Wygrał ze skarbówką, ale biznes przenosi do Niemiec.
Wygrał ze skarbówką, ale biznes przenosi do Niemiec. Fot. Pixabay.com

Przedsiębiorca z Wałbrzycha po kilkuletniej batalii z Urzędem Skarbowym wygrał. Urzędnicy stwierdzili bowiem, że produkuje nie lody, lecz napój. Jak powiedział Aleksander Kowalczyk – Mnie ten skarbowy cud kosztował prawie milion złotych. Prawie milion domniemanego, zaległego podatku. (…) Wciąż chcę produkować lody, ale firmę przeniosę do Niemiec. Wolę płacić podatek Niemcom.

REKLAMA
Lód to, czy napój?
Przedsiębiorca udzielił wywiadu Kulisom24, w którym opisał swoją historię. Przez ponad 15 lat prowadził rodzinną firmę, którą założył w 1997 roku. Nikt nie miał zastrzeżeń, aż do czasu, kiedy urzędnicy stwierdzili, że jednak nie produkuje on lodów, a napój. Jak mówi w wywiadzie – Dla lodów stawka VAT to 5%, a dla napojów już 23%… Domniemane zaległości policzono kilka lat wstecz – stąd też niemal milionowe zaległości. Pojawił się komornik i szybka podróż drogą w dół: "Kontrahenci zaczęli się wycofywać. W latach 2012-2014 obroty firmy spadły niemal do zera."
Racja racją, ale walka trwa dalej
Sąd Administracyjny we Wrocławiu przyznał przedsiębiorcy rację – urzędnik popełnił błąd. Ma on dostać między innymi zwrot nadpłaconej kwoty w wysokości kilkuset tysięcy. Może też walczyć o odszkodowanie. Nie jest jednak w stanie pogodzić się z tym, jak pracują urzędnicy – jeden z nich na pytanie, jak ocenia swoją pracę, odpowiedział, że jest inspektorem od 15 lat i że średnio co trzy lata podejmuje błędną decyzję, w wyniku której stworzona od podstaw firma zostaje zniszczona do cna. Powiedział to ot tak, po prostu…
Pomimo wyroku na swoją korzyść, przedsiębiorca na własną rękę musi sądzić się z syndykiem, czy też z poborcą podatkowym. Jak mówi, jego firma wróci na rynek, ale już nie Polski. Woli płacić podatki u naszych zachodnich sąsiadów – Tam urzędnik jest dla obywatela, a nie na odwrót. Tu za doprowadzenie mnie do ruiny nikt nawet nie przeprosił.
Podobnych historii jest więcej
Osób, które muszą walczyć o swoje z Urzędem Skarbowym jest bardzo wiele. Pisaliśmy między innymi o historii pani Joanny, której „akt oskarżenia” wynosił 400 tysięcy dodatkowej akcyzy. Kobieta nie poddała się i uzyskała korzystny wynik. Jej firma działa do dziś.
Źródło: Kulisy24.com

Napisz do autorki: katarzyna.milkowska@natemat.pl