, że niewystarczająco. Teraz pluję sobie w brodę. Byłam zaślepiona marzeniami i chyba zbyt pewna siebie. Nie zostawiłam sobie żadnego koła ratunkowego. Jest mi strasznie źle. Większość moich znajomych dostała się na swoje kierunki. Chyba zbyt wysoko mierzyłam. Nie wiem co robić – mówi 19-letnia Julia.
Czasami bywa nawet jeszcze gorzej, zwłaszcza jeśli chodzi o rekrutację na studia medyczne. By dostać się na medycynę zazwyczaj potrzeba maturalnych wyników na poziomie dziewięćdziesięciu kilku procent. Zdarza się więc, że licealiści próbują poprawiać egzamin dojrzałości po dwa, trzy lata z rzędu, żeby osiągnąć wystarczający rezultat. Jak na przykład Magda, 20-letnia warszawianka, która drugi rok z rzędu nie dostała się na medycynę.
– To był rok wyjęty z życia, jeszcze bardziej niż poprzedni. Poświęcałam kilka godzin dziennie na naukę chemii i biologii i po raz drugi nie udało mi się dostać. Nie wiem, może spróbuję jeszcze raz, w końcu są to moje wymarzone studia. W tej chwili czytam kolejne pozycje z mojego stosiku nowo zakupionych podręczników do medycyny i antropologii. Do trzech razy sztuka – mówi.
Jeszcze nie wszystko stracone
Niedostanie się na wymarzoną uczelnię to sytuacja z pewnością trudna. Nie jest jednak bez wyjścia. Co prawda nie ma jednej, konkretnej recepty na to, co zrobić w takim przypadku, istnieje jednak kilka rozwiązań, które mogą okazać się bardzo dobrą alternatywą.
Zawsze można się odwołać
Być może jest to mało powszechna wiedza, jednak kandydatowi zawsze przysługuje możliwość odwołania się od decyzji administracyjnej, rozstrzygającej o nieprzyjęciu go na studia.
– Odwołanie od decyzji może nastąpić wyłącznie w przypadku gdy kandydat jest w stanie udowodnić uczelni, że ta naruszyła warunki, bądź tryb rekrutacji na studia – wyjaśnia pracownica działu rekrutacji Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Naruszeniem warunków można nazwać np. błąd w wyliczaniu punktów, popełniony przez Komisję Rekrutacyjną. Co istotne, odwołać się można tylko od decyzji administracyjnej, w terminie do 14 dni – dodaje.
Warto zatem policzyć dokładnie swój wynik punktowy, zanim uznamy, że wszystko jest stracone.
Warto przejrzeć oferty innych uczelni
Nie wszystkie uczelnie zamykają swoje rekrutacje na koniec lipca. Część z nich, jak na przykład uczelnie prywatne, prowadzą nabór do końca września. Gdy zatem nie uda się dostać na wymarzony kierunek na konkretnej uczelni, warto pomyśleć o wyborze kierunku pokrewnego, który dostępny jest w ofercie innych uczelni.
Kolejną możliwością jest także rozpoczęcie studiów na pierwotnie wybranym kierunku, ale wieczorowo lub zaocznie. Studia takie wiążą się co prawda z pewnymi opłatami, (zależnie od uczelni i kierunku) jednak zawsze istnieje możliwość przeniesienia się na studia dzienne. Warunek jest jeden: należy uzyskać odpowiednio wysoką średnią ocen. Jest ona różna w zależności od wydziału i uczelni (na prawie na Uniwersytecie Warszawskim jest to 4,8).
Praca na przeczekanie
Można także pójść śladami 25-letniego Dominika z Warszawy. Co prawda skończył już jeden kierunek studiów, ale były to studia, na które kazali iść mu jego rodzice. Obecnie trzeci raz próbuje się dostać na medycynę, a w międzyczasie pracuje w kawiarni by utrzymać mieszkanie i mieć z czego opłacić dodatkowe zajęcia z chemii i biologii. – Chcę być lekarzem i się nie poddam – mówi.
Oczywiście można także zrezygnować z jakiegokolwiek innego zajęcia, a rok poświęcić wyłącznie na naukę. Zrobiła tak Magda, której losy przytaczałem wyżej. Jednak bardzo często okazuje się to dość nietrafionym pomysłem – trudno bowiem zmotywować się do nauki przesiadując całe dnie w domu.
– Ze swojego punktu widzenia i doświadczenia – siedzieć w domu i obstawiać tylko naukę jest strasznie, ale to strasznie nudne. Mi praca pozwala lepiej zorganizować czas, poza tym mam swoje pieniądze i nie siedzę rodzicom na głowie. I zawsze jakieś doświadczenie złapię – pisze na forum użytkownik Daylight.
Gap year
Być może jednak smutek i niemoc wywołane niedostaniem się na studia okażą się tak paraliżujące, że trudno będzie zająć się czymkolwiek. Gap year, czyli rok przerwy od nauki i pracy, a poświęcony na podróżowanie, odpoczynek i poznawanie świata, jest bardzo powszechnie praktykowany w krajach zachodnich. Warto także przemyśleć tę opcję, pozwala ona bowiem zregenerować intelektualne siły oraz złapać konieczny dystans.
Pomysłów na zagospodarowanie swojego życia po tym, gdy nie uda się dostać na studia jest jak widać wiele. Rzekłbym, że jest ich tyle, ile osób, którym się to nie powiodło. Najważniejsze jednak, to jak najszybciej otrząsnąć się z szoku wywołanego porażką.