Suplementy to nie leki
Suplementy to nie leki Fot. Shutterstock.com / luchschen

25 tys. – to liczba zarejestrowanych suplementów diety w Polsce. Ich producenci w 2014 r. wydali na reklamę 871 mln złotych. Niewiele trzeba, by takie zarejestrować, a później sugerować, że nie tylko pomagają w dolegliwościach, ale i leczą. A to błąd – UOKiK i Inspektorat Sanitarny chcą zweryfikować sposób promocji suplementów i grożą poważnymi konsekwencjami, jeśli firmy go nie zmienią.

REKLAMA
Polacy zajmują szóste miejsce w Europie pod względem przyjmowania tabletek, nie będących lekami. Plasują się tuż za Francją, Włochami i Niemcami. W kraju działa ponad 300 producentów suplementów diety. UOKiK chce dowiedzieć się teraz, czy w swoich reklamach przypisują im właściwości lecznicze. I oczekuje odpowiedzi na wystosowany właśnie list do końca listopada.
Brak ustosunkowania się i wprowadzenia ewentualnych zmian, może skończyć się interwencją "o charakterze władczym". Firmy będą musiały wtedy liczyć się z karą w wysokości do 10 proc. rocznych przychodów, czyli nawet kilku czy kilkunastu milionów złotych. – Potrzeba wzięła się ze wstępnego monitoringu reklam, które mogą sugerować lecznicze działanie suplementów – tłumaczy reakcję UOKiK jego rzeczniczka prasowa Agnieszka Majchrzak.
Jak podaje portal Wyborcza.Biz, koncerny farmaceutyczne inwestują w reklamę setki milionów złotych, więcej niż np. banki. W 2014 roku padł rekord wydatków – 871 mln.
Źródło: wyborcza.biz

Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl