
Reklama.
Prawo i Sprawiedliwość stara się odciąć od Antoniego Macierewicza. I to nie tylko w kwestii smoleńska, ale też przetargu na śmigłowce, który wg wiceprezesa PiS po wyborach powinien zostać unieważniony. Beata Szydło apeluje, by nie wykorzystywać tego temat w kampanii wyborczej.
Zapomniała, że sama jako szefowa sztabu Andrzeja Dudy to właśnie robiła. Tuż po ogłoszeniu, że polska armia kupi warte 13 mld zł śmigłowce od Francuzów z Airbusa ówczesny kandydat PiS na prezydenta poleciał śmigłowcem do Mielca, gdzie przekonywał, że nie zgadza się na taki wybór. Przytaczał też publikacje, według których wygrana Airbusa była ceną za stanowisko dla Donalda Tuska.
Z kolei sama Beata Szydło, już jako kandydatka PiS na premiera pojechała do drugiego z zakładów, który przegrał z Francuzami, czyli do Świdnika. Mówiła tam m.in., że "przetarg budzi wątpliwości". Teraz, kiedy przez wypowiedzi Antoniego Macierewicza temat stał się niewygodny, kandydatka PiS chce, by nie używać go w kampanii. To wyjątkowy pokaz hipokryzji.