
Rząd planuje, aby pełne składki na ZUS były płacone przez przedsiębiorców od każdej umowy o pracę, dzieło czy zlecenia – napisała kilka dni temu "Rzeczpospolita". I choć przedstawiciele rządu wszystkiemu zaprzeczyli, w kraj poszła intrygująca informacja o ważnych zmianach.
Trudno uwierzyć, że wiceminister pracy powiedział poważnej gazecie rzeczy wyciągnięte z kapelusza. Może niepotrzebnie wyszedł przed szereg, bo jeszcze nie czas, na zdradzanie rządowych planów? Tego dziś nie wiemy. Widzimy natomiast, że temat zaczął żyć. Sprawdzamy więc zawczasu, co oznaczałoby ozusowanie wszystkich umów dla zwykłego Kowalskiego.
Z takim podejściem zupełnie nie zgadza się Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan. – Podniesienie składek na ubezpieczenia społeczne zawsze będzie wiązało się z obniżeniem wynagrodzenia netto, które dzisiaj pracownik otrzymuje do ręki – mówi reprezentant interesów pracodawców. Zdaniem eksperta, pracodawcy nie będą zainteresowani ponoszeniem wyższych ogólnych kosztów pracy. Kto zapłaci? Wiadomo.
Jeżeli podniesiemy składki od umów cywilnoprawnych, zleceń i o dzieło, to oczywiście osoby je wykonujące dostaną na rękę mniej. To zrozumiałe. Jeżeli chcemy gromadzić składki na emeryturę, jeżeli chcemy się ubezpieczyć, być leczeni, a jeśli się rozchorujemy to dostawać zasiłek, to musimy za to zapłacić. Problem polega na tym, że część osób nie chce się ubezpieczać. Wolą dostać na rękę więcej i wyrażają zgodę na taką formę zatrudnienia.
Pracodawcy kręcą, o czym dobrze wie również Jeremi Mordasewicz. Tyle że jego zdaniem należy inaczej walczyć z naginaniem prawa przez pracodawców. – Jeśli ktoś wykonuje pracę w miejscu i czasie wskazanym przez pracodawcę, oraz pod jego kierownictwem, to w rzeczywistości realizuje umowę o pracę – mówi pracodawca. I radzi:
Nie powinniśmy starać się ujednolicić tych umów, bo gospodarka ich potrzebuje. Powinniśmy wyeliminować fikcyjne umowy o dzieła i zlecenia. Jedna czwarta skontrolowanych umów, powinna być w rzeczywistości umowami o pracę. Ale trzy czwarte powinno pozostać.
Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl
